Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
lot MH17
leciałam do Kuala Lumpur
chciałam odwiedzić rodzinę
zamieniłam się w krwawą miazgę
przez Rosjan nie spotkaliśmy się
zabraliśmy ze sobą pociechy
dlaczego zginęła cała rodzina?
mogłeś Boże je oszczędzić
były niewinne ...
udaliśmy się w podróż poślubną
miesiąc miodowy okazał się krwawym
zginąłem w ułamku sekundy
straciłem brzemienną żonę i małego Janka
Robert miał pracować w Niemczech
dzwonił gdy samolot wystartował
już nie usłyszę więcej jego głosu
bardzo kochałem brata …
ojca już nie zobaczymy
był dobrym człowiekiem
osierocił nie mówiąc więcej że nas kocha
minęło już dziesięć lat i dalej cierpimy
Komentarze (11)
Może zbyt wiele tych podmiotów, a każdy traci ze dwa wersy na "przedstawienie się". W rezultacie mało miejsca zostaje na należyte oddanie uczuć.
Mamy pięć strof, każda z perspektywy innego podmiotu lirycznego. Trzy pierwsze oczami ofiar, po śmierci, dwie kolejne oczami ich rodzin. To drobiazg, ale nawet ten przeskok od ofiar do rodzin jakoś mi nie odpowiada, jakby jeszcze bardziej rozstrajał całość.
Kiedy tak czytam wers za wersem, to każda linijka kojarzy mi się z takim podpisem pod kampaniami telewizyjnymi (jeśli wiesz, to wiesz, trudno to wyjaśnić). Czy to jakieś polisy ubezpieczeniowe, czy "nie jedź po alkoholu", czy choćby te małe dzieci, które próbują wzbudzić litość jako ofiary przemocy. Albo jak wystawy fotografii z ofiarami wojny z naklejonymi cytatami. Podobne wrażenia, lecz z jedną, zasadniczą różnicą - tutaj jakby brakowało samych zdjęć.
Inaczej uderza "Ilona, matka czworga, zamieniona w krwawą miazgę", kiedy patrzymy na zdjęcie czy to samej ofiary, czy to jej dzieci, czy choćby jej miejsca w samolocie, a gdy czytamy sam podpis, to można się nawet groteskowo roześmiać (na zasadzie "brutalne i kontrowersyjne, krótkie i rzeczowe, czarny humor, ha ha"). Może więcej imion mogłoby pomóc. Może brak imion i trzymanie się bardziej konkretnych wspomnień tych śmierci ("zamieniłam się w krwawą miazgę" to tylko eufemizm "zginęłam", mogłoby być "fotel współpasażera zmiażdżył mi płuca" czy cokolwiek bardziej obrazowego, mój przykład jest 2/10).
"krwawa miazga" i "krwawy miesiąc miodowy", "kochałem brata" i "nie mówiąc więcej że nas kocha" - tylko dwa powtórzenia, nie jakaś tragedia, ale na potrzeby liryki możnaby to swobodnie ubrać w inne lub bogatsze słowa.
Wydaje mi się też, że na niekorzyść działa tutaj nagłość samych śmierci, przynajmniej tych dwóch z trzech opisywanych z perspektywy ofiar. Trudno silić się na zrozumienie czy mieć czas na przywiązanie i odczuwanie emocji, jeżeli strofa sprowadza się do "BOOM! - nie żyję".
Jest taki wiersz Różewicza, "Ocalony" bodaj, który zaczyna się:
"Mam dwadzieścia cztery lata
Ocalałem
Prowadzony na rzeź"
Bez reszty utworu nie uznałbym tego za jakiś majstersztyk w uderzaniu emocjami, ale wydaje mi się, że ten wstęp wykonuje podobną funkcję, co Twoje strofy, tylko bardziej precyzyjnie. Nie wiem, czy jest tu jakaś nauka, ot skojarzyło mi się.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania