Mafioso (cz. 1)
Mafioso
Autor: Jordan Mateusz Tomczyk
Giancarlo Paganini wkładał właśnie kolejną pizzę prosciutto do kamiennego pieca, kiedy za swoimi plecami usłyszał nieznajomy głos.
- Buongiorno Signore Paganini!
Właściciel Restauracji Werona obrócił się z wolna na pięcie, by sprawdzić, kto właśnie wymówił jego nazwisko. Obraz, który ukazał się jego oczom mógł zwiastować tylko jedno.
Kłopoty.
W centralnej części niewielkiego lokalu stało trzech mężczyzn ubranych w czarne, szykowne garnitury. Każdy z nich miał na głowie kapelusz w tym samym kolorze, z kolei u szyi ciasno zawiązany, granatowy krawat. Stojący pośrodku był wyraźnie niższy od dwóch pozostałych, Giancarlo domyślił się jednak, że to właśnie z nim już za chwilę przyjdzie mu odbyć niezbyt przyjemną rozmowę.
- Pozwoli pan, że się przedstawię. Nazywam się Luca Venti. Pracuję jako capo dla włoskiej rodziny Blasi.
Właściciel restauracji nie pomylił się zatem w swoich przewidywaniach.
- Zgaduję, że w myślach zadaje pan sobie teraz pytanie, z jakiego powodu odwiedziłem pański przytulny lokal wraz z moimi towarzyszami, skoro do tej pory za „ochronę” w tej części miasta odpowiedzialny był Mateo Rossi. Niestety, przed kilkoma dniami mojemu serdecznemu koledze po fachu przytrafił się mały wypadek podczas dokonywania… transakcji w banku.
Transakcji? Dobre sobie! - pomyślał Giancarlo, który doskonale zdawał sobie sprawę, jakimi sposobami posługuje się mafia, aby realizować własne cele.
- Ach, rozumiem. Przykro mi to słyszeć i mam nadzieję, że Signore Rossi prędko dojdzie do siebie…
- Nie liczyłbym na to – odparł chłodno Luca.
- Cóż… Niemniej jednak jest mi niezmiernie miło gościć panów w mojej restauracji. Czy życzą sobie panowie stolik dla trzech osób?
- Grazie, ale moi towarzysze postoją. Sam chciałbym zamienić z panem kilka słów, Signore Paganini.
Ciało właściciela restauracji przeszył chłodny dreszcz.
- Oczywiście, a zatem stolik dla dwóch osób. Czy miejsce w kącie panu odpowiada?
- Myślę, że to wręcz idealne miejsce. Nie chcemy przecież, aby nasza rozmowa była słyszalna dla pozostałych gości, prawda?
- N… Naturalnie.
Giancarlo Paganini podszedł do wolnego stolika i odsunął jedno z krzeseł dla Luci Ventiego. Sam usadowił się naprzeciwko, przez cały czas analizując w myślach różne scenariusze rozmowy, jednak w każdym z nich wydawał się być na straconej pozycji.
- Czy mogę zaproponować panu pizzę, Signore Venti? Polecam pepperoni. Zapewniam pana, że w całym mieście nie zje pan smaczniejszej, niż u mnie.
- Dziękuję, jednak nie mam zbyt wiele czasu, dlatego szklanka wody z cytryną w zupełności mi wystarczy.
- Oczywiście, służę panu. Carla! Chodź tu do mnie, prędko!
Z drugiego końca sali nadeszła wysoka, śniada brunetka o piwnych oczach, ubrana w zwiewną, czarną sukienkę.
- Tak ojcze?
- Przynieś nam dwie szklanki wody z cytryną. Tak na „jednej nóżce”.
- Już się robi!
Carla czym prędzej udała się na zaplecze, aby spełnić prośbę ojca.
- Ma pan doprawdy przeuroczą córkę, Signore Paganini. Musi pan być z niej bardzo dumny.
- Dziękuję, Signore Venti. Carla to bystra i zaradna dziewczyna. Często pomaga mi w restauracji, ponieważ jak panu zapewne wiadomo, nastały ciężkie czasy i nie mogę sobie pozwolić na zatrudnienie zbyt wielu pracowników.
- Och, to zrozumiałe.
Carla wróciła, niosąc na tacy dwie szklanki wody. W każdej z nich pływał kawałek cytryny.
- Dziękuję ci skarbie. A teraz zmykaj już. Muszę załatwić pewną sprawę z Signore Ventim.
Carla spojrzała na gościa, a na jej twarzy pojawił się serdeczny uśmiech. Ukłoniła się z gracją, po czym ruszyła w kierunku innego stolika.
- Va bene, Signore Paganini… Sądzę, że etap wstępnych uprzejmości mamy już za sobą. Przejdźmy zatem do interesów…
c. d. n.
PS. Niezmiennie zachęcam do lektury mojego koronnego dzieła pt. Wywiad z Werterem oraz pozostałych tekstów mojego autorstwa.
Komentarze (10)
Zostawiam 5
*Buongiorno Signore Paganini/ po Buongiorno przecinek;
*jego nazwisko i jego oczom/ 2x ten sam zaimek, za blisko;
*"- Pozwoli Pan, że się przedstawię. Nazywam się Luca Venti. (...) Właściciel restauracji nie pomylił się"/ tutaj 3x się zbyt blisko. Najlepiej usunąć drugie i zamiast nazywam się dać po prostu "jestem":) A i Pan/Pański lepiej dać w całym tekście z małej literki;
*Niemniej jednak/ dałabym samo "niemniej";
*gościć panów w mojej restauracji. Czy życzą sobie panowie/ panów i panowie. Zmieniłabym drugie na "państwo";
*w kącie panu odpowiada/ po raz kolejny odmieniona "pan". W sumie cztery razy pod rząd. Szukaj zamienników lub przeredaguj. Ja bym dała "czy tam w kącie będzie dobrze/odpowiednio"– unikniesz powtórzenia miejsce w kolejnym zdaniu;
*mi wystarczy/ bez "mi"/ wynika z kontekstu, że jemu i unikniesz kolejnego zamka, bo masz mnie w kolejnym zdaniu;
*Tak ojcze/ raczej przecinek po "tak", ale dałabym "słucham lub "wołałeś". Unikniesz powtórzenia "tak" w kolejnym zdaniu;
*Dziękuję ci skarbie/ tutaj bez "ci" i przecinek pomiędzy;
Powyżej wypisałam, co mi się rzuciło w oczy. Ogółem piszesz ciekawie, większych błędów nie ma, wystarczy nieco doszlifować tekst. Zwróć uwagę przede wszystkim na dywizy, zaimki i powtórzenia. Historia mi odpowiada, coś nowego, świeżego i innego, niż większość tutaj. Pozdrawiam i powodzenia w dalszym pisaniu.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania