Ma-gić-nie? Powiedziałabym, że mitycznie

Na pewno nie miałam więcej niż 10 lat, kiedy zdarzył się ten jedyny w swoim rodzaju wigilijny dzień: pochmurnie oksydowany oraz srebrno biały, a wtedy w ciepłym mieszkaniu Rodziców na krótko zagościło szczęście.

 

Tęsknota za tęsknotą przepięknie pachniała tym, czym pachnie typowe, niczym wyjęte z sentymentalnej widokówki, Boże Narodzenie. Ja obserwowałam wirujący śnieg, natomiast Domownicy [z wyjątkiem dużo starszej ode mnie Siostry, którą na szczęście dokądś wyniosło] słuchali płynącego przez radiowy głośnik opowiadania Jana Parandowskiego w interpretacji Andrzeja Szczepkowskiego.

 

Mimo że sama jeszcze nieduża, osobliwie nie tolerowałam głosu tego pana; według mnie – fałszywie lepkiego niczym łączony z flegmą sztuczny miód. Mama podzielała moje zdanie, Tata z kolei twierdził, że się niepotrzebnie czepiamy „biednego człowieka”. Wszak tym razem pan Szczepkowski wybrzmiewał „mitycznie” oraz „mistycznie”.

 

Opowiadanie miało tytuł „błażek”, którym tak niegdyś nazywano we Lwowie kościelne gasidło, i tego właśnie „błażka” zażyczył sobie na gwiazdkę narrator-bohater opowieści – sześcioletni Dunek.

 

W świetle prozy wymienionego Autora, to jego dom przypominał szczęśliwą ślimaczą skorupkę, nad której bezpieczeństwem czuwały dwie, o idealnie dobrych sercach, Panie: sędziwa Babka Maria i wielce konkretna Mama Julia. Ojca tam nie było.

 

Nim jednak Dunek został posiadaczem wymarzonego gasidła, wcześniej musiał się mentalnie przedrzeć przez wszystkie przygotowania, gdzie „odurzony zamętem i zapachami” o niczym innym nie myślał, tylko „jak się dobrać do migdałów, którymi są obsypane złociste warkocze strucli.”

 

- Złociste warkocze strucli, cóż za piękne skojarzenie – westchnął Tata. Zupełnie jakbym słyszał naszego Anioła [znaczy mnie, ponieważ – podobno – umiałam barwne i ciekawie opowiadać].

 

Narodzenia Pańskie bywają przeróżne i równocześnie wszystkie – bez jakiegokolwiek wyjątku - niezmiennie prawdziwe. Że częstokroć podkolorowane bądź nawet na swój sposób – zmyślone? W tych Świętach nie ma jednak fantazji ani też wygładzania na siłę zmarszczek z przeszłości. One w nas trwają. (Pod)świadomie. Do bólu. Częstokroć do serdecznego płaczu:

 

„A podobno jest gdzieś ulica

(lecz jak tam dojść? którędy?)

ulica zdradzonego dzieciństwa,

ulica Wielkiej Kolędy.

Na ulicy tej taki znajomy,

w kurzu z węgla, nie w rajskim ogrodzie,

stoi dom jak inne domy,

dom, w którym żeś się urodził.

Ten sam stróż stoi przy bramie.

Przed bramą ten sam kamień.

Pyta stróż: „Gdzieś pan był tyle lat?”

„Wędrowałem przez głupi świat.”

Więc na górę szybko po schodach.

Wchodzisz. Matka wciąż taka młoda.

Przy niej ojciec z czarnymi wąsami.

I dziadkowie. Wszyscy ci sami.

I brat, co miał okarynę.

Potem umarł na szkarlatynę.

Właśnie ojciec kiwa na matkę,

że już wzeszła Gwiazdka na niebie,

że czas się dzielić opłatkiem,

więc wszyscy podchodzą do siebie

i serca drżą uroczyście,

jak na drzewie przy liściach liście.

Jest cicho. Choinka płonie.

Na szczycie cherubin fruwa.

Na oknach pelargonie

blask swieczek złotem zasnuwa,

a z kąta, z ust brata, płynie

kolęda na okarynie:

LULAJŻE, JEZUNIU

MOJA PEREŁKO,

LULAJŻE, JEZUNIU,

ME PIEŚCIDEŁKO.”

 

Konstanty Ildefons Gałczyński: „Przed zapaleniem choinki”, 1947

Średnia ocena: 2.2  Głosów: 10

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (14)

  • Ciekawe, sentymentalne wspomnienie. Wesołych świąt! Pozdrawiam 5
  • befana_di_campi 22.12.2021
    Czy te Święta będą akurat "wesołe", to nie jestem w stanie przewidzieć :-) Za życzenia dziękuję :-) Chętnie odwiedziłabym po Nowym Roku Kości Wielkie :-) Moje w nich klimaty :-)
    Bardzo serdecznie :-)
  • befana_di_campi Myślę, że odwiedzisz je jeszcze w tym.
  • befana_di_campi 22.12.2021
    Marek Adam Grabowski Czekam więc na bryczkę zaprzężoną w myszy :-)))
  • Ellie Victoriano 22.12.2021
    A dlaczego wstawiasz cudze prace?
  • befana_di_campi 22.12.2021
    Co znaczy "cudze"???
  • Ellie Victoriano 22.12.2021
    Konstanty Ildefons Gałczyński: „Przed zapaleniem choinki”, 1947

    To

    Chyba że dałaś z tego cytat, ale warto byłoby to opatrzyć gwiazdką, bo teraz wygląda, jakbyś wkleiła całą pracę tej osoby.
  • befana_di_campi 22.12.2021
    Odpimpaj się, troglodytko-"krytyczko".
  • Ellie Victoriano 22.12.2021
    befana_di_campi no tak... ty tylko q ten sposób potrafisz rozmawiać xD
  • befana_di_campi 22.12.2021
    Ellie Victoriano To jedyna metoda na tych, którzy nastawieni na wyłączne stawianie pał nielubianym przez siebie autorom, nie potrafią czytać ze zrozumieniem.

    A że "krytyczka-troglodytka"? A i w samej rzeczy, ponieważ jeden z najwybitniejszych Poetów ubiegłego wieku został nazwany "tą osobą"...
  • Ellie Victoriano 22.12.2021
    befana_di_campi oceny ci akurat nie postawiłam, no ale nie będę przekonywać, bo wiesz lepiej, więc po co?
    A co, nie był osobą? A czym, androidem? ?‍♀️
  • befana_di_campi 23.12.2021
    Ellie Victoriano Ej, chyba jednak "postawiła"?

    ;-)
  • Ellie Victoriano 23.12.2021
    befana_di_campi nie, nie postawiłam ?‍♀️ ale masz 5, skoro tak ci na tych ocenach zależy
  • befana_di_campi 23.12.2021
    Ellie Victoriano Nic mi nie zależy ;) Mnie działa jedynie na nerwy bezinteresowna czyjaś złośliwość. I choć z tym staram się walczyć, nie reagując. Jednak stawianie pał cytowanym klasykom literatury, przypomina mi zwykłe barbarzyństwo z rodzaju: palenie książek, obsrywanie książek z biblioteki "wrogów", unicestwianie dziedzictwa kulturowego, które jest kontynuacją naszej tożsamości...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania