Małżeństwo z ogłoszenia

Byłem pierwszym, lub prawie pierwszym euro sierotą w czasie, kiedy jeszcze nie wymyślono tej nazwy. Wychowywała mnie samotnie mama. Tato wyjechał na zachód do pracy, początkowo przysyłał pieniądze. Zaledwie po trzech latach wpłaty od ojca, przestały przychodzić, ja w tym czasie zaliczyłem stres porzuconego dziecka. Zacząłem palić, pić i narkotyki nie były mi obce, matka z moim wychowaniem nie dawała rady. Wylądowałem szybko w ośrodku wychowawczym i moja przyszłość kierowała się w mroczną stronę. Tam były warsztaty i zaczęto mnie w nich uczyć stolarki oraz budowlanki. Miałem dobrego wychowawcę grupy i jeszcze lepszego nauczyciela zawodu. Wykształcenie instruktor w warsztacie miał mizerne, lecz potrafił zarazić, chęcią zrobienia czegoś własnymi rękami. Pod jego wpływem już, jako dorosły wylądowałem na budowie, płacili marnie jak wszędzie. Myślałem o wyjeździe na zachód podobnie jak inni, nawiązywałem kontakty z zatrudnionymi tam na budowach i wybierałem kraj, do jakiego miałem wyemigrować. Zacząłem chodzić na kurs językowy, tam pod koniec etapu dla początkujących, dowiedziałem się o ogłoszeniu. Kobieta dała ogłoszenie, że poszukuje męża budowlańca na czas remontu. Jako ciekawostka anons ten krążył wśród uczestników nauki języka? Gazetę z ogłoszeniem zabrałem do pracy, polewka była straszna, nie śmiał się z tego tylko nasz brygadzista.

- Nie jest to śmieszne dla pana – zapytałem.

- A z czego się tu śmiać, mądra kobieta dała ogłoszenie. Pragnie wyremontować swoje mieszkanie, tylko nie jest ją stać na fachowca. Proponuje na okres remontu małżeństwo i wszystko związane z tym obowiązkiem. W zamian oczekuje tylko wykonania fachowego remontu, jeżeli uczynny sąsiad wykona jakiekolwiek prace bezinteresownie, to Urząd Skarbowy naliczy podatek. Natomiast jak mąż to zrobi to można zgodnie z prawem nic nie płacić.

Zastanawiałem się nad słowami starego mistrza i postanowiłem odpowiedzieć na ogłoszenie. Byłem jednak przekonany, że to żart i nikt nie odpowie na moją ofertę. Wkrótce otrzymałem odpowiedź i propozycje spotkania. Pani poszukująca męża na czas remontu, była w wieku trzydziestu lat. Zadbana, atrakcyjna pomimo swoich lat i wiedziała, czego chce. Wypytała mnie o moje doświadczenie zawodowe, gdzie może zapoznać się z pracami remontowymi, które wykonywałem samodzielnie. Opowiedziałem swój życiorys zawodowy i osobisty zgodnie z prawdą, zawarliśmy kontrakt oraz związek małżeński.

Remontowałem mieszkanie żony po godzinach pracy, starałem się wykonać to jak najlepiej, ponieważ ona starsza ode mnie o dziesięć lat, swoje obowiązki wykonywała sumiennie. Szybko i przyjemnie minął mi ten czas remontu, zgodnie z umową rozwiedliśmy się bez orzekaniu o winie. Zamieszkałem w wynajętym pokoju i długo nie czekałem na nową propozycję małżeństwa, damska poczta pantoflowa doskonale działa.

Następną żoną została blondynka dwadzieścia sześć lat, wychowująca siedmioletniego syna. Miała do remontu dom odziedziczony po babci, budynek remontowany był ostatnio jeszcze w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Dom został wybudowany przed drugą wojną światową i teraz wymagał sporego nakładu finansowego. Borys zaakceptował mnie, jako zastępczego tatusia, jego rodzony ojciec jak wyjechał do pracy to zapomniał o synu. Remont w tym przypadku kapitalny i wymagający wielu godzin pracy, jednak przy tak atrakcyjnej zonie minął mi błyskawicznie. Rozwód nastąpił bez orzekaniu o winie, lecz moja przyjaźń z Borysem pozostała. Często do siebie telefonowaliśmy, byłem obecny na jego meczach i ważnych wydarzeniach szkolnych. Wymagało to ode mnie dodatkowych uzgodnień z nową żoną i pogodzenia tych nieobecności z nowym remontem.

Remontowałem mieszkanie po pożarze kolejnej żony, puszystej szatynki w wieku czterdziestu lat mającej córkę prawie w moim wieku. Umowa małżeńska była bardzo skomplikowana, przez dorosłe dziecko żony. Wszystkie trzy strony umowy wywiązały się ze swoich zobowiązań, po zakończeniu remontu i rozwodu pozostaliśmy w przyjaźni. Żony już nie miałem, lecz przybyła mi siostra, teraz byłem jej ostoją przy każdym rozczarowywaniu facetami.

Życie osobiste było stale wzbogacane o kolejne żony, życie zawodowe obfitowało o kolejne remonty. Kolejne dzieci przywiązywały się do mnie i traktowały moją skromną osobę, jako zastępczego tatusia, pomimo rozwodu z ich matkami. Zacząłem organizować pikniki rodzinne, moja inicjatywa wszystkim się spodobała i została zaakceptowana. Teraz na ognisku majowym było siedemnaście dzieci i jeszcze więcej moich byłych żon.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • KarolaKorman 08.06.2015
    Super, każdy miał czego chciał, a zawiązane przyjaźnie przetrwały przez lata. Widać jak się dobrze wykonuje swoje obowiązki to i bezdzietny ma potomstwo 5 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania