Łzy anioła-początek
-Lara, wstawaj.Pora iść do szkoły!-wołała zdenerwowana mama.Przetarłam oczy i powoli wygramoliłam się z łóżka.Czas było iść do tej gównianej szkoły.Właściwie mogłabym się uczyć w domu ,ale mama woli ,żebym chodziła do szkoły ,bo tam poznam nowych przyjaciół.Niestety moja rodzicielka niema zielonego pojęcia,że na przerwach jedynym moim przyjacielem jest książka.
-Tak,tak już idę-i tak zaczął się jeden z najgorszych dni mojego życia.Pogoda była fatalna.Lało jak z cebra ,ale najgorsze w tym wszystkim było to,że kiedy szłam na autobus zobaczyłam tylko jego tył zmierzający w stronę szkoły.Ruszyłam biegiem za autobusem,ale nie miałam pojęcia dlaczego,może myślałam ,że kierowca mnie zobaczy i się zatrzyma.Więc została mi podróż piechotą.Po drodze okazało się ,że parasol jest jak sito i przepuszcza wodę ,więc go wyrzuciłam ze złości.Kiedy przechodziłam obok kałuży wielka ciężarówka w nią wjechała ,a ja nie zdążyłam odskoczyć i moje nowe ciuchy opływały wodą z brudnej kałuży.Gdy wreszcie dotarłam do szkoły byłam przemoknięta do suchej nitki.Zajęcia trwały już od dobrych piętnastu minut ,więc czym prędzej zrzuciłam z siebie mokre ubrania i ubrałam się w strój na gimnastykę.Gimnastyka miała być dopiero na ostatniej lekcji ,ale lepsze to od gorączki .Pobiegłam pędem na samą górę do sali numer dziewiętnaście na koniec matematyki.Pani pluła jadem jak zwykle gdy ktoś się spóźniał na jej lekcje.Wpisała mi urocze spóźnienie do elektronicznego dziennika i poprosiła do tablicy.Zadanie jak się okazało było z nowego działu, który dopiero dzisiaj przerabiała klasa podczas mojej nieobecności i jak można było się domyślić nie rozwiązałam go i dostałam jedynkę.Już czwartą w tym miesiącu.Lekcja się skończyła ,a pani poprosiła mnie do siebie.
-Laro, jeśli się nie poprawisz będę zmuszona wezwać twoją mamę.Z twoich ocen można wywnioskować ,że w tym półroczu będziesz miała jedynkę na koniec,a pamiętaj jesteś już w liceum i nie życzę sobie ,abyś psuła nam renomę.-powiedziała wściekle Smoczyca,bo tak ją wszyscy nazywają w tej szkole.
-Wiem proszę pani ,ale mam dużo stresu ostatnio i obiecuję,że się poprawię-moje zeznania ją niezbyt przekonały,ale powiedziała ,że ma nadzieję iż mówię prawdę.
Siedziałam na przerwie sama z książką,zresztą jak zwykle i usłyszałam Morgan i Anabelle ,które gadały o jakimś chłopaku:
-...o Boże jaki on jest cudowny,może niema jeszcze dziewczyny.Jak sądzisz mam szansę-Morgan mało co się nie popłakała ze szczęścia.
-Głupia jesteś taki grecki bóg jak on ma na pewno dziewczynę i stado wielbicielek,ty moja droga masz marne szanse.-dalej mnie zastanawia jak one mogą być przyjaciółkami.Morgan wydęła wargi,a Anabelle pękała ze śmiechu.
-Ej o kim mówicie-zapytałam się nieśmiało.
-Zobacz niemowa przemówiła.Morgan, wisisz mi dolara -Anabelle uderzyła pięścią w powietrze na znak zwycięstwa.
-To nie fair.Prędzej bym uwierzyła w latające świnie niż w mówiącą niemowę-Morgan skrzyżowała ręce na piersiach.
-Dobra dość tej parodii.Słuchaj do szkoły chodzi taki nowy jest w starszej klasie dokładnie w drugiej i jest nieziemsko przystojny.Lara ,ale nawet sobie nie marz o nim bo nie masz szans.My już nie mamy ,a jesteśmy gorące jak lawa w wulkanie ,a co dopiero ty szara i gorąca jak najzimniejsza część Antarktydy. Sory ,ale taka prawda-Anabelle wzruszyła ramionami i pociągnęła Morgan do toalety.Znów byłam sama i trochę smutna bo chciałabym mieć kogoś takiego jak Morgan czy Anabelle.Przyjaźniły się od przedszkola i były nierozłączne.Wstałam i chciałam iść do klasy kiedy wpadłam wprost na jakiegoś chłopaka.
-O matko! Sory nie chciałam ,zamyśliłam się i ...-chłopak podał mi rękę i podniósł książkę.
-Nic się nie stało ,a tak przy okazji jestem Jack -podał mi dłoń ,ale jej nie uścisnęłam ,on zrozumiał aluzję i odpuścił -Ej też czytacz fantazy .Boże kocham tą książkę ,ale powiem Ci ,że wkurza mnie ten Ethan no nie...
-Eeee,tak on ją chyba kocha , a udaje to mnie wkurza.Zatajanie uczuć jest trochę nie w porządku wobec drugiej osoby,a tak przy okazji jestem Lara-uśmiechnęłam się a on odwzajemnił uśmiech.
-Lara, ...śliczne imię ,ale rzadko spotykane. Okey ja lecę na matę ze Smoczycą. Nie lubię maty ,a ty ...?
- Ja też, wolę plastykę i muzykę ,a no i polski -pierwszy raz rozmawiałam z kimś dłużej niż minutę .
-Witaj pokrewna duszo, mam tak samo,ale lubię też historię .Dobra teraz już naprawdę lecę ,choć wolałbym być tu z tobą i gadać o książkach i tak dalej ,no ale...Ej może się spotkamy na następnej przerwie.Pogadamy o książkach ,bo zakładam,że znasz takie,które by mnie zaciekawiły.Okey ???
-Okey -kiwnął głową na znak porozumienia i ruszył w stronę dziewiętnastki ,ale się zatrzymał i rzucił przez ramię:
- To spotkajmy się w bibliotece -i poszedł dalej.
Byłam zadowolona z siebie ,że nie spanikowałam i ,że być może będę miała przyjaciela.Wchodząc do klasy Morgan i Anabelle gapiły się na mnie z otwartymi ustami .Anabelle przemówiła jako pierwsza:
-Jak Ci się udało z nim pogadać. On nas ma w dupie ,a z tobą gadał jak najęty.Jak Laro Night Ci się to udało ???-jej mina wskazywała na bezgraniczne zdziwienie.
-To był przypadek i jakoś się zgadaliśmy o książkach i tyle - dla mnie to było normalne.No dobra nie do końca .
-Dobrze klaso proszę o spokój i usiądźcie na swoich miejscach-pan Morton był jednym z fajniejszych nauczycieli ,więc z pola miałam same czwóry i piątki .Kiedy zadzwonił dzwonek pobiegłam do biblioteki ,ale Jacka tam nie było.Czekałam całą przerwę,ale nic wystawił mnie.Nie zdziwiło mnie to aż tak bardzo ,był przystojny i w ogóle ,więc dlaczego miałby się mną przejmować.Tak minął mi dzień.Kiedy wychodziłam ze szkoły Jack przybiegł do mnie i próbował zatrzymać.
-Sory Lara ,ale Smoczyca mnie zatrzymała bo spóźniłem się na lekcję ,a potem nie miałem pojęcia gdzie masz lekcje i czekałem w bibliotece ,ale nie wróciłaś .Przepraszam -chwycił mnie za ramiona i popatrzył głęboko w oczy.Po czym powiedział -nie jestem taki jak inni .Na pewno bym Cię nie wystawił.
-Naprawdę twierdzisz,że Ci uwierzę?Też byłam w bibliotece i to nie raz.Więc jakbyś tam przychodził co przerwę to byśmy się spotkali-powiedziałam wściekle.
-Myślałem ,że jesteś inna ,ale najwyraźniej się myliłem.
-Najwyraźniej-odmaszerował z miną jakby spalili mu dom.Ja też poszłam z lekkimi wyrzutami sumienia.
Komentarze (4)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania