Mądra głupota

Paradoks – niewinny zlepek kilku liter niosący na plecach ciężar niezrozumienia i frustracji. Bo oto, zwykłe coś, niby nic, uzurpuje sobie prawo do opisywania świata. Ono opisuje, nikt nie rozumie. Nie da się bowiem zrozumieć sprzeczności samej w sobie. Umysł, choć genialny, na próżno stara się wyprostować zwoje, jak były poplątane takowe pozostają, śmiem twierdzić, że plączą się bardziej.

Natura ludzka jednak do poddających się bez walki nie należy i drąży. Stosuje podkopy i drogi na skróty, omija szerokim łukiem i wyśmiewa w końcu samą siebie, bo wie, że mimo iż kiedykolwiek zdoła wygrać i tak przegrana będzie.

Ale że jak? - tak mawia moja dziewczyna, kiedy za bardzo odpływam w otchłań zwojów mojego umysłu. Otóż bardzo prosto, bardzo znów do rzeczy – paradoks mnie powalił na łopatki. Właśnie odlicza ostatnie dziesięć sekund triumfu umysłu nad niczym.

Więc leżę wachlowana ręcznikiem, poprawiam ochraniacze na zęby i czuję niesmak, tak wszechogarniający, że smak krwi w ustach wydaje się całkiem znośny.

Uświadamiam sobie bowiem, skąd ów niesmak się pojawił. Nie jest związany z porażką ani czynem zabronionym. Wynika z poczucia przynależności do klasy uprzywilejowanej. Boże jakikolwiek istniejesz, to dopiero jest paradoks. Przecież w dwudziestym pierwszym wieku nie istnieją już klasy społeczne – wyjątek stanowią państwa, którym daleko do bycia cywilizowanymi.

Tak więc ja nie klasyfikuję państw, oprócz tych na zadupiu, a tym bardziej nie robię tego w odniesieniu do ludzi, o ile rezonujemy ze sobą intelektualnie. Jeśli nie ma iskry, znaczy ktoś trochę chory, więc gorzej ma pewnie niż ja, a to w prostym tłumaczeniu, zalicza mnie do uprzywilejowanych.

I mnożyć mogę dowody na moje uprzywilejowanie i im bardziej je dostrzegam, tym bardziej czuję niesmak, bo paradoks szczerzy zęby w zachwycie nad moją mądrą głupotą.

Powalczę jednak z tym uczuciem rodzącego się wstydu w byciu ponad innymi. Pójdę na skróty- brak oszczędności, stare auto, bardziej niż skromne lokum. Zdrowie w miarę ale jakby poszukać pewnie też się znajdzie coś co wymaga remontu. Rok bez wakacji zagranicznych – Polska to nie zagranica, choć z mojej perspektywy teraz to zagranica. Poczucie wyższości, które wynika z poczucia niższości, agresja która jest lękiem, przemoc ukrywająca głęboką ranę – paradoksy duszy która milcząc najgłośniej woła o pomoc. Gdzie więc ten przywilej, który czyni mnie uprzywilejowaną?

No życie tylko mi do głowy przychodzi, tak jakby rano sobie gdzieś poszło a teraz wróciło.

Zwykłe, proste życie wypełnione miłością i radością. Ale z czego tu się cieszyć kiedy trzeba żałować lasów? Nie wiem. Może z tego , nie wiem wystarczy? A może z tego paradoksu, że coś jest i jednocześnie tego nie ma?

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania