"Lato w tamtym lecie było gorące." - lato, lecie. Może w tamtym roku?
"Do niemoty dołącza się dźwięk," - wywaliłbym "się".
"Krew jest barwy ciemnej wiśni i tak świeża, że pachnie wiatrem Północy." - zajebiste.
"Zginając moje ciało jak wierzbę płaczącą do" - wyżej masz też moje, więc tu z kontekstu wiadomo, że Twoje.
"Czasami wolałabym być niewidoma i niema, grać na scenie bez oglądaczy..." - i tu bym się zastanowił czy lepiej nie brzmi "widzów", ale nie upieram się.
Na samym końcu znów masz lata w lecie, więc już wiem, że to świadomy zabieg i moja pierwsza wątpliwość odpada.
Tekst naszpikowany charakterystycznymi dla Ciebie zacnościami.
Bardzo (kolejny raz) dobra robota.
Pozdroxix
CanuWodzu z całym szacunkiem; oglądacz to jednak zupełnie co innego niż widz. To raczej emocjonalna odmiana gapia, bezmyślna ale emocjonalna. Takie moje myślenie.
Tekst ociera się o poezje, ale nie aż tak, żeby iskry leciały. W sam raz. Tyle ile trzeba. Pozdrawiam→5
Najbardziej od: ''Drgające stosy...do: zbrodni doskonałych'' i od: ''Strach jak piorun...do:pomiędzy szczeliny''
Bardzo ładnie, Pasja.
"Krew jest barwy ciemnej wiśni i tak świeża, że pachnie wiatrem Północy."- piękne.
I jeszcze to: "Czasami wolałabym być niewidoma i niema, grać na scenie bez gapiów i klakierów... nie musieć niczego widzieć ani słyszeć."- wow...
Cudo.
pasja Czasem odnoszę wrażenie, że kobiety są bardziej "wahliwe" w nastrojach. Gdym był młodszy zastanawiałem się jak w ogóle kobiety mogą wytrzymać same ze sobą, bo to pierwsza połowa cyklu kto inny a druga kto inny, ale gdy mnie moja wzięła - przestałem myśleć, bo trza było na chleb zarabiać. :))
Kolejna świetna publikacja dziś. Poetycki język. Najbardziej wpadło mi w oko:
"Dajcie mi ścianę, która może mnie wysłuchać, nie udzielając dobrych rad." Czuje to zdanie. Ale zdecydowanie więcej można by zacytować.
Przeczytane z przyjemnością.
Pozdrawiam !
Nie łatwo było mi przebrnąć przez Twój tekst.
Stanowi wyzwanie.
Przychylam się do spostrzeżeń:
Dekaos Dondi i
Justyska
Jest na pograniczu poezji.
Proza poetycka? ;-)
Pozdrawiam.
Witaj
Bo w życiu nic tak naprawdę nie jest łatwe. Tekst jest bardziej osobisty i pewne wątki mówią o tym. Więź rodzinna kiedyś się urywa i przemijanie następuje jak kadr po kadrze w kinie. Widz zaczyna tą więź łączyć i tworzyć supły... jakie?
Pozdrawiam i miłego dzionka
Macierzanka - ziele za wszystko, nawet ponoć na męskość ;)
Wstyd, może nie, ale nie wiem, jak pachnie macierzanka. Czy to zapach ciężki czy nie, przyjemmy? Myślę, że tak, bo w tym tekście jest tęsknota za ukojenien. Babka Anna jawi mi się, jako wspomnienie, takie "hasło bezpieczeństwa". Tyle że, "w tamtym lecie (...) zrywała macierzankę po raz ostatni", a więc hasło tylko na chwilę zatrzyma kłębowiska wspomnień, ale za to ostatni raz.
Trudny tekst w czytaniu, za sprawą celowo "wygiętej" składni. Tak, jak pierwsze zdanie: "Gwałtownie zatrzymuje czas swoje zegary". W pierwszej chwili chciałem je poprawiać, bo na początku powinien być "Czas...", bo inaczej zdanie od razu gubi podmiot, który wyskakuje co prawda później, ale już nie tak mocno - czyli zdanie niegramatyczne. Ale przecież w tym zdaniu nie o czas sam w sobie chodzi, tylko o nacisk na "gwałtownie", nie znamy przecież dnia ani godziny. Ale może też chodzić o coś innego, czas staje gwałtownie, bo jest "hasło bezpieczeństwa" - babka Anna i macierzanka. Albo jeszcze inaczej, hasło bezpieczeństwa to tak naprawdę śmierć. Czas robi "stop", jedyna opcja na spokój jest po tamtej stronie.
Można by rozważać i rozważać, to akurat dobrze.
Jeden fragment jest, według mnie, do przerobienia:
"Strach jak piorun trafia moją lewą półkulę, dziesiątkami noży wkręcając się pomiędzy szczeliny. Zginając ciało jak wierzbę płaczącą do ziemi pachnącej macierzanką."
Chodzi mi o nagromadzenie imiesłowów, zauważ: "wkręcając, zginając, płaczącą, pachnącej". A gdyby tak:
"Strach jak piorun trafia w lewą półkulę, dziesiątkami noży wkręca się pomiędzy szczeliny (może lepiej 《zwoje》, szczeliny są trochę niejasne); zgina ciał jak wierzbę, która płacze do ziemi pachnącej macierzanką"??
A, i jeszcze tu:
"Zawiły mózg[,] jak polana[,] pokryty kłębiącym [się] dywanem białych szczurów o czerwonych ślepkach" - po pierwsze "jak polana" wyodrębniłbym przcinkami, jest to porównanie, ale i wtrącenie, bo potem dalsza część zdania odnosi się do mózgu ("pokryty"). I dałbym "się", w sensie "kłębiącym się dywanem", bo "kłębiący dywan" jest dość dziwnym sformułowaniem, tak myślę.
Tekst niełatwy, mroczny, duszny. Tak to widzę.
Mnie się podobał.
Pozdrawiam ;)
Witaj
Gdy ujrzałam komentarz dłuższy niż tekst... Chryste zawołałam.
Spojrzę twoim okiem na tekst i pomyślę o przeróbkach. Zawsze jesteś mile widziany ze swoim mądrym spojrzeniem. Świeżość i młodość zawsze otwiera mój umysł.
Dziękuję i miłego dnia życzę
Komentarze (24)
"Do niemoty dołącza się dźwięk," - wywaliłbym "się".
"Krew jest barwy ciemnej wiśni i tak świeża, że pachnie wiatrem Północy." - zajebiste.
"Zginając moje ciało jak wierzbę płaczącą do" - wyżej masz też moje, więc tu z kontekstu wiadomo, że Twoje.
"Czasami wolałabym być niewidoma i niema, grać na scenie bez oglądaczy..." - i tu bym się zastanowił czy lepiej nie brzmi "widzów", ale nie upieram się.
Na samym końcu znów masz lata w lecie, więc już wiem, że to świadomy zabieg i moja pierwsza wątpliwość odpada.
Tekst naszpikowany charakterystycznymi dla Ciebie zacnościami.
Bardzo (kolejny raz) dobra robota.
Pozdroxix
Dzięki za podpowiedzi. Zmieniłam. W tamtym lecie pozostawiam świadomie i z całą odpowiedzialnością.
Wszystkiego dobrego. Pozdrawiam
Ot, podzieliłem się opinią. Prawdopodobnie nie mając racji.
Pozderro
Najbardziej od: ''Drgające stosy...do: zbrodni doskonałych'' i od: ''Strach jak piorun...do:pomiędzy szczeliny''
Pewnie z lekka trąca poezją, ale nie do końca. Z umiarem wszystko potrzeba spróbować.
Pozdrawiam i miłego wieczoru życzę
"Krew jest barwy ciemnej wiśni i tak świeża, że pachnie wiatrem Północy."- piękne.
I jeszcze to: "Czasami wolałabym być niewidoma i niema, grać na scenie bez gapiów i klakierów... nie musieć niczego widzieć ani słyszeć."- wow...
Cudo.
Dziękuję. Miłe to twoje wow... Pozdrawiam i miłego wieczoru
Kobiety tak mają, czasami w dzień widzą ciemność.
Pozdrawiam serdecznie
"Dajcie mi ścianę, która może mnie wysłuchać, nie udzielając dobrych rad." Czuje to zdanie. Ale zdecydowanie więcej można by zacytować.
Przeczytane z przyjemnością.
Pozdrawiam !
Dziękuję i też mi sprawiasz przyjemność, że czytasz moje myśli.
Pozdrawiam wieczornie
Dziękuję za spojrzenie.
Pozdrawiam
Stanowi wyzwanie.
Przychylam się do spostrzeżeń:
Dekaos Dondi i
Justyska
Jest na pograniczu poezji.
Proza poetycka? ;-)
Pozdrawiam.
Bo w życiu nic tak naprawdę nie jest łatwe. Tekst jest bardziej osobisty i pewne wątki mówią o tym. Więź rodzinna kiedyś się urywa i przemijanie następuje jak kadr po kadrze w kinie. Widz zaczyna tą więź łączyć i tworzyć supły... jakie?
Pozdrawiam i miłego dzionka
Wstyd, może nie, ale nie wiem, jak pachnie macierzanka. Czy to zapach ciężki czy nie, przyjemmy? Myślę, że tak, bo w tym tekście jest tęsknota za ukojenien. Babka Anna jawi mi się, jako wspomnienie, takie "hasło bezpieczeństwa". Tyle że, "w tamtym lecie (...) zrywała macierzankę po raz ostatni", a więc hasło tylko na chwilę zatrzyma kłębowiska wspomnień, ale za to ostatni raz.
Trudny tekst w czytaniu, za sprawą celowo "wygiętej" składni. Tak, jak pierwsze zdanie: "Gwałtownie zatrzymuje czas swoje zegary". W pierwszej chwili chciałem je poprawiać, bo na początku powinien być "Czas...", bo inaczej zdanie od razu gubi podmiot, który wyskakuje co prawda później, ale już nie tak mocno - czyli zdanie niegramatyczne. Ale przecież w tym zdaniu nie o czas sam w sobie chodzi, tylko o nacisk na "gwałtownie", nie znamy przecież dnia ani godziny. Ale może też chodzić o coś innego, czas staje gwałtownie, bo jest "hasło bezpieczeństwa" - babka Anna i macierzanka. Albo jeszcze inaczej, hasło bezpieczeństwa to tak naprawdę śmierć. Czas robi "stop", jedyna opcja na spokój jest po tamtej stronie.
Można by rozważać i rozważać, to akurat dobrze.
Jeden fragment jest, według mnie, do przerobienia:
"Strach jak piorun trafia moją lewą półkulę, dziesiątkami noży wkręcając się pomiędzy szczeliny. Zginając ciało jak wierzbę płaczącą do ziemi pachnącej macierzanką."
Chodzi mi o nagromadzenie imiesłowów, zauważ: "wkręcając, zginając, płaczącą, pachnącej". A gdyby tak:
"Strach jak piorun trafia w lewą półkulę, dziesiątkami noży wkręca się pomiędzy szczeliny (może lepiej 《zwoje》, szczeliny są trochę niejasne); zgina ciał jak wierzbę, która płacze do ziemi pachnącej macierzanką"??
A, i jeszcze tu:
"Zawiły mózg[,] jak polana[,] pokryty kłębiącym [się] dywanem białych szczurów o czerwonych ślepkach" - po pierwsze "jak polana" wyodrębniłbym przcinkami, jest to porównanie, ale i wtrącenie, bo potem dalsza część zdania odnosi się do mózgu ("pokryty"). I dałbym "się", w sensie "kłębiącym się dywanem", bo "kłębiący dywan" jest dość dziwnym sformułowaniem, tak myślę.
Tekst niełatwy, mroczny, duszny. Tak to widzę.
Mnie się podobał.
Pozdrawiam ;)
Gdy ujrzałam komentarz dłuższy niż tekst... Chryste zawołałam.
Spojrzę twoim okiem na tekst i pomyślę o przeróbkach. Zawsze jesteś mile widziany ze swoim mądrym spojrzeniem. Świeżość i młodość zawsze otwiera mój umysł.
Dziękuję i miłego dnia życzę
Pełno tu zapachów, emocji, wspomnień. Duszna, ciężka atmosfera.
Koniec smutny, nostalgiczny, nastrojowy.
Ciekawy tekst.
Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania