łzy zdechnięte
Znowy te łzy zdechnięte....
leją się po policzku
znowu ten śmieć wyszedł z kosza
Znowu wszystko przekręcił do góry nogami
Znowu z siebie robi anioła
a rogi ciągną za smycz jego ogon i widły
Jego czarne ślepia
zabijają me serce od podeszwy
tną je, gdy było już zacerowane
po 2 latach ciszy
po 7 latach ucieczki
po 14 latach wyczuwania jego smrodu
gdy spokój zaczął siać swe ziarna
gdy me perełki były szczęśliwe bez tego dna...
gdy moje gardło nie czuło już prawie ucisku
jego rąk
gdy byłam ..jedną nogą za bramą otchłani
gdy w jednej sekundzie widziałam film mego życia..
I ten śmieć znów wyszedł z kosza
I choćbym nie wiem jaką pelerynę rozciągła
I ramiona miała długie na cały świat
I choćbym zgasiła wszędzie światło, by je ukryć...
To ten śmieć i tak wpełźnie
by pluć grozą i strachem...
Dlaczego to łajno nie zjada swoich odchodów?
Gdzie jesteś Boże, gdy Cię wołam?
Komentarze (9)
I ten śmieć, co wyszedł z kosza... Nie został widocznie w porę spalony. Sekunda piekła... I ja miałem taką sekundę upadku do otchłani, kiedyś, na ostrzeżenie.
Tytuł wspaniały, łzy zdechnięte, które nie oczyszczają.
Z Bogiem ?
... a ten śmieć ściskał mocniej i mocniej,
gdy gardło już ślin nie miało, by przełknąć powietrze..
"a ta sekunda w piekle wydawała się wiecznością"
a tak wiem o czym mówisz-to straszne przeżycie, lecz nigdy nie zrozumieją tego ci co tego nigdy nie przeżyli ..dobrze, że miałeś siłę, by nie wpaść .. tam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania