Mała partia

Pewnej zimnej grudniowej nocy mieszkańców ulicy Łapucapnej obudził osobliwy hałas. Na raz wszystkie rodziny poderwały się z łóżek, kiedy dachy ich domów zmieniły się w lądowiska dla tego, co spadało z nieba. Pierwsi na zewnątrz okazali się ci spod numeru piątego. Mąż i żona – bezdzietni, wybiegli w samych szlafrokach na trawnik przed domem. Latarnie raziły po oczach, a do tego kobieta sekundę po tym, jak wyłoniła się z zadaszonej werandy pod zachmurzone niebo oberwała w głowę. Nieprzytomna osunęła się po ramionach swojego męża, który będąc w totalnym amoku orientował się co taka naprawdę zaszło. To była ręka, warknął w duchu, a potem:

— Pada pieprzonymi rękami!!! — zawył i skrył się na werandzie, zostawiając nieprzytomną żonę pod gołym niebem.

Kobieta nie ocknęła się, za to została przysypana ludzkimi rękami i nogami. Pozostali mieszkańcy wpatrywali się na osobliwe zjawisko przez okna lub stojąc w progu wejścia, nierzadko skacząc z przerażenia bądź ekscytacji.

Po dwudziestu minutach jezdnia nie była widoczna. Usłała ją pierzyna z ludzkich rąk i nóg, które w pewnym momencie zaczęły się najwyraźniej topić, odsłaniając bielące się w blasku latarni kości, zaś z mięsa i skóry pozostawała jedynie mętna posoka spływająca nieśpiesznie studzienkami.

— Piekło!! Piekło się otwarło!!! — krzyczał jakiś facet grobowym głosem. — Mówili o tym w Wiadomościach!!!

Jego monolog przerwał dźwięk syren. Z daleka od ulicy Pączuszka Barcika widać było snop reflektorów podążającym ulicą. Na Łapucapną wjechało sześć zielonych żuków A-07. Dwa pojazdy wyposażone były w spychy, którymi torowały drogę następnym. Kości, fragmenty skóry i mięsa lądowały na trawnikach, gdzie między innymi przysypały doszczętnie nieszczęśnicę spod numeru piątego. Niby facet krzyczał, żeby przestali, że tam jest jego żona, ale cudowny dźwięk diesla Andoria zagłuszał wszystko. Kiedy furgonetki dotarły mniej więcej do połowy długości ulicy, z dwóch megafonów na jednej z nich rozległ się głos.

— Drodzy mieszkańcy ulicy Łapa... Łepu... Łapucapnej. Przede wszystkim prosimy o zachowanie spokoju. Zaszła kuriozalna pomyłka, w wyniku której wasz spokój tej nocy został zakłócony. Po pierwsze — dla pana spod numeru piątego pogrzebowe plus na pochówek żony. Po drugie — sprawa kuriozalnej pomyłki. Dostałem telefon, że o godzinie dwudziestej drugiej jedenaście czasu lokalnego został zlikwidowany alternatywny wymiar Wiecznego Socjalizmu. Symbolicznie tamtejsi mieszkańcy zostali podzieleni i wyrzuceni w kawałkach na wysypisko międzywymiarowe. Niestety mała partia w wyniku turbulencji portalu została przekazana tutaj, na waszą ulicę. Podkreślam, była to niewielka partia, dlatego nie musicie się obawiać. Ścieki zmieszane z płynami ustrojowymi zostaną poddane filtracji w najnowocześniejszej oczyszczalni "Bocian Czarny". Prosimy o pozostanie w domach i brak troski. O poranku cały zaległy nasyp zostanie usunięty. Dziękuję.

Po przemówieniu szereg furgonetek odjechał. Będąc tuż obok skrzyżowania megafon znów został uruchomiony. Rozległ się ten sam głos.

— Byłbym zapomniał. Wszelkie prace oczyszczające zapewniają i finansują Zakłady Utylizacji Międzywymiarowych Śmieci w Szczeżonkach Krótkodygotliwych.

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Justyska 18.11.2020
    Dobre, miło spędzony czas:)
  • Piotrek P. 1988 10.02.2021
    Mała partia dużej dziwności. 5, pozdrawiam :-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania