Lot ku świtowi

Czym jest chwila, gdy mury milkną? Ciszą po wiedzy, która już dojrzała, drżeniem powietrza przed lotem, gdy w gnieździe zostają tylko ślady piór i wspomnienie świtu, co budził myśli.

Niebo nie wzywa — ono po prostu czeka. Ktoś odrywa się od ziemi z głową pełną iskier i sercem jak kompas, co nie zna kierunków, lecz zna ruch.

Ale zanim wzleciał — był dzień, gdy zamilkł głos, który karmił go lękiem. Spojrzał w lustro i nie rozpoznał twarzy, tylko oczekiwania, które przyswoił jak swoje. Wtedy zamilkł — nie z bólu, lecz z decyzji. To był moment: nie uniósł się gniewem, lecz prawdą. Nie było oklasków. Tylko cisza. I ulga.

Od tej chwili praca staje się ścieżką nie z kamieni, lecz z intencji. Każdy dzień — jak oddech, pełen sensu, choć nie zawsze łatwy, pełen barw, choć czasem w cieniu.

Miłość — nie uniesienie, lecz światło rozlane równomiernie, ciepło obecności, co nie gaśnie o zmroku. Dłonie nie muszą szukać — są już splecione.

Dwoje nie znaczy połowy, lecz pełnię, która nie pragnie więcej. Nie w słowach, lecz w ciszy rodzi się zrozumienie, a spojrzenie drugiego staje się domem.

Zamknięcie minionego to nie koniec, lecz przejście. A lot — to nie ucieczka, lecz narodziny nowego widzenia, gdzie życie nie jest celem, lecz drogą, która sama staje się sensem.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • piliery pół roku temu
    A czym jest tekst gdy klawiatura jest koloru zielonego?
  • Notopech pół roku temu
    coś czuję , że samo wybrzmiewanie w wierszu powinno doczekać się lektora!

    Pozdrawiam
  • aksolotl 5 miesięcy temu
    mieć błąd już w tytule to duże osiągnięcie.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania