Lotos
Syn Nuna okrzyk wydał.
Głos przeraźliwy się rozległ.
Arcykapłan w trąby dąć nakazał.
Słońce i Księżyc w objęcia sobie padły,
jak kochankowie, którzy jeden dzień więcej otrzymali.
Ojciec syna swego pobłogosławił.
Mrok krainę faraona spowił.
Mury upadły, pycha w gruzach legła,
tam gdzie miała swój początek.
Na tafli wody lotos, kwiat, który w błocie się narodził, niczym kapłan w kamień wpatrzony medytuje.
Duchowego oświecenia próżno oczekuje.
Wdziękiem dziewicy emanuje.
Ibis, ptak przecudowny przysiadł przy nim.
Wiadomość z zaświatów przyniósł.
Ekskrementy w dłoniach mu pozostawił aby mógł na nowo się odrodzić.
Komentarze (67)
Lotos Przy mnie nawet Grafi łagodnieje...''
To ci mistrz nam się tutaj trafił... żeby jeszcze dobrze pisał te wierszydła albo chociaż udawał, że gorzej już nie może... xD
Patrząc na to, co wypisujesz u Graina, też można pomyśleć, że coś z tobą nie hallo... xD
To dziecinne...
No, kłóciłam się, i co z tego? Mam to pamiętać do końca życia? Rozczaruję cię, mam to w czterech literach...
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania