Macbeth

Recenzja

 

Spektakl pod tytułem „2007 : Macbeth” w reżyserii Grzegorza Jarzyny miał swoją premierę w maju 2005 roku. Przedstawienie przenosi akcję ze średniowiecznej Szkocji w czasy współczesne, do amerykańskiej bazy wojskowej w Iraku. W głównych rolach wystąpili aktorzy rozpoznawalni, znani szerokiej widowni z licznych filmów i seriali. I tak w Makbeta wcielił się Cezary Kosiński (Na dobre i na złe, Testosteron), Aleksandra Konieczna (Londyńczycy, Ostatnia rodzina) zagrała Lady Makbet a Danuta Stenka (Planeta singli 3, Listy do M. 3) wystąpiła jako Hekate. Wśród pozostałej obsady również nie zabrakło głośnych nazwisk, że wymienię tylko niektóre: Tomasz Tyndyk, Waldemar Kownacki, Jacek Poniedziałek.

Grzegorz Jarzyna, zdobył rozgłos przedstawieniami opartymi na tekstach klasycznych. To jego modus operandi. Nie dziwi więc, że konsekwentnie sięgnął w końcu po wybitny dramat Szekspira, poddając go bezlitosnej obróbce. Tym razem stanął przed zadaniem bardzo trudnym. Makbet był przedtem filmowany przez najwybitniejszych reżyserów w historii, między innymi: Orsona Wellsa (Makbet, 1947), Akira Kurosawę (Tron we krwi, 1957) i Romana Polańskiego (Tragedia Makbeta, 1971). Były to dzieła przełomowe, zmieniły myślenie o tragedii Szekspira i stworzyły kontekst, z którym zmierzyć musi się każdy, kto podejmuje się zadania interpretacji Makbeta. Jak poradził sobie Grzegorz Jarzyna? Jego apologeci chwalą niezwykle złożoną, wieloznaczną symbolikę przedstawienia oraz rozmach godny wielkiej filmowej produkcji. Z uznaniem odnotowują zapożyczenia z filmów Coppoli, Kubricka, Almodóvara i wielu innych. Sam reżyser z kolei wspomina o zastosowanych technologiach pozwalających widzowi „poczuć, że sami uczestniczą w sytuacji wojennej”.

Czy rzeczywiście mamy do czynienia z nowatorskim spojrzeniem na zawiłości ludzkiej psychiki w obliczu zagrożeń i wyzwań niesionych przez współczesność? Czy Jarzyna udanie, jak to ujął, podpiął się pod dynamikę Makbeta i wjechał na autostradę, która biegnie przez dzieje?

Spektakl rzeczywiście sunie po autostradzie wśród wybuchów, serii z karabinów maszynowych i orgii świateł godnej pokazu rockowej techniki scenicznej. Niestety stary Szekspir nie nadąża. Atmosfera tajemniczości i grozy jest na poziomie zbliżonym do tej z „Call of Duty”. Zresztą mało subtelna poetyka gry komputerowej narzuca się od samego początku. „Intro” to atak nadzorowanej z centrum dowodzenia (ściana z monitorami wyświetlającymi obrazy satelitarne, wykresy i komunikaty) jednostki specjalnej dowodzonej przez Makbeta na zaskoczonych islamskich bojowników. Makbet bez większych ceregieli popełnia zbrodnię wojenną ucinając głowę pojmanemu jeńcowi. „Outro” to krótka sekwencja pozbawienia głowy samego Makbeta. A co spina ta klamra dekapitacji? Cóż, obok innych osobliwości możemy tu zobaczyć: wiedźmę w burce, homoseksualną orgię w wykonaniu żołnierzy, kabaretowy występ odrażającego osobnika w stroju Wuja Sama, mężczyznę przebranego za białego króliczka oraz Lady Makbet oddającą mocz na scenie… Charles Jencks, krytyk i autor książek, zwrócił uwagę na częstą rozbieżność między kodem popularnym i elitarnym. To właśnie przydarzyło się Grzegorzowi Jarzynie. Brnąc w wyszukane skojarzenia, złożoności i analogie zupełnie przestał kontrolować znaczenia oczywiste.

A jak poradzili sobie aktorzy?

Myślę, że podobnie jak reżyser - okrążyli Szekspira szerokim łukiem. Cezary Kosiński przez półtorej godziny spoglądał zdezorientowanym wzrokiem jakby świadomość, że jest Makbetem jeszcze go nie zapłodniła. Trudno nawet porównywać jego pobyt na scenie do charyzmy Orsona Wellesa czy porażającej ekspresji Toshiro Mifuny, którego sama tylko mimika przyćmiewa wszystkie światła i całą artylerię świata. Lady Makbet Aleksandry Koniecznej bardziej przypomina ofiarę przemocy domowej niż złowróżbną femme fatale a Tomasz Tyndyk jako Banquo pozostaje tak niezauważony, że z pewnością dożyłby końca przedstawienia gdyby nie upór Szekspira. Z pewną przyjemnością natomiast ogląda się Waldemara Kownackiego, który w mundurze czuje się i wygląda nie gorzej niż Stanisław Mikulski.

Chciałbym w przedstawieniu Jarzyny wskazać cechy wybitne, lecz byłaby to czysta sofistyka.

 

Gustaw Marchlewski

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania