Lustro

Ścieram pył z twarzy, gwiazd, które umarły miliony lat temu. Oddycham.

Otwieram oczy szepcząc do siebie, jaki cudowny poranek, choć z cudami nie bardzo się kumplujemy.

Wbrew temu jednak ze wszystkich słów, które zalewają mi mózg wybieram cud. Oddycham.

Wiem, że za chwilę zniknie, pogrzebią go żywcem oczekiwania. Oddycham.

Ścieram pył z twarzy, gwiazd, które właśnie się rodzą. Oddycham.

Otwieram oczy, szepcząc do siebie – jestem cudem nienarodzonych galaktyk. Oddycham.

Cud wymyka się oczekiwaniom.

Ocieram się o powietrze zdzierając łokcie do krwi. Oddycham.

Płuca pęcznieją od tłumionego krzyku, mimo tego łapczywie zaciągają się dymem. Niewiarygodne, że wciąż oddycham.

Ścieram pył z twarzy gwiazd, które urodzą się za milion lat. Oddycham.

Zamykam oczy szepcząc do siebie – jestem cudem dróg mlecznych i wybuchów supernowych, jestem cudem serca krążącego wśród nieznanych ścieżek wiecznie melancholijnych lasów. Jestem cudem dławiących się płuc i gojących się łokci. Jestem cudem. Oddycham.

Średnia ocena: 3.4  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania