Mamo...gdybym wiedział.

W twoim domu, mamo zaskoczyło mnie naprawdę wiele rzeczy. Gdy stałem jeszcze z progu, me serce pękało od narastającego napięcia, jednak gdy znalazłem się w holu,to uczucie zgasło. Odłożyłem walizkę i w poszukiwaniu włącznika przesunąłem dłonią po chropowatej powierzchni ścian. Chwilę potrwało nim uświadomiłem sobie, że nie ma żadnego włącznika. Włączyłem komórkę i świecąc nią sobie, znalazłem starą i lekko zakurzoną lampę oliwną. Gdy ją zapaliłem, dopiero zdołałem rozejrzeć się po wnętrzu tego ponurego i cichego budynku. Znajdowałem się teraz w jadalni lub salonie.Stał tu bowiem duży brązowy stół z litego drewna, jedną ścianę zdobił własnoręcznie rzeźbiony segment, na którym stały zapewne bardzo dla ciebie ważne, kryształowe wazony. Podszedłem do nic i z kilku z nich starłem lepki ze starości kurz. Na podłodze leżał piękny, beżowo brązowy dywan, nawet dziś czuć było jego dawną miękkość.

 

Gdy już nacieszyłem się tym pokojem, ruszyłem po schodach na piętro gdzie znajdował się kolejny pokój. Jego drzwi otworzyły się ze złowrogim skrzypieniem, brzmiały zupełnie jak zachrypnięty krzyk kobiety.Przeszły mnie ciarki i niemal pożałowałem że tu wszedłem. Pomieszczenie było puste nie licząc małej szafeczki, śmietnika i prostego, szpitalnego łóżka. Oparłem się o chłodną ścianę, lecz od razu tego zaniechałem jak zobaczyłem że jest pokryta różnymi symbolami, znakami i losowymi rysunkami. Nachyliłem się by coś odczytać, ale nie znałem znaczeń tych chaotycznych słów. Szybkim krokiem zbliżyłem się do szafeczki. Na wierzchu znajdowały się rzucone bez ładu kartki i pogniecione papiery, zerknąłem więc do szuflady. Tu z kolei panował porządek, wszystko było starannie poukładane. Nie chcąc tu dłużej przebywać, pod wpływem impulsu chwyciłem jakieś notatki i pośpiesznie wybiegłem z pokoju. Zamknąłem drzwi i osunąłem się na ziemię wsłuchując się w niknące echo moich kroków. Mamo, więc to tam przeżywałaś swoje ostatnie chwile? W tym małym klaustrofobicznym pomieszczeniu, myśląc tylko i wyłącznie o pragnieniu wyjścia? Teraz, po przyjeździe tutaj zrozumiałem w pełni jak się czułaś.

-Przepraszam, mamo-szepnąłem wstając i schodząc na parter. Ponownie rozejrzałem się po holu. W salonie już byłem, teraz pozostało mi wejść do pokoju mamy. Z cichym westchnieniem ruszyłem do pokoju szaleńca.

 

. . .

 

Wchodząc do pokoju przeżyłem niemały szok. Byłem już gotowy zobaczyć nawet wrota do piekieł, jednak to pomieszczenie emanowało niezdrowym spokojem i normalnością. Pokój był duży, lecz większą jego część zajmowały regały z książkami. Pamiętam jak w jednym z listów prosiłaś mnie bym przyjechał i pomógł ci je posortować. Jednak nie przyjechałem i książki leżały teraz w nieładzie. Ruszyłem do niewielkiej czarnej okrytej skórą kanapy. Usiadłem na niej i wtuliłem się w jedną z leżących na niej poduszek wdychając jej odurzający zapach. Mój wzrok przykuło jedno zdjęcie powieszone na przeciwko mnie. Przyjrzałem się mu i parsknąłem śmiechem. Na zdjęciu byłem jeszcze małym dzieckiem i robiłem śmieszne miny siedząc z rozkroku na nocniku. Tęskniłaś za mną, prawda? Nagle przypomniałem sobie o notatkach. Wyjąłem je z kieszeni niezdjętej jeszcze kurtki i biorąc głęboki oddech zacząłem czytać.

 

- 'Naprawdę nie rozumiem. Byłam dla ciebie dobrą matką, prawda? Dlaczego mi Cię odebrano? Na pewno się kiedyś zobaczymy, dopilnuję tego, dobrze?'- Przerwałem dotykając skroni. Pulsowały przeszywając mnie bólem, lecz nie zwróciłem na to większej uwagi. Spojrzałem na kolejną stronę. Była podobna do poprzedniej, a wszystkie były zaadresowane do mnie.

- 'Skarbie, dziś spadł pierwszy śnieg. Cieszysz się, co? Ale noś teraz czapkę bo możesz się przeziębić...' , 'Tak bardzo chciałabym ci pomóc...odwiedzisz mnie, synku?' - Mamo...nawet nie masz pojęcia jak bardzo pragnąłem usłyszeć te słowa od ciebie, codziennie rano budząc się przy tobie.

 

Zacząłem się śmiać. Przeczesałem ręką włosy, w tym geście rozpaczy, która mnie tknęła. Dopiero teraz poczułem tą pustkę po utracie Ciebie... Spojrzałem na swoje dłonie. Drżały, choć nie było mi zimno. Skuliłem się czując na mych policzkach gorące łzy, a mimo to me usta ułożyły się w grymas pseudo uśmiechu. Oddychałem szybko, jakby od tego zależało całe moje życie, a drgawki znów zaatakowały. Chwyciłem się za ramię drapiąc się do krwi. Nawet tego nie poczułem.

 

Nagle drgawki mnie opuściły, me oczy stały się matowe,a ja spojrzałem Ci w oczy po raz ostatni.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Emi Ayo 03.02.2017
    Smutne :( tak ogólnie to mi się podobało , naprawdę fajnie napisane. Masz ode mnie 5 <3

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania