Lusterko

Ciepłe światło żyrandola rozświetlało niewielki pokój w którym znajdowała się Dorota. Siedziała z podkulonymi nogami na fotelu i pustym wzrokiem spoglądała w telewizor. W oczach odbijał się ekran gdy bezwiednie zmieniała kanały nie skupiając się na żadnym z nich.

To że niektóre z nich śnieżyły w ogóle jej nie przeszkadzało, jej umysł się wyłączył, i tylko jedna myśl błąkała się po nim- Gdzie jest Daniel? Wyszedł z samego rana, miał jechać do Szczytna załatwić jakieś swoje sprawy, ale minęło już prawie sześc godzin a jego nie było.

-Co się z nim kurwa dzieje? - powiedziała do siebie i wstała gwałtownie. W tym momencie jej zdrętwiałe od przebywania w jednej pozycji nogi ugięły się pod nią przez co zatoczyła się jak pijana i tylko bałaganiarstwu Daniela zawdzięczała że obok niej stały nierozpakowane pudła o które się zaparła.

– Choć raz ta jego prokrastynacja się przydała- szepnęła przez zaciśnięte wargi, gdyż krew powracająca do kończyn powodowała bolesne mrowienie.

Pokuśtykała do kuchni, po drodze rozcierając uda w celu przyspieszenia procesu. Zatrzymała się na środku i zastanawiała, czy lepiej coś zjeść czy się napić.

Nie mogła uwierzyć że zapomniał o ich rocznicy! Początkowo myślała że wyszedł wcześniej aby przygotować jakąś niespodziankę, jednak doszła do wniosku że to nie w jego stylu. Zawsze potrafiła w nim czytać jak w otwartej książce, był z nią szczery i mówił jej wszystko począwszy o planach na wakacje kończąc na tym że zaciął się w pachwinę goląc się w miejscach intymnych.

-Mam tego dość -szepnęła i wyjęła z lodówki gomółkę sera i butelkę wina. Wracając do pokoju, który dla śmiechu nazywali salonem zabrała z póki jeden kieliszek i z powrotem usadowiła się w fotelu.

-Zacznę celebrować te dzień sama!- krzyknęła w pustą przestrzeń i zaczęła nalewać burgundowy płyn do szerokiej czaszy.

Nalała więcej niż zwykle, ale stwierdziła że ma do tego prawo. To była ich 20 rocznica, ona siedziała sama w środku domu znajdującego się pośrodku puszczy więc niech się dzieje co chce. Przechyliła jednym haustem ponad połowę zawartości i z trudem ją przełknęła. Wino było ciężkie i mocne. Poczuła że łzy zakręciły się w oczach, więc szybko wgryzła się w aromatyczny ser. Zanim znalazł się w jej żołądku, już poczuła wypełniające ją ciepło alkoholu, który rozlał się w jej ciele szeroką falą. Odetchnęła i dopiła wszystko co zostało w kieliszku. Tym razem poszło zdecydowanie łatwiej, ale na to była przygotowana.- Wszystko jest łatwiejsze za drugim razem – rzekła czując że połączenia nerwowe w jej ciele już zaczęły odpowiadać na działanie C2H6O.Nalała ponownie, jeszcze więcej.

Gdy otworzyła oczy pierwsze co zobaczyła była ciemna czupryna Daniela, który leżał równolegle do niej w ich ogromnym łóżku na piętrze. Spoglądało na nią jego niebieskie oko, błyskające wesoło spomiędzy splątanych niesfornych kosmyków.

-Dzień dobry Duszko, jak się spało ?- spytał, a w jego przyjemnym głosie wychwyciła nutki śmiechu.

- Jak ja się tu znalazłam ?- Zapytała, bo ostatnie co pamiętała to opadające powieki i wypitą butelkę rozmazującą się jej przed oczami.

Przyniosłem Cię – odpowiedział- Jak wróciłem, telewizor grał na cały regulator, a ty spałaś jak zabita zwinięta w kłębek pod fotelem.

Musiała się zsunąć podczas snu, a wypite wino skutecznie zamortyzowało upadek.

-Gdzie byłeś? Czekałam cały dzień! -O dziwo głowa jej nie bolała a żołądek nie był skłonny do oddania wszystkiego co wczoraj zjadła i wypiła.

- Musiałem załatwić parę spraw, przecież wiesz jaki dziś dzień...- zawiesił głos.

-Wiem jaki był wczoraj, a dzisiejszy mnie nie obchodzi- nie dawała za wygraną. Postanowiła być zła i nie dać się łatwo udobruchać jakąś ściemą o dniu dzisiejszym

-Naprawdę nie chcesz cieszyć się wraz ze mną naszą rocznicą?- głos mu posmutniał gdy usłyszał autentyczny żal i złość w jej komentarzu.

-W jaką rocznicę? Była wczoraj!- prawie krzyknęła bo naprawdę nie rozumiała czemu idzie w zaparte. Przecież nigdy nie kłamał, nigdy jej nie oszukał.

-Dorotko, skarbie nie denerwuj się. Od kiedy jesteśmy razem? – zapytał całkiem spokojnie, przez cały czas patrząc w jej brązowe mesmeryczne oczy. Widziała w nich taką miłość i takie oddanie że jej pewność o jego winie zaczęła topnieć jak lód w lecie na ich werandzie.

-Od końca lutego 2004...-powiedziała również nie spuszczając wzroku jego oczu.

-No właśnie. I dziś jest ostatni dzień lutego 2024, dwadzieścia lat...-powoli i spokojnie wypowiadał te słowa

-A…!- próbowała coś powiedzieć Dorota

-A wczoraj był 28 lutego którego to prawie zawsze obchodzimy naszą rocznicę gdyż chyba nie chcesz abym obsypywał cię prezentami co 4 lata!- to powiedział krztusząc się już ze śmiechu.

Oczy Doroty przypominały dwa wielkie spodki a usta wygięły się w podkówkę gdy zdała sobie sprawę że Daniel ma rację. Zawsze zapominała o roku przestępnym i wszystko działo się dzień wcześniej, ale od kiedy przeprowadzili się do tej głuszy nie musieli już tak tego przestrzegać.

- Kocham cię -wyszeptała i ich usta połączyły się w mokrym pocałunku

-Ja cie...- podjął próbę odpowiedzi ale splatające się ze sobą języki skutecznie mu to uniemożliwiły….

------------------------------------------------------

Ciepłe światło żyrandola rozświetlało niewielki pokój w którym znajdował się Daniel. Siedział z podkulonymi nogami na fotelu i pustym wzrokiem spoglądał w telewizor. W oczach odbijał się ekran gdy bezwiednie zmieniał kanały nie skupiając się na żadnym z nich.

To że niektóre śnieżyły w ogóle mu nie przeszkadzało, jego umysł się wyłączył, i tylko jedna myśl błąkała się po nim- Gdzie jest Dorota? Wyszła z samego rana, miała jechać do Szczytna załatwić jakieś swoje sprawy, ale minęło już prawie sześc godzin a jej nie było….

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania