Ma zguba

I jak zawsze naiwna byłam, nie pierwszy raz ale czy ostatni? Naiwność, naiwność w czystą dobroć ludzką, mą zgubą była.

Serce za duże w mej piersi biło, żebra przez bicie się uginały a przed oczami mymi, całymi zamglonymi dni, dni przelatywały.

 

Łomot serca mój słuch ogłuszał i nigdy nie słyszałam słów w swej pierwotnej matce. Choć by mnie na wskroś przecinały, ja niebo widziałam. A może to od bólu ten padok niebieski?

 

Ciężar serca me nogi ugrzązł, i choć chciałam być daleko, daleko od świata pustego, ruszyć nogami nie mogłam. Wszak beton, beton szary i chłodny me nogi zatapiał. Jedyne co mi pozostało to marzyć.

 

Marzenie, czym jest marzenie teraz? Intencją pełną energii do źródła matczynego a może wołaniem o pomoc, pomoc straconego.

 

I tak kulawa, głucha i stracona egzystowałam, atoli cuda boskie są przekleństwem. Atoli dobro w tych czasach to fatum zgubne. Jak modlitwe, tą mantrę powtarzałam.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Tjeri 26.01.2022
    Nie idź tą drogą.
  • Tjeri 26.01.2022
    Za szybko mi się wysłało. Jeśli to ćwiczenie warsztatowe na archaiczną stylizację, to ok (jedynie błędy do poprawy). Jeśli jednak chcesz coś przekazać... to poczytaj dobre wiersze i znajdź swoją (lepszą) ścieżkę.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania