Mądry po
Młody beztroski chłopak ani dobry ani zły, typowy średniak stał się ofiarą dowcipu kolegów, którzy razem z nim wybrali się na górską wycieczkę. Doprowadzili do chwili, że został sam na końcu grupy. Zgodnie z wcześniejszym planem kawału, ukryli się w lesie obok ścieżki i czekali jak przejdzie. Zadowoleni z siebie patrzyli, jak nieświadomy początku zabawy, ich przyjaciel zagłębił się w lesie. Czekali, kiedy zacznie ich szukać, ponieważ nie miał mapy i nie znał szlaku, którym miał iść. Ofiara żartu nieświadoma tego, dalej szła krętą ścieżką. W pewnym momencie widzi, siedzącego na przydrożnym pniu, odpoczywającego turystę. Mężczyzna szczupły, starszy, lecz w sile wieku, ma długie siwe włosy, oraz brodę sięgającą do pasa. Ubrany po staroświecku w białą długą koszulę, z pewnością wyszedł prosto ze skansenu. Został tak pobieżnie oceniony wzrokowo, przez młodego wycieczkowicza. Przekonany on był, że koledzy weszli, oglądać starą zabudowę gospodarczą, z której przyszedł ten chłop, wzięty przez niego początkowo za turystę.
- Poczekaj - odezwał się starszy pan i po chwili dodał.
- Mam dla ciebie prezent, jaki zawsze chciałeś dostać, za chwilę z przeciwka przejdą tędy dwie dziewczyny. Jedna dobra, a druga zła, będą kolejno twoimi żonami. Przeżyjesz życie najpierw z jedną, a później z drugą.
Wizja zaczęła się od ślubu. Zycie toczyło się rok za rokiem, urodziło się dziecko, czasem chorowało. Były dni radości i dni smutku, czasami pojawiały się problemy i chwile szczęścia. Czas przemijał, dziecko ukończyło naukę, później się wyprowadziło, założyło własną rodzinę. Urodziły się wnuki, z nimi były zabawy i patrzenie jak dorastają. Przyszła starość i kres dni, nie miał czasu na zastanawianie się nad minionym życiem, bo już nowy ślub i nowe życie. W nim były ciągłe awantury, na które dzieci musiały patrzeć i mimowolnie brać w nich udział. Ciągłe rozstania i powroty, stale jakieś niekończące się problemy i żal do siebie za wszystko. Dzieci jak już były dorosłe przeniosły taki model życia na swoje związki, być może, dlatego, że innego przykładu nie znały, lub nie chciały poznać. Tragicznie zakończyło się to małżeństwo. Został sam, teraz już wiedział, ile łatwiej i lepiej by się im żyło, jakby inaczej postępował.
Młody chłopak stał przy pustym pniu, na którym nikt nie siedział, z naprzeciwka szły dwie piękne młode dziewczyny. Znał ich imiona, każdą z nich już poznał bardzo dobrze, lub teraz to wiedział, nie znał ich w cale. Doświadczył tego, co każda z nich chciała mu z siebie dać i co on w zamian oferował. Może było to jednak odwrotnie, dawał z siebie za dużo lub za mało, albo nie to, co było oczekiwane.
Przeszły obok i zwróciły uwagę, na patrzącego na nie przystojnego młodego faceta. Oceniły go w swojej ocenie „słodki” i poszły dalej.
Teraz on usiadł na pieńku i rozmyślał, był fizycznie młody, a przeżył nie jedno tylko dwa życia. Przeczytał kiedyś, że z upływem lat zewnętrznie się zestarzejemy, lecz w środku pozostaniemy dalej młodzi. Jednak z nim było inaczej, wewnętrznie i mentalnie był starcem i nie miał siły na dalsze życie. Wiedział dokładnie, jak to się skończy, czyli zawsze tak samo.
Z ukrycia wyszli koledzy, cieszyli się, z udanego ich zdaniem kawału. Ofiara dowcipu z rozmysłem, cicho powiedział.
- Żart, na który ma się nawet minimalny wpływ jest tylko zabawą. Jak nazwać coś, co ktoś robi z twoim życiem i innych ludzi? Nikt oprócz dowcipnisia nie ma na to najmniejszego wpływu. Moim zdaniem, jest to zwykły koszmar.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania