Lustro - Prolog
Biegła ile sił w nogach przez mroczne korytarze. Za sobą słyszała coraz głośniejsze ujadanie hordy bestii. Musiała uciec, musiała znaleźć schronienie. Nie miała już sił by walczyć z przeznaczeniem, jedyne co jej pozostało to ucieczka. Odwróciła się na ułamek sekundy i ujrzała czerwoną poświatę wyłaniającą się zza zakrętu. Bestie były coraz bliżej. Jeśli nie uda jej się ochronić dziecka...
Małe zawiniątko spokojnie spoczywało w jej rękach. Maleństwo spało w najlepsze, zupełnie jakby nie słyszało, strasznego warczenia, ujadania i wycia potworów goniących je i kobietę. Było takie spokojne w obliczu groźby śmierci, zbyt spokojne...
Kobieta biegła dalej bez wytchnienia, wtem zobaczyła przed sobą światło. Przyspieszyła, lecz ledwie chwilę później nie mogła już złapać oddechu. Zaczęła zwalniać, co nie wróżyło dobrze. Jej moc była na wyczerpaniu i nie dałaby rady stanąć do walki. Rozpaczliwie więc zmusiła swoje ciało, by biegło mimo wycieńczenia. Światło było już tak blisko...
Wbiegła do ogromnej komnaty, gdzie przez okna umieszczone pod sufitem wpadały ostatnie promienie słońca. Nie było gdzie się schować. W dodatku komnata ta miała tylko jedno wejście, a bestie były zbyt blisko, by się wycofać. Kobieta padła na kolana. Na jej twarzy malowała się dogłębna rozpacz, nie uda jej się ochronić maleństwa. Wtedy jej wzrok padł na brudne, zaśniedziałe lustro stojące pod ścianą na marmurowym podeście. Lustro było większe od człowieka, obramowane masywną złotą ramą zdobioną w dziwne symbole.
- Nie wierzę - szepnęła zachrypniętym głosem kobieta.
Powoli wstała i ruszyła ostatkiem sił w stronę lustra. Nie dowierzała swoim oczom. Nie sądziła, że kiedykolwiek, ktokolwiek je odnajdzie, być może to... dar od losu. Spojrzała na zawiniątko, które trzymała w ramionach. To jedyna szansa, aby je uratować.
Podbiegła do lustra i wyciągnęła zawiniątko przed siebie. Gdy dotknęło srebrzystej powierzchni, szkło zaczęło pękać, wyglądało jakby tłukło się do wewnątrz pochłaniając maleńką istotkę. Gdy dziecko zniknęło w odmętach lustrzanego przejścia, szkło scaliło się na powrót w nietknięte lustro. W tym samym momencie kobieta została rozszarpana na strzępy.
Komentarze (4)
Też tak lubię. W moim odczuciu - 5 Pozdrawiam.
Stawiaj tylko spacje po myślnikach dialogowych.
5-
Na początek drobiazgi:
"Kobieta biegła dalej bez wytchnienia,wtem zobaczyła" - spacja po przecinku
"Przyspieszyła, lecz po chwili zaczęła tracić oddech. Zaczęła zwalniać," - zaczęła, zaczęła... trochę za blisko siebie. Może lepiej drugie zdanie rozpocząć: "Ze zmęczenia stopniowo zwalniała, co nie wróżyło..." czy jakoś tak.
"Wpadła do ogromnej komnaty, gdzie przez okna umieszczone pod sufitem wpadały " - wpadła, wpadały - podobnie jak wyżej. Może zamiast pierwszego "wpadła: lepiej napisać "wbiegła" czy coś podobnego?
"-Nie wierzę- szepnęła " spacja po pierwszym myślniku i przed drugim
"W tym samym momencie kobieta została rozszarpana na strzępy." - rozumiem, że przez stwory, które za nią podążały? może jednak lepiej napisać, że "chwile później" ... bo "w tym samym momencie" - to one mogły ja dopiero dopaść, żeby "chwilę później" ja rozszarpać.
Fajny tekst. Podoba mi się :) Powyższe drobiazgi - to tylko drobne podpowiedzi i tak należy je traktować :)
Pozdrawiam :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania