Mały piesek "Toto"
Pisze ten wierszyk
czyżby to o mnie?
I moim piesku "Totusiu"
aktor okrutny, waga piórkowa,
niezłomny, skromny Jezusek.
To taki mały diabełek,
z dziecka duszyczką w ciele
co chwila czymś zabłyśnie,
potem znów normalność
i znów ogonkiem miele.
Większość się nim zachwyca,
jaki piękny mały kundelek,
jego matka, niby sarenka,
a ojcem nieznany pudelek.
To francuski piesek
okularnik o nim powiedział,
a on przy żabojadzie,
nawet nie posiedział.
Pewnego dnia na spacerze,
o mało się nie zgubił,
ja wcale nie płakałem,
żebym go chociaż lubił.
Podczas innego z kolejnych
dziki były w lesie,
oddalił się, to nie ja,
to nie ja, echo niesie.
Siedzę sobie w fotelu,
on naprzeciw staje,
przymrużone lekko oczka,
siusiu zrobił na dywanie,
słodki mały oprawco,
przydała by się kara
zamiast kosteczki "pyteczka"
miejscowy przegląd "Totusia" ciała.
Ty grabisz, ciągle grabisz,
ty tańczysz na krawędzi.
Myślenie droższe niż złoto,
oj swędzi tyłeczek, swędzi.
Ostrzeżeń już wiele było,
przymykałem zawsze oko,
oby się nie zmieniło
dobre się kiedyś skończy
co wtedy zrobi Toto.
Położysz mu jeść,
nie dotknie go wcale.
Otworzysz lodówkę jest,
jest cudak, gra doskonale.
Kawałek swojskiej kiełbasy,
cienki obżynek szyneczki,
odpadki, różne frykasy,
obrośnięte mięsem kosteczki.
I żyje
jak groch przy drodze.
Hrabia
Jeden kopnie, drugi nadepnie,
on zawsze zdąży,
on ucieknie.
Nie da oszukać,
się na wabia.
To taka mała "wsza",
która żyje psotą.
Czy można go nie lubić?
Prawda obroni się sama.
Modlisz się o deszcz,
on przyniesie też błoto,
przecież to mały piesek.
Mój mały wnusio TOTO.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania