Łza wyobraźni cz.1
- Ona była cudowna - powiedział poważnie patrząc tak obojętnie w ścianę - nie mam już sił. Ona była, ale już jej nie ma i ona nie
wróci. To moja wina. Nigdy sobie tego nie wybaczę.
- Nie możesz tak mówić! - oburzyła się pani psycholog lecz szybko stwierdziła łagodnie - przecież ty jej nie zrobiłeś krzywdy.
- Zrobiłem! Nie byłem przy niej wtedy kiedy ona tak naprawdę mnie potrzebowała.
- Opowiedz mi o niej.
Chłopak popatrzył na na panią psycholog, a na jego twarzy malowało się coś takiego jak niedowierzanie. Wyglądał tak jakby chciał zapytać czy naprawdę może o niej mówić. Kobieta w upewnieniu pokiwała głową.
- Julie poznałem rok temu kiedy przeprowadziła się z rodzicami do mojego miasta. Tutaj jej rodzice mieli lepszą posadę. Matka Juli mogła otworzyć swoje wymarzone studio fotograficzne. Jej ojciec wierzył, że tutaj w końcu będzie miał więcej klientów w kancelarii prawnej. Wszystko wydawało się takie jak z obrazka. Piękny dom, dobra praca i szkoła nie daleko. Przecież im chodziło tylko o to. Kiedy pierwszy raz ujrzałem Julie bezgranicznie się w niej zakochałem. Była piękna. Miała długie blond włosy z grzywką ułożoną w lewą stronę. Niebieskie duże oczy, na które nie potrafiłem przestać patrzeć i owalną twarz. Doskonale pamiętam jej różowiutkie usta i mały nosek. Była jasnej karnacji można nawet powiedzieć, że tamtego dnia była blada jak ściana. Julia była zgrabna, ale nie wysoka. Naprawdę jak ją zobaczyłem to serce zaczęło mi mocniej bić. Stałem nieopodal niej, a ona błądziła wzrokiem po nie znajomych jej twarzach. Zrozumiałem, że zapewne jest nowa w naszej szkole. Zapamiętałem nawet w co była ubrana. Miała na sobie obcisłe czarne spodnie, długą, szarą bluzę bez kaptura, a na ramie miała zarzuconą czarną torbę z książkami. Podszedłem do niej powoli i odrzuciłem:
- Cześć.
Spojrzała na mnie swoimi lśniącymi oczkami, ale milczała. Postanowiłem ratować sytuacje i zagadać coś więcej.
- Jesteś tutaj nowa, prawda?
Kiwnęła z lekka głową.
- Jestem Piotrek miło mi - odruchowo złapałem ją za dłoń żeby się przywitać.
Kiedy tak szarpnąłem za jej dłoń by się przywitać, ale i jednocześnie dodać odwagi zobaczyłem coś czego chyba nie powinienem zobaczyć. Kawałek bluzy Juli odwinęła się i spostrzegłem blizny na rękach. Szybko wyrwała dłoń z mojego uścisku. Popatrzyłem na nią osłupiały i zarazem zdziwiony. Chowała przede mną swój wzrok pełen tajemniczości oraz skrycia. Może i było w tym trochę zawstydzenia i złości. W takiej sytuacji nie wiedziałem jak się zachować żeby jej do siebie nie speszyć na wstępie chodź może ten wstęp był już nie udany od samego początku. Odejść czy zostać? Zostanę by naprawić słaby początek, zostanę by na nią popatrzeć, zostanę by nie zrobić jej przykrości. Nie wiedziałem na początku dlaczego nie chciała na mnie spojrzeć. Patrzyła w podłogę. Nie zniechęciło mnie to, a nawet wręcz przeciwnie. Zapragnąłem jej pomóc.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania