Łono

Gdy liże twe łono,

robi się kolorowo.

Od twojego gorącego soczku,

coś budzi mi się w środku.

 

Powoli wstaje i wiruje,

coś tam na dole jeszcze czuje.

Małe kropelki nasienia,

są gotowe do zapłodnienia.

 

Ty rozchylasz swe nogi,

by poczuć mego przyjaciela.

 

To jego pierwsza wizyta niebawem znów zawita,

dopóki się nie porzyga,

a wtedy szybko znika.

 

Nie sprzątając po sobie zostawiając tobie.

Opróżniając swoje wnęki wciąż jestem miękki.

Nie wiedząc czemu marzę o powtórnym włożeniu.

 

Znów poczuć się jak w domu w ciasnym pokoju.

Siłą wyciągnięty płakałem jak najęty.

 

Wtedy sobie przyrzekłem,

że kiedyś tam wejdę.

I znów będzie wspaniale,

w wilgotnym klimacie.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania