Mały,biały domek[2]
Pod koniec maja okazało się, że przyszła synowa Julka, jest w ciąży i że syn wraca na dobre. W lipcu zamierzali wziąć ślub, a przyjęcie urządzić w mieszkaniu pana Benia. Wynajęli fachowca, sami zakasali rękawy i przystąpili do remontu .
Opiekę nad dziewczyną powierzyli pani Agacie. Z racji swego stanu Julka rzuciła palenie, stała się przez to nieznośnie kapryśna i nerwowa. Wszystko ją drażniło; pani Agata zastanawiała się, jak przetrwa te parę dni do końca remontu.
Po dwóch dniach, umęczona, zaproponowała wspólny pobyt w domku na działce.
Julce było wszystko jedno. Dziewczyna nie kwapiła się do żadnej pracy, trzeba było ją obsługiwać; dzień był parny, duszny – pani Agata nie miała siły na sianie, czy pielenie. Siedziały na tarasie domku i patrzyły na kipiącą wokół zieleń.
– Powiedz mi ile gości zamierzacie zaprosić.? W dużym pokoju zmieści się najwyżej dwadzieścia osób – przerwała ciszę pani Agata.
– No my z Markiem, wy i świadkowie, czyli sześć osób – odparła Julka
- Jak to, a twoi rodzice? Rodzeństwo?
– To znaczy – zawahała się i wytarła pot z czoła – Mój ojciec jest wysokiej rangi wojskowym, więcej jest na misjach, niż w kraju, teraz też go nie ma. Moja mama nie zamierzała wiernie czekać na męża, więc nie żyłyśmy w zgodzie, jak byłam w domu. A brat po studiach pracuje w dyplomacji, głównie gdzieś daleko, nawet nie wiem gdzie – odpowiedziała i popatrzyła na swą rozmówczynię wyczekująco.
Starsza pani milczała.
-Jedyna moja bliska rodzina, to Marek i pan Beniu – zakończyła Julka. Pani Agata podeszła, przytuliła panienkę i szepnęła:
- Mam nadzieję , ze i mnie zaliczysz do tej swojej rodziny... Milczały przytulone, a oczy miały pełne łez. Po chwili starsza pani wróciła na swój leżak i zapytała;
- U księdza już byliście? Julka wytarła spoconą twarz i odpowiedział cicho
– Ja nawet nie byłam ochrzczona i tak dalej, nie będzie ślubu w kościele.
– Jesteś niewierząca?
Dziewczyna zwiesiła głowę i wyglądało na to, ze odpowiedzi nie będzie. Po jakimś czasie spojrzała na panią Agatę i rzekła
– Nieraz byłam w takich sytuacjach.. – machnęła ręką, jakby coś odpędzała – wtedy się modliłam i wszystko dobrze się kończyło. Wierzę, że Bóg jest.; ale bez żadnych religii i niech tak zostanie. Marek powiedział, ze dziecko wychowamy po chrześcijańsku, nie mam nic przeciwko temu – dodała poważnie.
Siedziały w milczeniu, a że zerwał się gwałtowny wiatr i słychać było dalekie grzmoty, poszły do altanki.
Gospodyni popatrzyła na gęste, ciemne loki, na promieniste, zielone oczy panienki i powiedziała
– Pięknie ci będzie w białej sukni i welonie.
– Myśli pani , że mogłabym?
– A czemu nie, przysięga, to przysięga, ślub, to ślub! Obowiązuje strój weselny. Jak chcesz, to jutro pochodzimy po sklepach i coś sobie wybierzesz.
– A Marek nie będzie zły, że bez niego?
– No coś ty, Pan Młody nie może cię widzieć tak ubraną, dopiero prze samą ceremonią! Wszystko schowamy u mnie.
Ten wspólnie spędzony tydzień bardzo zbliżył obie panie; połączyła je dziwna więź, pełna ciepła i serdeczności. Uroczystość pięknie się udała. Mieszkali razem z ojcem ale
pan Benio narzekał na młodych małżonków i kiedy tylko mógł uciekał do pani Agaty, bywało ,że cale tygodnie spędzał na działce. Ale lato poczęło się chylić, noce były chłodne i trzeba było wracać do siebie.
Kiedyś, gdy wracali z działki z koszami pełnymi owoców, odezwały się dzwony w pobliskim kościele. Pan Benedykt przystanął, postawił kosz na ziemi i rzekł uroczyście
– Nie mamy za wiele czasu. Nim nam ostatni raz zadzwonią, niech wpierw biją dzwony weselne. Ja bez pani już nie potrafię żyć. Pani Agata przytuliła się do niego i odrzekła
– Ani ja bez ciebie.
Wkrótce Majka miała urodziny, zjechała się rodzinka. Pani Agata uznała, że to dobry moment, by powiedzieć dzieciom, ze wychodzi za mąż. Kiedy czekała, by zabrać głos, odezwała się synowa.
– W starszym wieku ludziom najbardziej potrzebny święty spokój. Ja, jak widzę tych starych, którzy tulą się do siebie, czule ściskają, to mi się po prostu robi niedobrze. Cisza, tylko Majka parsknęła śmiechem.
– No i jak można tak zapomnieć tego, z którym się życie przeżyło – dodała druga córka. Zgnębiona pani Agata wyszła z przyjęcia.
Wzięli cichy ślub, tylko z udziałem świadków . Pan Beniu zamieszkał u żony. Niestety tak w swoim mieszkaniu, jak i tu, źle się czuł – nie na swoim.
Ach, gdyby tak zrealizować plan Marka.! Syn wyjechał za granicę po to, by zarobić i kupić dom na wsi. Znalazł taki, wymarzony domek , nawet już pewne kroki w urzędach poczynił. Jednakże wyszło, jak wyszło
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania