Zmienić przeznaczenie - Prolog

Lucyfer i Ja

PROLOG

- Skarbie, pora wstawać - ze snu wybudził mnie głos mojej mamy. Otworzyłam niechętnie oczy. Mama stała z wielkim uśmiechem na twarzy, przy łóżku i trzymała w ręku nie wielkie, czarne pudełeczko, na którym była mała, czerwona wstążeczka . O chorobcia, dziś moje urodziny i to nie byle jakie. Na samą myśl się cieszyłam, w końcu jestem pełnoletnia. Zerwałam się z łóżka - Elizko wszystkiego najlepszego życzę ci kochanie. Oby dzień Twoich 18 urodzin był wyjątkowy - ucałowała mnie i przytuliła z miłością. Wręczyła mi prezent.

Moja mama miała wszystko to co współczesnej kobiecie potrzeba. Jej figura jest idealna, a włosy mamy są długie i czarne jak węgiel, które pięknie spływały na jej radującą się twarz. Oczy miała duże, koloru miodowego. Zawsze zazdrościłam jej tych oczu. Wszyscy twierdzą, że figurę odziedziczyłam właśnie po mamie. Nie ukrywam, że moim atutem były długie, zgrabne nogi oraz ponętny biust. Moje włosy są rude, długie i kręcone. Bardziej kolor przypomina zachodzące słonce, oczy bardzo błękitne, które nie pasowały do mojej brzoskwiniowej cery.

 

- Dziękuję ci mamuś. Ty zawsze sprawiasz, że moje życie jest każdego dnia prawie idealne - Otworzyłam je, w małym pudełeczku znajdował się piękny, stary medalion. Był srebrny, miał dziwną przywieszkę w kształcie rogu, na którym górowała aureola. Pod spodem, był jakiś dziwny napis מציל חיים nie mogłam go odczytać, ponieważ nie wiedziałam co to za język. Jak dla mnie był piękny i zarazem tajemniczy

- Mamo jest piękny i chyba bardzo stary? - mama usiadła obok mnie na łóżku - Kochanie, ten medalion jest w naszej rodzinie chyba od zawsze. Podobno ma cudowne moce - uśmiechnęła się - Przechodzi z pokolenia na pokolenie. Ostatnią osobą, która go nosiła, była twoja babcia Lidia. Podobno miała jakiś dar, który dostała z wybiciem godziny jej urodzenia - spojrzała smutno. Niestety moja mama nie miała dużo wspomnień o mojej babci. Kiedy skończyła 8 lat, jej mama zginęła w pożarze we własnym domu. Podobno zawiniła instalacja - Może córeczko i ty zostaniesz obdarowana jakimiś mocami, bo mnie nie przyniósł szczęścia i nie mam daru.

- Mamuś, ja nie wierzę w takie rzeczy - spojrzałam na nią rozbawiona - ale bardzo mi się podoba i na pewno będę go nosić – dotknęłam jej delikatnej dłoni - Ty masz dar mamo.

- Och kochanie, chyba dar uszczęśliwiania ciebie i ojca - poklepała mnie po plecach i ucałował mnie w czoło.

- A czy to nie jest najważniejsze w kochającej się rodzinie? - przytuliłam ją - tata przez 20 lat kocha ciebie jak wariat, zwłaszcza słychać to w nocy - na jej twarzy pokazało się zawstydzenie.

- Elizo przestań - wstała i skierowała się w stronę drzwi. Odwróciła się raz jeszcze w moją stronę - jeszcze raz wszystkiego najlepszego - spojrzała na zegarek - za trzy godziny narodzisz się po raz kolejny - powiedziała i chciała wyjść, ale ją zatrzymałam – co oznacza ten napis na medalionie?

- Ratująca życie – odpowiedziała – napisane to jest w języku hebrajskim – otworzyła drzwi i wyszła.

Siedziałam i wpatrywałam się w medalion. Był naprawdę cudny, uwielbiałam starą biżuterię. Rok temu mama dała mi na 17 urodziny po babci stary pierścionek, na którym widnieje anioł. Stwierdziłam, że może to jest komplet. Wstałam i skierowałam się do łazienki. Zrobiłam poranną toaletę i zrobiłam lekki makijaż, który podkreślał moje bardzo błękitne oczy. Doszłam do szafy by wybrać jakieś ciuchy do szkoły. Chciałam czuć się pięknie w tym dniu i bardziej przypodobać się mojemu Krisowi. Wyciągnęłam swoją ulubioną bluzkę z wyciętym dekoltem na wysokości piersi, do tego czarne leginsy i balerinki tego samego koloru. Swoje długie włosy związałam w luźnego koka. Usta pomalowałam jasno - różowym błyszczykiem. Oczywiście nałożyłam swój nowy medalion i ruszyłam do szkoły.

Moi przyjaciele doskoczyli do mnie przed szkołą i złożyli mi życzenia.

- Nasza dorosła Elizo, dziś wieczorem idziemy świętować twoje urodziny do klubu i nie ma żadnego wykręcania - powiedziała moja najlepsza przyjaciółka Tiną. Oczywiście reszta też ją poparła.

- Ok, z wielką ochotą pójdę.

- Jaki piękny medalion maleńka – obok mnie stał mój chłopak. Pocałował mnie namiętnie.

- Witaj Kris. Dziś dostałam go od mamy. Należał do mojej babci.

- To gdzie świętujemy twoje urodziny, maleńka?

- Dziewczyny chcą iść do jakiegoś klubu.

- Elizo, nie do jakiegoś klubu tylko najlepszego – krzyczała uradowana Tina.

- Dziś szalejemy w FABRIC, w końcu to jeden z najlepszych klubów w Londynie – zawtórowała jej Monica.

- Wow ! Jestem pod wrażeniem dziewczyny – piszczałam teraz razem z nimi. Chłopaki uciekli od nas. No tak Bob – chłopak Tiny – Howard – chłopak Monici oraz mój Kris nie mogli już wytrzymać tych naszych pisków i krzyków euforii.

- O 16 wpadamy do ciebie i zrobimy ciebie na bóstwo – powiedziała Tina patrząca na mnie tajemniczo. Wszystkie trzy ruszyłyśmy do szkoły.

 

Siedziałam w szkole już prawie dwie godziny. Dzień zapowiadał się jak co dzień. Nudziłam się strasznie na biologii, zwłaszcza że nie interesowało mnie jak powiela się DNA. Spojrzałam na zegarek , była 11: 57, za trzy minuty wybije godzina moich narodzin, pomyślałam. Będę teraz prawowitą, dorosłą już osobą. Nagle za oknem zerwał się wiatr, drzewa bujały się na wszystkie strony. Na niebie zebrały się bardzo czarne, kłębiaste chmury, z których zrobiła się wielka ulewa. W klasie zrobił się wielki przeciąg, okna waliły o ścianę.

- Elizo, zamknij okno obok siebie - zwróciła się do mnie pani Ross.

Nagle na niebie ukazały się błyskawice, jedna za drugą rozświetlała czarne niebo. Doskoczyłam przerażona do okna by je zamknąć i wtedy błyskawica wpadła przez okno, wprost na mnie. Uderzenie na tyle było silne, że przeleciałam z jednego końca sali na drugi. Uderzyłam głową o ławkę.

Moją świadomość ogarnęła czerń i biel. Nie wiedziałam co się dzieję. Jakieś głosy mnie wołały, a ja nagle stanęłam na środku jakiegoś tunelu. Spojrzałam w jedną i drugą stronę, z dwóch końców wołały mnie nadal jakieś dziwne głosy. Nie wiedziałam, w którą stronę mam iść. Po mojej lewej była czerń, a po prawej rozciągała się jasność. Ale ta jasność nie była tak jak przedtem biała, tylko miała teraz barwę pomarańczową, tak jak ogień. Głosy były coraz bardziej natarczywe, nie mogłam nic zrozumieć. Skierowałam się w stronę czerni, bo ten ognisty pomarańcz mnie przerażał. Nie wiem czemu ciągło mnie w tą cholerną ciemność. Przecież ja się panicznie bałam ciemności. Wydawało mi się, że szłam wieczność, czułam zmęczenie, moje oczy w końcu przyzwyczaiły się do ciemności, kiedy nagle przed oczami rozbłysło bardzo mocne, białe światło. Nic nie widziałam, ten blask mnie oślepiał. Nie wiadomo skąd, stanęła przede mną postać kobiety z dużymi, białymi i pięknymi skrzydłami. Miała długie włosy, o czarnej barwie. Na sobie miała białą jakby poświatę. Bił od niej blask jak i ciepło. Jej twarz wydawała mi się bardzo znajoma.

- Kim jesteś i co ja tu robię, czy ja umarłam? - zaczęłam zasypywać postać pytaniami.

- Witaj moja droga Elizo.

- Skąd znasz moje imię - postać była teraz bardzo blisko mnie. Przestraszyłam się.

- Nie bój się, moja maleńka, nie umarłaś - stała teraz ze mną twarzą w twarz - tyle lat czekałam na tą chwilę Elizo - patrzyłam na postać przede mną i zastanawiałam się kogo ona mi przypomina.

- Czyli na jaką chwilę?

- Na twoje 18 urodziny - dotknęła mojej dłoni. Jej skóra była taka ciepła, miękka i aksamitna - kiedy otrzymasz nasz rodzinny dar.

- Babcia Lidia? - zapytałam zaszokowana.

- Tak kochanie. Jestem twoją babcią - doszła i mnie przytuliła. Teraz dostrzegłam nad jej głową aureolę - nawet nie wiesz jak się cieszę, że wybrałaś ciemną stronę tunelu i trafiłaś do Szkoły Aniołów, a nie do Szkoły Piekieł. Większość was, ludzi kieruje się w ogień piekielny, bo sądzą, że jasne kolory oznaczają dobro. Wchodząc do tunelu, stoicie przed prawem wyboru. To wy decydujecie się, gdzie macie trafić, ale nie wszyscy tak jak ty kierują się sercem i rozumem - ja pitolę, moja babcia nie żyję od 30 lat, a teraz stoi przede mną taka piękna i młoda. Mówi do mnie o aniołach, piekle i wyborach? Co się dzieje?

- Przecież ty nie żyjesz – powiedziałam oszołomiona – O czym ty do mnie mówisz – byłam przerażona. Coś mi mama wspominała o jakimś darze, ale przecież ja w to nie wierzę. Musiałam za mocno uderzyć się w głowę i teraz mam halucynację.

- O godzinie 12 zostałaś obdarowana darem aniołów strzegących dusz ludzi. Gdybyś jednak wybrała tą drugą stronę, zostałabyś demonem, który by zabijał niewinne osoby, ale trafiłaś tu do bram niebios, co mnie bardzo cieszy - o cholerka o czym ona mówi, ja nie chcę żadnego daru - Muszę teraz tobie wszystko pokazać i nauczyć jak korzystać masz ze swoich mocy.

- Jaki dar? Nikt mnie się nie pytał o zdanie – byłam co raz bardziej sfrustrowana. Moja babcia patrzyła na mnie zdziwiona.

- Kochanie, nikt z naszej rodziny nie miał wyboru. Mnie też nikt się nie pytał czy chcę otrzymać dar – wzięła mnie za rękę i poprowadziła w głąb białego światła – musisz nauczyć się korzystać z tego daru, najlepiej jak się da – przed nami ukazała się wielka sala. Było w niej trzech innych aniołów, płci męskiej. Każdy z nich był bardzo piękny, cudnymi skrzydłami.

- To są twoi nauczyciele, pokarzą ci jak ratować się przed demonami i jak ich zabijać – czy ja dobrze usłyszałam? Ja mam zabijać demony, ja? No chyba zwariowałam.

- Ja się do tego nie nadaje, ja nikogo nie jestem w stanie zabić – babcia się uśmiechnęła.

- Elizo, tak samo jak ty nie sądziłam, że będę w stanie zabijać demony i z nimi walczyć – dotknęła mojego ramienia – twój dar da ci siłę, o której nawet ci się nie śniło.

Podeszli do nas aniołowie. Byli tak piękni, że nie mogłam oderwać od nich oczu.

- Skarbie – zwróciła się do mnie babcia – to jest Kamael, on nauczy ciebie jak władać bronią – wyciągnąłem do niego dłoń, na co moja babcia się zaśmiała – Elizo my się nie witam – na mojej twarzy wypłynęła czerwień zawstydzenia.

- Miło mi bardzo – powiedziałam. Kamael się uśmiechnął.

- To jest Yatozin – wskazała na drugiego – będzie uczył ciebie języka demonów – skinęłam głową – A to jest Aaron, twój opiekun na ziemi – spojrzałam na niego. Jeszcze tak pięknego anioła nigdy nie widziałam.

- Witaj Aaronie – posłałam mu swój najpiękniejszy uśmiech.

- Elizo, miło mi ciebie poznać – o matko, ale on ma seksowny głos – Mam nadzieję, że nie będę musiał ciebie zbyt często wyciągać z opresji – ale dowcipny. Ja nie wiem co ja mam w ogóle robić, a on mi tu gada o wyciąganiu z opresji. Boże, za jakie grzechy zostałam obdarowana tym darem. Podeszła do mnie babcia Lidia.

- Chciałam się pożegnać z tobą.

- Jak pożegnać, nie zostawiaj mnie, ja nie wiem co mam robić – babcia mnie przytulił i na sam koniec dodała.

- Idź do dziadka, niech da ci moje wszystkie zapiski. Wtedy będziesz mogła się więcej dowiedzieć o darze – powiedziała to i znikła.

I tak o to zaczęło się moje nowe życie. Nauczyłam się władać bronią i biegle używać języka demonów. Aaron, mój opiekun, działa mi na nerwy, chociaż zarąbiście mi się podoba. Jako człowiek, jest zupełnie inny, taki bardzo męski. Jest bardzo wysoki ( ja sięgam mu do ramienia, a mam 170 cm wzrostu ), ma cudnie gęste, ciemno blond włosy, delikatny zarost, a jego oczy są jak ocean. Usta ma piękne i bardzo zmysłowe. Kiedy idziemy ulicą, to nie ma takiej osoby, która by się za nim nie obejrzała. Jest idealny.

Mój dar jest ze mną już od 6 lat, wiele zabiłam demonów i wiele razy byłam ranna, ale Aaron dzielnie się mną zajmuje. W ciągu tych lat, przeszłam wiele tragedii. Moi przyjaciele, tak jak i Kris odsunęli się ode mnie. Stwierdzili, że po uderzeniu przez błyskawicę, zwariowałam. Nie miałam przyjaciół, jedynie Aarona miałam. Kiedy miałam 20 lat, moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Gdyby nie Aaron, to nie dałabym rady żyć dalej. Mój świat się zawalił, zostałam tylko z dziadkiem. Żadnej rodziny już nie miałam. Moje życie było przeklęte i pomyśleć, że ja Eliza ratuje innych ludzi przed śmiercią, a moich rodziców nie mogłam uratować. Jaka to jest sprawiedliwość.

Myślicie, że mnie się podoba to całe cholerne życie? O nie! To jest moje najgorsze, życiowe przekleństwo.

 

Mam nadzieję, że dopracowany prolog jest teraz prawie dobry. Czekam na dalsze uwagi.

Średnia ocena: 4.6  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • kesi 03.07.2015
    Tytuł jest do zmiany. Pracuję nad tym.
  • Anonim 03.07.2015
    Jest nieco lepiej, przede wszystkim bardziej rozwinięte. Chociaż mogłaś użyć opcji "edytuj" w poprzednim, ale to tam ;)
  • lena57 03.07.2015
    czekam na dalsze części tego i Historia wielkiej miłości .
  • Karina25 05.07.2015
    Następne twoje super opowiadanie. Jestem ciekawa jak dalej się potoczy ta historia.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania