Malarz

Zacząłem malować od piętnastego roku życia. W moim małym mieszkaniu, znalazło się też miejsce na studio. Tworze przez cały czas. Poniżej podaje listę moich dzieł:

„Pies co ze złotej miski jadł”

„Statek olbrzymi, przy którym ludzie są jak mrówki”

„Pole zbóż”

„Piękna pani co u stóp jej, leży kosz owoców”

„Zamek zimowy w Petersburgu”

„Tajemnicza postać na londyńskim Cover Garden”

„Niedźwiedź na kole podbiegunowym”

Farby kupuje w salonie i płace niebagatelne pieniądze. Pędzle dostaje w prezencie od wuja bankiera. Raz w miesiącu, mam dostawę płócien z Łodzi. Pewien znajomy żyd jeździ tam i z powrotem. Przy okazji robi mi zakupy. Czynsz za mieszkanie jest niedrogi. Wystarczy abym sprzedał jeden mój obraz i starcza na półroczną opłatę za dom.

Mieszkam na ulicy Jana Matejki. Stara kamieniczka, w której żyje, jest zdobiona licznymi rzeźbami. Jest to najbardziej zabytkowy dom w całym mieście. Ma kształt kolisty i liczy pięć pięter. Sąsiedzi też są artystami.

Na pierwszym piętrze mieszka Janko. Całymi dniami pisze wiersze. Jego główną tematyką jest miłość do swej pierwszej ukochanej. Piętro wyżej mieszka pisarz Wandzik. Specjalizuje się w tematyce historycznej. Pisze głównie o Napoleonie Bonaparte, Faraonie i Potockim. Czasami skleci tekst o królu Arturze. Jego powieści są nudne. On się tym nie przejmuje. Pisze rankiem i wieczorem. Trzecie piętro to muzyk a dokładnie pianista. Gra utwory Chopina. Może grać tylko w dzień. Raz zrobił to w nocy. Poskarżyliśmy się na niego u burmistrza. Dostał pismo, że jeszcze raz pogra Chopina w nocy, to dostanie nakaz eksmisji. Czwarte piętro zalega aktor. Biedak...bo nigdy nie dostał fajnej roli. Pracował w trzech najbardziej znanych teatrach, ale głównie odgrywał same ochłapy. Był twardy i zawzięty. Mówił mi zawsze, że do Hollywood się dostanie. Ja mieszkałem na ostatnim piętrze. Dwa pokoje, kuchnia, łazienka i sypialnia. Całe pomieszczenie było zawalone obrazami.

Był piątek. Powoli szykowałem się do snu. Usłyszałem pukanie do drzwi. Otworzyłem i przed mną stali wszyscy sąsiedzi. Pokiwali mi głowa a ja już wiedziałem o co chodzi! Za pól godziny miałem się zjawić w piwnicy. Mieliśmy tej nocy spotkanie.

Więc zszedłem do piwnicy, tak jak było obiecane. Wszyscy sąsiedzi tam już byli. Stali w szeregu i czekali na mnie. Przy drzwiach było pianino a obok była rozstawiona mała scena. Na samym końcu od wejścia, stał długi stół.

- Zaczynamy! – Krzykną aktor.

Zaczęliśmy biegać dookoła. Po trzech pokrążeniach się zatrzymaliśmy. Aktor skoczył na scenę, muzyk przysiadł do pianina, pisarz z poetą notowali coś w zeszytach. Ja wyciągnąłem pędzel i farbki z kieszeni. Płótno leżało na szafie. Zabrałem się do malowania. Tak, każdy spędzał swą powinność. Ja malowałem ich, muzyk grał Chopina, Pisarz spisywał historie jakiegoś malarza, Poeta tworzył pieśni pod rytm tego co grał muzyk. Wybiła północ. Każdy z nas się zatrzymał na moment. Staliśmy bez ruchu przez długą chwile. Pewnie wszyscy myśleli o tym samym co ja. O życiu, o naszych spełnieniach, o tym co robimy i co nam w życiu będzie jeszcze dane. Później rozeszliśmy się bez słowa pożegnania. Ja też wróciłem do swego mieszkania.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Celtic1705 08.07.2017
    Kurczę, smutne takie. Połączyła ich artystyczność, ale tak naprawdę żadna z tych osób poza swoimi talentami chyba nic w życiu nie osiągnęła. Tak czy inaczej, zostawiam pięć, bo mi się łezki w oczach zakręciły. *****
  • maga 08.07.2017
    Osiągneli...Robili to co chcieli. To własne ego skłania człowieka do pracy twórczej. Oni mieli chwilowe delematy.
    Dzięki wielkie za komentarz ı pozdrawiam :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania