Lusi
"Zapytałam Cię kiedyś, czy widzisz mnie... tę prawdziwą. Nie odpowiedziałeś, tylko spojrzałeś głęboko w oczy. Teraz mogę stwierdzić, że wcale nie wiedziałam, co znaczyło to spojrzenie. Nie umiałam Cię przejrzeć. Stanowiłeś niezwykłą zagadkę, której pomimo wielu prób, nie udało mi się rozwiązać. Ty jednak widziałeś wszystko, czego ja nie byłam w stanie. Sama nie potrafiłam dostrzec siebie, chociaż w rzeczywistości powinnam być ekspertem w tej dziedzinie.
Stałam kiedyś na moście i patrzyłam na rzekę pode mną. Rzekę, którą tworzyły płynące auta. Nurt, z którym poruszało się każde z nich, przerażał mnie. Nawet nie wiesz jak bardzo. Myślałam wtedy o tych wszystkich, którzy zdecydowali się skoczyć i zniknąć wśród nieustających fal. Potem myślałam o tych, którzy byli za kierownicą. Czy ten, który stoi nad nim, ma tak na prawdę przewagę?
Wyciągnęłam więc rękę za barierkę, nic nie poczułam. Przecież moja ręka jest częścią mnie, więc dlaczego nie mogę integralnie odczuwać tego, że unoszę się nad tą "rzeką". Wierzę, że możliwym jest odczuwanie tego samego, co każda część naszego ciała z osobna, przenieść swoje uczucia do tej jednej, wybranej i żyć nią, tak jakby była całością i zależało od niej wszystko. Tak jakbym od niej zależała ja, a świat się kończył na niej.
Czy więc takie uzależnienie i utożsamianie się nie będzie działać w sposób niszczycielski na mnie? Czy ograniczając się do jednostki, muszę zrezygnować z całej reszty? To smutne, cholernie smutne. Nie mogę mieć wszystkiego, choć tak bardzo tego pragnę. Jestem jednak świadoma, że ów chęć posiadania takiego zasobu możliwości współistnienia ze sobą, poświęcania każdemu z osobna całych stu procent, zniszczyłaby mnie. Więc rezygnuję. Nie wiem jednak, co mam wybrać: całość, jako cienie własnego "ja", czy może jeden aspekt mnie i z kolei poświęcenie się jemu w całości?"
Dziewczyna zamknęła zeszyt podpisany: "Własność Lusi". Kolejne słowa, których bała się wypowiedzieć na głos. Jedynym miejscem, w którym mogła się nimi podzielić, był właśnie ten zeszyt. On nie oceniał, nie wyrażał swojej opinii, po prostu "słuchał" i stawał się każdym pojedynczym słowem. Nie pamiętała, od kiedy zaczęła go prowadzić. Słowa, których nie mogła powiedzieć tej osobie. Chciałaby, aby kiedyś do niego trafiły, tak po prostu. Nawet jeśli nie pochodziłyby bezpośrednio z jej ust, ważnym było, aby on je poznał.
Podparła głowę na kolanach i przekręciła ją tak, aby widzieć niebo. Księżyc świecił, choć jego blask wydawał się nadzwyczaj blady, bledszy niż kiedykolwiek przedtem. Nie lubiła gasić światła w nocy, zresztą prawie nigdy tego nie robiła. Przez calutką noc żarówka lśni i czeka zmęczona na jeden ruch przełącznika, który jednak zostaje nienaruszony, aż do samego rana.
Komentarze (7)
"Nie odpowiedziałeś, a tylko spojrzałeś" - bez "a", zbędne słowo
"zagadkę, którą pomimo wielu prób, nie udało mi się rozwiązać" - której*
"Nurt, z który poruszało się każde z nich" - którym*
"więc dlaczego nie mogę integralnie odczuwać to" - tego*
"Czy więc takie uzależnienie i utożsamianie się, nie będzie działać w sposób niszczycielski na mnie?" - bez przecinka
"których nie mogła powiedzieć osobie, dla której" - które x2
Nadrobiłam zaległy tekst ;) Troszkę błędów było, ale wiadomo - w opowiadaniu można popełnić ich więcej. Ja odczułam tutaj trochę za mało skonkretyzowane uczucia, w takim sensie, że one nie za bardzo mną zawładnęły. Zostawiam więc 4 za kwestie techniczne i dalej bacznie obserwuję Twoje postępy :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania