M2 (3)
Czasem boję się, boję się, że tracę kontakt z rzeczywistością. Plakaty na szybach, reklama Iqosa, przypadkowi ludzie wyglądający zdecydowanie za tanio oraz ta biedna kelnerka biegająca na obcasach po małych schodkach. Gdzie w tym wszystkim jest miejsce dla mnie? Czy ktoś znajdzie dla mnie czas, aby zaopatrzyć mnie w odrobinę tlenu bez spalin z tych pieprzonych autobusów? Zresztą niedługo i tak wpierdolą nam sztuczne płuca i będziemy błądzić po mieście głusi i ślepi, ale z gpsem od Microsoftu.
- Czemu się tutaj spotkaliśmy? - A czemu nie? Miejsce jak każde inne, poza tym lubię podglądać przechodniów. I jeże. Jeże też lubię podglądać - A co w nich ciekawego? Oczywiście o ludzi pytam. – zapytała popijając dym tytoniowy kawą - Ruch. Wszystko jest zapisane w ruchu, w napinających się ścięgnach. - Ta, a ścięgna lepiej napinają się po tym co masz w plecaku.
Ciężko nie odmówić jej szczątkowej racji. - Ty to kurwa zawsze tak wszystko spłycasz, nie dasz nawet rozwinąć jednej myśli z zarodka.
- A Ty wiecznie jesteś odklejony, dobra, co u Ciebie? Coś ciekawego na mieście?
- Nie wiem, staram się nie pchać w centrum ciekawych wydarzeń z życia bogatych studentów. - Mógłbyś, może wtedy chociaż na moment rozmowa z Tobą byłaby chociaż trochę znośna – odpowiedziała z przekąsem godnym Warszawianki lat 27, włosy naturalny brąz, waga ciut za wysoka w odniesieniu do trendów instagrama. - Nikt Cię tu nie przyciągnął na siłę.
- Nikt znowu mnie tu nadmiernie nie zapraszał. - Dobra, bo się zmęczysz, chodź przejedziemy się gdzieś.
- Znowu zabierzesz mnie w miejsce godne takiego Aliena jak Ty?
- Gwarantuję Ci podróż pełną wrażeń.
Pomimo, że Warszawa jest bardziej przyjazna dla kierowców, niż ludzi automat w mojej głowie prowadzi mnie zawsze na trasy, którymi jak najszybciej można się z niego wydostać. Miasto pełne ludzi lepszego życia. Chociaż odrobinę innego życia, niż te na które skazywałoby ich miejsce ich urodzenia. Dobrze, że chociaż powrotu do rodzinnych stron nie muszę się obawiać. Są dość blisko. Na tyle blisko, aby o nich pamiętać, na tyle daleko, żeby nie mieć chęci ich odwiedzać częściej, aniżeli raz na kwartał. Spędzone przeze mnie godziny za kierownicą w pozycji, która zdecydowanie nie odpowiada konstrukcji ludzkiego kręgosłupa zaprocentowały w kilka zapisanych w głowie odosobnionych miejsc wokół miasta, w które przy odrobinie szczęścia można przedostać się bez trudu. Dobrze, że chociaż check engine się nie pali, tego byłoby już za wiele.
- U ciebie wszystko w normie? - Tak, ponadnormowo jestem tylko niewyspana i obolała.
- Ciężkie treningi? - Tak, jeszcze taki chłop próbuje mnie notorycznie umęczyć. - Na zajęciach?
- Nie, na Instagramie.
- Aaaa ok, to chyba dosyć częste zjawisko u Ciebie? - Dosyć, ale ten jest wyjątkowo namolny, mógłby już przestać zawracać mi głowę.
- To go zablokuj i po problemie.
- Nie o to chodzi, jest w porządku, ale to strasznie delikatny i wrażliwy chłopiec.
- Czyli kolejny, któremu będziesz matkować i podcierać tyłek?
- Przestań, co poradzę, że ciągną do mnie tylko tacy, którym tęskno za matką? - Akurat materiał na matkę z Ciebie dosyć kiepski.
- Czemu tak sądzisz?! Chciałabym mieć kiedyś normalną rodzinę, odezwał się diler, psychoanalityk. - Dobrze, już dobrze, będziesz miała, lepiej spójrz tam, tak w temacie.
- Żona mężowi... Co to jest?
- Krypta cmentarna, a czym innym mogłoby to być?
- To trochę... straszne.
- Dlaczego? - Komu chciałoby się stawiać takie coś? -Może dobrej żonie? - Zjeżdżaj, wiesz o co mi chodzi.
- Wiem. Ta krypta, jak każdy inny grób uzmysławia mi parę rzeczy. Poza statusem społecznym rodziny nieboszczka w okresie budowy tych nekropolii, a także skali miłości jego bliskich przemienioną w granit oraz świeże bardziej lub mniej wiązanki. Z wyłączeniem dorobku kulturowego unaocznia nam to międzypokoleniową siłę pamięci zachowaną w tym przypadku w obrządkach z uczestnictwem żywych oraz martwych. Dopóki cmentarz nie zostanie zbombardowany, dopóty myśli ludzkie będą poprzez zmysły prowadzone do tego budynku. Jest w tym pewna kojąca ciągłość, która delikatnie hamuje mój lęk przed odejściem z tego świata. Może nie warto bać się wszystkiego tak bardzo na wyrost? Na końcu i tak wszystko będzie zależeć od osób, którym przyjdzie mnie pochować.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania