małe kwiaty

niewinne wyobrażenie spotkanie oczu

jak na lekarstwo deszczu choć przesyca

włosy. pod drzewem dżdżyście

spadają krople ociężale uderzając

o ziemię przegrzaną słońcem

 

spragnione ciała lazurowe

usta szepczą bezgłosem

degustując wiśnie u dziadka w ogrodzie

soczyście układają się w cięciwę

kwaśnego grymasu żyły na dłoni

 

pożądam więcej apetyt rośnie

miłość przerwą na posiłek

usiądźmy do stołu przykrytym białym obrusem

 

kwiaty wiosną porastają pąki

pachniesz latem włosy kwiaty

lipiec zapach sosen smak chleba

 

moją Katy kochać ociupinę

kochać odlecieć z ptakami

zaplątać warkocz komecie

zakochać się na amen odlecieć

 

przeszedłem wszystkie mosty

w tym ten w Awinion najpiękniejsze

wspomnienia z trasy expresem

po kołach po szynach

w przedziale ciało do ciała

zapachy unosiły miłość

w powietrzu wrzało pachniesz mną

w powietrzu wrzało pachnę tobą

 

początek jesieni

czas uciekał

topiły się bałwany zimą

lepione z białego śniegu

byliśmy mokrzy z podniecenia

każdą porą miłość gratisem

 

my złodziejami przelotnej chwili

by trwale móc rozpamiętywać

dni otwartych drzwi nie rygluj ich

skronie przykrywa zima

skrzydła do odlotu

stać i obserwować młodych

świat zespolony w kochaniu

 

na koniec słowa które posiadają

pewną wymowę historii miłosnej

- dziadku byłeś zakochany zamyślony

- Tak. to było dawno za wzgórzami przed godziną

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania