Mapa Do Skarbu
MAPA DO SKARBU
Przedmieścia niedużego miasta Przymorze, lata dziewięćdziesiąte dwudziestego wieku, wiosna.
Podróżnik, Podróżniczka, Obieżyświat, Obieżyświatka, Globtroter i Globtroterka byli dobrymi znajomymi. Mieli po dwadzieścia kilka lat i lubili podróże. Wszyscy z nich mieli na sobie podobne ubrania: jasne koszule oraz dżinsowe kamizelki i spodnie. Ich wyposażenie stanowiły plecaki, latarki, kompasy, woda utleniona, bandaże, plastry.
Byli współlokatorami. Jednego wiosennego wieczoru znajdowali się w domu, w pokoju będącym połączeniem kuchni, jadalni i salonu. Trzy nieduże sypialnie oraz trzy małe łazienki były oddzielnymi pomieszczeniami. Miłośnicy wycieczek usiedli na fotelach i zaczęli planować swoją nową wspólną wyprawę. Postanowili, że celem ich podróży będzie odległa, bezludna, tropikalna wyspa.
Późna wiosna, rano.
Grupa przyjaciół siedziała na krzesłach przy niedużym stole, w drewnianym domku na jednym z drzew, w ogrodzie otoczonym kwitnącymi krzewami. Przyszła pora wyruszyć. Wyszli więc z domu i skierowali się w stronę przystani. Po drodze przeszli przez duży park w centrum miasta, zabytkowy starożytny most, wzdłuż kanału, w końcu dotarli na miejsce, gdzie czekał na nich dosyć duży jacht z kilkorgiem marynarzy na pokładzie. Imprezowicze weszli do środka, a wtedy statek odpłynął bardzo daleko na pełne morze, aż zniknął za horyzontem.
Popołudnie.
Statek przybył do wybrzeży dalekiej, tropikalnej, bezludnej wyspy. Sześcioro podróżników zeszło na ląd, a następnie łódź odpłynęła, zostawiając ich na plaży. Nie wiedzieli, że byli obserwowani z ukrycia przez dwie grupy właścicieli tego kawałka ziemi: z jednej strony przez rdzennych mieszkańców, a z drugiej - przez piratów. Obie z tych stron żyły ze sobą w pewnym znanym sobie układzie, który wspólnie ustalili już w osiemnastym wieku.
Poszukiwacze skarbów rozejrzeli się dookoła, po czym weszli do jaskini, którą zauważyli przy brzegu. Znaleźli tam stary brązowy kufer z drewna, otworzyli go, a wtedy zobaczyli mapę z papirusu, prowadzącą do jakiegoś tajemniczego miejsca w środkowej części wyspy. Droga prowadziła przez dżunglę. Weszli więc do niej, po czym poszli w jej głąb.
Było gorąco i wilgotno, panował półmrok, a wszędzie gdzie spojrzeli, była widoczna prawie sama soczyście zielona, gęsta roślinność przez którą przebijały się niewielkie ilości złocistych promieni słonecznych. Resztę widoku stanowiły liczne wielokolorowe kwiaty i zwierzęta, takie jak papugi, tukany i małpy, które gdzieś w oddali skakały z jednego drzewa na drugie.
Poszukiwacze przygód natknęli się na rzekę, przez którą nie mogli przejść. Na szczęście, przy brzegu znaleźli łódkę. Okazała się cała i sprawna, więc weszli na nią i popłynęli. Podczas pokonywania trasy, zobaczyli rozległą słoneczną polanę pośród tropikalnego lasu, a na niej kilka stadek pasących się zebr, gazel, antylop, żyraf, nosorożców i hipopotamów, które najprawdopodobniej zostały tu niegdyś przywiezione przez Europejczyków i z jakiegoś nieznanego powodu pozostawione nagle samym sobie, a następnie przystosowały się i dzięki temu sprawiły, że powstał na wyspie nowy, unikalny ekosystem.
Zachód słońca.
Ludzie przypłynęli pod dużą szarą jaskinię, porośniętą roślinami pnącymi i weszli na ląd. To było miejsce, wskazane na mapie, w której posiadaniu byli. Weszli do środka. Na miejscu zastali stary drewniany kufer koloru brązowego. Gdy go otworzyli, znaleźli klejnoty i złote monety, wypełniające całą skrzynię aż po brzegi. Schowali do swoich plecaków tak dużo, jak tylko zdołali zmieścić.
Wieczór.
Wrócili w ten sam sposób, w jaki się tu dostali, czyli popłynęli łódką wzdłuż rzeki. Później, przez noc, przemierzali dżunglę na pieszo, aż nad ranem znaleźli się na plaży. Tam czekali na nich piraci i tubylcy. Zuchwali poszukiwacze skarbów musieli wszystko oddać z powrotem w ręce prawowitych właścicieli, będących za razem mieszkańcami tego skrawka lądu i strażnikami zaginionych kosztowności. Uczestnicy wyprawy chyba mieli szczęście w nieszczęściu, bo właśnie przypłynął statek i swoim nagłym przybyciem przestraszył miejscowych, którzy szybko schowali się do lasu.
Podróżnik, Podróżniczka, Obieżyświat, Obieżyświatka, Globtroter i Globtroterka wrócili do miasta Przymorze co prawda z pustymi rękami, ale cali, zdrowi i z głowami pełnymi niewiarygodnych historii, które przeżyli. Mieli co opowiadać. Gdy przez przystań przyszli na promenadę, zostali radośnie przywitani przez dziesiątki marynarzy, surferów, rastamanów, Latynosów w strojach ludowych, a byli wśród nich zarówno mężczyźni jak i kobiety.
Koniec.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania