Łyżeczka
W okolicy mówili na nią łyżeczka. Była przeraźliwie chuda, gdy zakochała się w miejscowym proboszczu.
Wysyłała do niego smsy w olbrzymich ilościach, codziennie uczestniczyła we mszy. Aż w końcu zamieszkała na przykościelnym parkingu w samochodzie.
Trwało to "koczowanie" kilka miesięcy. W grudniu, gdy mrozy zaczęły pokazywać zębiska, za łyżeczkę wzięła się opieka społeczna.
Samochód znikł z parkingu, łyżeczka dostała nową pracę i, zdawać by się mogło, wszystko wróciło do normy.
Upłynęły kolejne tygodnie.
Pewnego dnia wychodziłam z urzędu gminy. Miałam pytania do zakładu komunalnego. Spojrzałam przed siebie, a tu łyżeczka wychodzi z gabinetu wójta.
Przeniknęła mnie wzrokiem, aż mi się zimno zrobiło, i powiedziała:
- Agusia, oni nie chcą ze mną rozmawiać. Ja wiem o co im chodzi.
Agusia to nie ja jestem psychiczna, tylko ty.
Komentarze (6)
Jak to dziala? Opisujesz czterech ostatnich kolegow z pracy, ktorzy zachorowali.
:(
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania