Poprzednie częściŁukasz cz.1

Łukasz cz.5 ost.

Kolejny dzień spędziłam sama. Łukasz wrócił z pracy tuż przed północą. Siedziałam w salonie i oglądałam telewizję. W ciszy do oglądaliśmy jakiś film. Zamieniliśmy ze dwa zdanie, których nawet nie potrafię powtórzyć. Poszłam do pokoju, zostawiając otwarte drzwi. Leżałam za łóżku twarzą do poduszki z rękami schowanymi pod nią. Nie mogłam zasnąć. Co chwilę poprawiałam poduszkę. Łukasz prawie bezszelestnie usiadł obok mnie. Odgarnął moje włosy na bok. Poczułam jego ręce na moim karku. Delikatnie zaczął go naciskać. Podniosłam się na łokcie i spojrzałam zakłopotana na niego.

- Co ty robisz? - zapytałam.

- Nic złego – zapewnił z uśmiechem. - Połóż się i wyluzuj. Strasznie spięta chodzisz ostatnio.

Położyłam się z powrotem. Czułam jego dłonie delikatnie masujące mój kark, łopatki i lędźwie. Ostrożnie wsunął je pod moją bluzkę. Spięłam się na moment. Naciskał mój kręgosłup. Lekko się zawahał, gdy dotknął zapięcia mojego stanika, ale szybko się zreflektował i skrzętnie go ominął. Czułam jednak, że mimowolnie jego ręce zjeżdżały pod linię moich spodenek. Rozpływałam się pod jego dotykiem. Jakbym na chwilę dopłynęła. To było takie przyjemne. Nie miałam pojęcia, skąd on umiał masować, ale było mi to bardzo potrzebne. Wyciągnął ręce spod bluzki i poprawił ją jak gdyby nigdy nic. Usiadłam obok niego i spojrzałam mu w oczy.

- Dziękuję – szepnęłam.

Dotknął mojego policzka. Nawet nie wiem kiedy, nasz twarze dzieliły minimetry. Widziałam, jak jego wzrok raz za razem uciekał na moje usta. Uśmiechnęłam się na myśl, co za chwilę może się stać. Chyba czekał, aż wyraźnie pozwolę mu na następny krok. Przysunęłam się jeszcze odrobinę bliżej. Już się nie wahał. Nasze wargi się połączyły. Najpierw delikatne jakby muśnięte skrzydłem motyla. Potem coraz mocniej, pewniej, namiętniej. Pozwoliłam mu przejąć nad wszystkim kontrolę. Nagle poczułam, jak ostrożnie wsunął język między moje wargi i zęby, aż do ust, tak głęboko, aż ciarki przeszły mi po całym ciele. Powoli badał wnętrze moich ust i muskał język. Jedną ręką trzymał mnie za brodę, a drugą wsunął w moje włosy. W myślach prosiłam, żeby nie przestawał. Czyżbym wylądowała w niebie? Tak błogo, ciepło, po prostu cudownie. Niestety wszystko, co piękne nie może trwać długo. Musiałam wrócić na ziemię. Odsunął się lekko, ale wciąż dotykaliśmy się czubkiem nosa.

- Jakby ci było nie wygodnie na tej kanapie, to twoje łóżko jest na tyle duże, że obydwoje się zmieścimy – szepnęłam.

On uśmiechnął się nonszalancko.

- Bezpieczniej będzie dla ciebie, jak jednak zostanę na kanapie.

Dopiero teraz dostrzegłam dwuznaczność swojej propozycji. Pogładził mnie jeszcze po policzku i wyszedł z pokoju. Szybko zasnęłam.

Nie był to przyjemny sen: biegłam za Dawidem, on został postrzelony. Wszystko wyglądało dokładnie tak jak wtedy.

- Dawid, Dawid, pomocy! - krzyczałam przez sen. - Dawid!

Nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Usłyszałam cichy szept tuż przy uchu:

- Ciii... Już dobrze, spokojnie... Jesteś bezpieczna – jego głos stawał się coraz wyraźniejszy. Chyba powoli się budziłam. - Ciii... Jestem obok, nie bój się – ciągnął dalej Łukasz.

Czułam, jak powoli gładził moją rękę. Objął mnie ramieniem i splótł nasze dłonie.

Obudziłam się wtulona plecami w Łukasza. Po chwili on podniósł się, spojrzał na mnie i pocałował mnie w policzek. Odwróciłam się w jego stronę. Położył rękę nisko na moich plecach. Jeszcze na moment wtuliłam się w jego nagi tors. Naprawdę czułam się spokojnie i bezpiecznie. Popatrzył na mnie z uśmiechem.

- To ciekawe, jak jeden pocałunek może poprawić humor.

- Dziękuję, że tak o mnie dbasz. Bardzo to doceniam.

- Przecież nie zostawiłbym cię samej. Zależy mi na tobie – dodał półszeptem, gładząc mój policzek.

Przysunęłam się jeszcze bliżej. Podążył w ślad za mną. Nachylił się. Już miał mnie pocałować, ale w tym momencie ktoś zadzwonił do drzwi.

- Ktoś ma wyczucie – zaśmiał się, wtulając się w moją szyję.

- Może to Michał...

Łukasz wstał i poszedł otworzyć drzwi. Poszłam za nim. Dobrze myślałam. Za drzwiami czekał Michał.

- Przyprowadziłem wam kogoś – stwierdził z tajemniczą radością.

Do mieszkania wszedł...

- Dawid! - zawołałam z niedowierzaniem.

Rzuciłam mu się na szyję, a on podniósł mnie lekko w swoich ramionach. Po chwili postawił mnie z powrotem. Objął dłońmi moją twarz i dokładnie mi się przyjrzał:

- Nic ci nie jest? - zapytał z troską.

- Nie. A co z twoją nogą?

- To tylko draśnięcie, nic poważnego.

- Myślałam, że cię już nigdy nie zobaczę – mocno go przytuliłam.

- Na pewno nic ci nie jest? - spojrzał na moje podrapane nadgarstki.

- Wszystko ok. Miałam dobrą opiekę – popatrzyłam na Łukasza.

Dawid spojrzał na mnie od góry do dołu, a potem zmierzył wzrokiem Łukasza. Dotarło do mnie, że mój strój: cienka koszulka na cienkich ramiączkach i koronkowym dekoltem oraz bardzo krótkie spodenki i widok Łukasza, który nie miał koszulki, mógł wydać mu się mocno dwuznaczny.

- Chodźcie na kawę – zaprosił Łukasz, przerywając moment dziwnej ciszy.

- Ja odpadam, muszę wracać do pracy – stwierdził Michał. Pożegnał się i wyszedł.

- Oluś, zrób kawę, ja zaraz przyjdę – dodał Łukasz.

- Ok.

Z Dawidem weszliśmy do kuchni. Brat usiadł przy stoliku, a ja włączyłam czajnik elektryczny. Z szafki wyciągnęłam trzy szklanki. Do dwóch wsypałam kawą, do jednej herbatę.

- Widzę, że się tu już zadomowiłaś – zauważył Dawid.

- No, w końcu siedzę tu już kilka dni.

- I jak tam kawa? - zapytał Łukasz, wchodząc do kuchni już kompletnie ubrany.

- A co, nie wyspałeś się? - zaciekawił się Dawid.

- No, nie bardzo – zaśmiał się.

- To co robiłeś przez całą noc?

- … Spałem – stwierdził po chwili, patrząc na mnie z głupim uśmiechem.

Na chwilę zostałam sama z Łukaszem. Stałam przy blacie, zalewając kawę. Mój blondyn stanął tuż za mną i objął mnie w pasie. Odgarnął moje włosy na bok i pocałował w szyję.

- Dawid mnie chyba zabije – szepnął mi do ucha, przygryzając jego płatek.

- Może nie będzie tak źle – uśmiechnęłam się, obracając się w jego stronę.

Łukasz spojrzał mi w oczy i po raz kolejny mnie pocałował. Znowu czułam, jak za jego przyczyną ugięły mi się kolana. Gdy Dawid wrócił z łazienki, zauważyłam, że dziwnie się na nas patrzył. Chyba widział nasz pocałunek. Poszłam do pokoju, żeby się szybko przebrać, bo braciszek chciał już wracać do domu. Zostawiłam chłopaków samych w kuchni.

- Od kiedy całujesz się z moją siostrą? - zapytał groźnym tonem Dawid.

- Mniej więcej od wczoraj... No, może trochę dłużej – stwierdził swobodnie.

- Zawsze ceniłem twoją szczerość – zaśmiał się. - To coś na poważnie, czy tylko ot tak?

- To zależy, jak bardzo Ola będzie chciała się zaangażować. Fajna jest... Mogłaby być moją dziewczyną.

- Ona zawsze lubiła cię bardziej niż resztę chłopaków. Nie baw się nią, bo sprawię, że z żadną inną dziewczyną się już nie zabawisz.

- Mam tego świadomość.

W trójkę staliśmy przed drzwiami. Chłopaki pożegnali się i Dawid wyszedł. Zostałam jeszcze na moment. Pocałowałam Łukasza, przytuliliśmy się i wyszłam, licząc na szybkie spotkanie.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Wrotycz 29.01.2019
    Przeczytałam.
    Happy end serwujesz:)

    Pozdrawiam:)
  • Nysia 29.01.2019
    Dzięki :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania