Marena Część 1

Błotnista, grząska droga meandrowała wśród zachwaszczonych pól i porośniętych zielskiem łąk. W koleinach zebrała się woda, której w swoje objęcia nie zdołała już przyjąć Mateczka Ziemia. Głębokie kałuże przeorały wstęgę poszarpanej drożyny, utrudniając swobodny przejazd. Na horyzoncie zamajaczył zarys lasu. Ciemna, poruszana wiatrem linia zbliżała się z każdym mozolnym krokiem. Stara szkapa ostatkiem sił ciągnęła rozklekotany wóz, którego koła, co rusz zapadały się w gliniastej brei. Dyszel, dość mocno nadgryziony zębem czasu skrzypiał przy każdym mocniejszym szarpnięciu i próbie zmiany kierunku. Zapakowany po brzegi drabiniasty wóz uginał się pod ciężarem ładunku. Drewniane kufry, tobołki i zawiniątka poupychano pomiędzy szczeblami. Z przodu na prowizorycznym koźle siedział młody chłopak. Bujna, jasna czupryna ciągle spadała na twarz, tak, że młodzieniec musiał chować ją pod grubą, wełnianą czapką. Oczy w kolorze wiosennego nieba, z niepokojem spoglądały w stronę lasu. Tyle się nasłuchał o strzygach i chochlikach zamieszkujących knieje. Starzy powiadali, że za dnia chowają się w dziuplach i jamach, a nocą wypełzają na żer. Mają znakomity węch i z kilku kilometrów potrafią wyczuć zapach świeżej krwi. Aromat niewinnej ofiary niesie się wśród leśnego runa, oplata korony drzew, by w końcu trafić w nozdrza wygłodniałego oprawcy. A ten, wiedziony pradawnym instynktem, zawsze bezbłędnie odnajduje drogę do nieświadomej niczego istoty. Najpierw obserwuje ją z ukrycia, upaja intensywnością zapachu, pobudza się bliskością ciepłego ciała, by w końcu zaatakować i jednym sprawnym ruchem pozbawić życia. Dziad wspominał, że wygłodniałe leśne stworzenia potrafią połknąć na raz całego konia. Calusieńkiego wraz z chomątem!

 

Kiedy wóz zbliżył się do lasu, chłopak zaciągnął kapotę na grzbiet, otulił się mocniej wełnianą peleryną i sprawdził, czy nóż od Amiry nadal tkwił za paskiem. Ach, Amiro, gdybyś tylko wiedziała na, co mi przyszło? — pomyślał smętnie. — Ilu złych ludzi spotkałem na swojej drodze? A teraz może przyjdzie mi zginąć w tym przeklętym lesie.

Stara szkapa parła do przodu. Młody dziękował Wielkiemu Ojcu, że nie wyposażył gniadej klaczy w umiejętność rozumienia ludzkiej mowy. Gdyby tak było, pewnie za nic nie zmusiłby jej, aby wstąpiła w leśne ostępy. Kiedy zarobkował u Sarowica, nieraz słyszał, jak stajenni, sadowiąc się wśród koni, opowiadali historie o strzygach i włochatych potworach. Jego Pinia też tam stała. I gdyby rozumiała, co te brudne chłystki prawili, to teraz pewnie stanęłaby dęba i tyle by było z ich podróży. Na szczęście stara kobyła nie zaprzątała sobie głowy ludzkim bajaniem. W przeciwieństwie do młodego woźnicy. Słońce chowało się już za horyzont. Czerwono-pomarańczowe łuny zalały całe niebo. Las skąpany w czerwonawej poświacie wydawał się jeszcze groźniejszy. Powyginane, uschnięte konary rzucały złowrogie cienie. Im dalej, tym bór stawał się bardziej zwarty i ciemniejszy. Zwalone, porośnięte mchem pnie wydawały się idealną kryjówką dla stworzeń, których chłopiec tak bardzo się obawiał. Ze strachem rozglądał się wokoło, usiłując wyłuskać najmniejszy kształt, lub chociażby cień ewentualnego niebezpieczeństwa. Poczuł spływający po plecach pot. Było mu przeraźliwie zimno, a jednak pocił się jak w środku lata przy żniwach.

Dotarłszy na rozstaje dróg, ostrożnie zsunął się z wozu, rozejrzał niepewnie wokół i zgodnie z obietnicą daną dziadowi, zawołał:

— Hop, hop!

Jego nadal nieco piskliwy głos odbił się echem od starych buków i dębów. Zawirował wśród wyniosłych, ciemnozielonych świerków i powrócił na błotniste rozstaje. W koronach drzew usłyszał jazgot ptaków niespodziewanie poderwanych do lotu. Po chwili znów nastała cisza, którą przerywało jedynie niespokojne parskanie szkapy. Chłopiec ponowił próbę:

— Hop, hop! Ten, kto żyw, niechaj się boi. A ten, co umarł, niech się nam ostoi! Wyjdź do mnie Mareno, bom przywiózł ci dary od dziada mojego!

Wtem, pośrodku drogi, jakby spod ziemi wyłoniła się postać spowita mgłą. Jej białe, długie włosy oplatały ramiona i kaskadami opadły w dół sięgając niemal do samej ziemi. Czarna, długa suknia szeleściła przy każdym ruchu. Gdy mgła rozpłynęła się na boki, ujrzał równie czarne skrzydła wyrastające z silnych pleców. Wokół kobiety krążyły dwa kruki. Przysiadały na jej ramionach, to znowu podlatywały ku górze, by w końcu spocząć u jej bosych stóp.

— Któż wzywał wszechwładną Marenę? — spytała lodowatym tonem.

Chłopiec upadł na kolana i pokłoniwszy się, trwał z głową przy ziemi. Nie śmiał podnieść wzroku na postać, którą znał jedynie z opowieści dziadka. Staruszek twierdził, że Marena to strażniczka losu i, że każdy, kto w życiu zaznał szczęścia, musi spłacić swój dług. Z taką misją przybył tu jego wnuk.

— Któż wzywa, pytam? — powtórzyła tym samym zimnym głosem.

— Jestem Henuś, syn Kosmy Babiuka — wyjąkał chłopak. — Przyjechałem złożyć ci dary za szczęśliwe życie.

— Twoje?

— Nie — zaprzeczył gwałtownie. — Dziadek mnie przysłał. Ze dwie niedziele będzie, jak umarł.

— I dopiero teraz przychodzisz? — wykrzyknęła oburzona. — Kosma Babiuk u Wielkiego Ojca, a ja zapłaty nie otrzymałam?

Henuś znów upadł na ziemię i jął przepraszać urażoną strażniczkę.

— Wozu nie miałem, o dobrotliwa pani, konia pożyczyć musiałem. A droga daleka. Jam nie wiedział, że to trzeba jak najszybciej. Dziad nic o tym nie wspominał…

— Bo twój dziad to był łgarz i paliwoda — oznajmiła. — Niewiele lat miał więcej od ciebie, gdyśmy się po raz pierwszy spotkali.

— Mój dziad? — spytał z niedowierzaniem Henuś.

Marena uśmiechnęła się blado, ruchem ręki odgoniła kruki i podeszła do chłopca. Czarne jak węgiel oczy błyszczały złotym, przenikliwym blaskiem. Wokół niej unosił się zapach mokrej trawy i jaśminu. Intensywny, słodkawy aromat sprawił, że chłopiec poczuł zawroty głowy. Opadł na błotnistą drogę i zapadł w długi, mocny sen.

Średnia ocena: 4.9  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (24)

  • Pan Buczybór 08.01.2022
    Intrygujące. Fantasy w wydaniu bardzo lokalnym, czyli motyw ciekawy, z dużą dozą potencjału, aczkolwiek dość łatwo go zepsuć... Na to się jednak nie zapowiada, część pierwsza spełnia swoją powinność. Co będzie dalej? - nie wiadomo, więc będę czytał dalej.
    Pozdrawiam
  • Cicho_sza 08.01.2022
    Dzięki za intrygujące. To taki poligon doświadczalny dla mnie. Mój poziom fantastycznej wiedzy jest raczej znikomy, ale potrzebuję odskoczni. Fantasy w przaśnym, naturalistycznym wydaniu może jakoś udźwignie moje pierwsze próby w tym gatunku.
  • Trzy Cztery 08.01.2022
    Cicho_sza, a będą sceny z udziałem dziadka i Mareny? Powspomina Marena tego paliwodę wnuczkowi?
  • Cicho_sza 08.01.2022
    Trzy Cztery to opko to moja odskocznia od Onej ?? Nigdy nie próbowałam fantastyki, podchodziłam raczej jak do jeża, ale okazuje się, że sporą frajdę mi to przynosi.

    Mam kilka pomysłów na kontynuację. Zobaczymy co z tego wyjdzie ?
  • Dekaos Dondi 09.01.2022
    O jedy? Cichoszka wtargnęła w arkana fantastki:)↔To się chwali. Jak najbardziej. I całkiem fajnie wyszło.
    Początek obrazowy, reszta ciekawa, na pięcie rośnie.
    I zgodnie ze zwyczajem, uciachniete w stosownym momencie.
    Jedynie można by początek na 2 części, ale to odchyłka ma, więc marudzę.
    I tu poniżej↔obadaj:
    ''W przeciwieństwie do młodego woźnicy. Słońce chowało się już za horyzont"→trochę dziwny ciąg skojarzeniowy?
    Może tak? ↔Na szczęście stara kobyła – w przeciwieństwie do młodego woźnicy – nie zaprzątała sobie głowy ludzkim bajaniem.
    Pozdrawiam:)↔%?
  • Cicho_sza 09.01.2022
    DeDo ? Wtargnelam to za dużo powiedziane, ja tak ino niepewnie za winkla wyglądam ? Nigdym się nie posądzała o takie sytuacje fantastyczne, ale potrzeba mi płodozmianu. Ona już na finiszu, niech se trochę odpocznie ? a i mnie poszerzenie horyzontu nie zaszkodzi, tak sądzę.
    Dzięki za podpowiedź. Dobra zmiana ??
  • RzezbiacyWeMgle 12.01.2022
    Cicho_sza twoja proza potrzebuje czegoś co się nazywa nośnik perspektywy narracyjnej. Opis i skrót naracyjny to dwa najtrudniejsze rodzaje akapitów do napisania. Zawieś kamerę nad ramieniem swojego bohatera i tak pisz. Ciężko jest opisać błotnista drogę żeby to było fajne i błyskotliwe ale łatwo jest napisać dialog/monolog wewnetrzny jako reakcja twojego bohatera na błotnistą drogę. Typu "O cholercia zaraz ugrzeznę, dajesz maleńka dajesz - koń mlaskał kopytami o błotnistą, zoraną kałużami drogę." jak Twój bohater będzie gadał śmiesznie z koniem to gdy ostatecznie dotrze do jakiejś zjawy to czytelnik będzie się o niego bał, więc masz emocje. Uważaj na słowa. Knieja to już tak głęboki las że nie ma tam dróg. Jak akcja dzieje się w nocy to nie piszesz ze postać ma oczy koloru wiosennego nieba tylko że są czarne jak przysychająca smoła, bo jak opisujesz to angażujesz wyobraźnię czytelnika więc muszą się dziać rzeczy zdolne do wyobrażenia, w nocy każdy ma czarne oczy chyba że coś odbijają oczywiście. Co złego to nie ja, przekazuje jedynie wiedzę która sam posiadłem pozdrawiam
  • Cicho_sza 13.01.2022
    RzezbiacyWeMgle Dzięki za tak obszerny komentarz. Nośnik perspektywy narracyjnej, mówisz. Możliwe, że coś w tym jest. Marena to taki mój "skok w bok", a wiadomo, jak to jest z tymi skokami, nie zawsze są udane xD.
    Bardzo ciekawie o tym opowiadasz. Wiem, że trzeba dużo pracy w dobry opis włożyć. Dobry i spójny. Cały czas się uczę, trochę już umiem, ale to wciąż za mało.
    Pozdrawiam
  • Alienator 09.01.2022
    Pochwalone było, to ja ponarzekam. Przede wszystkim widać, że to tylko szkic. Wnoszę to po zawartości masła maślanego, czyli bezcelowym powielaniu tych samych i często niepotrzebnych informacji. Poza tym narrator lata po akapitach, jakby nie potrafił określić, co chce opowiedzieć i z jakiej perspektywy to zrobić. To wprowadza niepotrzebny chaos. Przyczyna jest prosta: tekst napisany na żywioł nie został odpowiednio przemyślany, więc trudno oczekiwać po narratorze, że przekaże czytelnikowi coś, co tak naprawdę nie istnieje.
    Dialogi mocno drewniane, pominę wzbogacane przysłówkami atrybucje, napisze tylko, że "swiftki" często przynoszą skutek odwrotny do zamierzonego, natomiast podstawowym problemem jest niespójność behawioralna. Dialog brzmi, jakby babcia z objawami demencji rozmawiała z przygłupim wnukiem. Oczywiście może być również tak, że Hadko może machać mieczem nie umie, może na roli się nie zna, ale za to Hadko dobrze gra w karty... tak samo Marena, może nie jest personifikacją bogini życia i śmierci, jednym z najpotężniejszych bóstw, może po prostu gotuje doskonałe pierogi... ;) Nie ma w tym nic złego, chociaż odnoszę wrażenie, że zamiar był inny.
    Wszystko sprowadza się do tego, co napisałem na początku. Piszesz na żywioł i dlatego pomijasz zasadniczy etap, czyli pracę nad tekstem, przez co brakuje dystansu, dzięki któremu większość rzeczy można napisać lepiej.
    Myślę też, że powinnaś poćwiczyć operowanie sugestią, o wielu rzeczach nie trzeba pisać, żeby były jasne. To pomaga w pozbyciu się relacyjnego stylu opowiadania, który tak jak łopatologia tylko dobija czytelnika.
  • Cicho_sza 09.01.2022
    No to mi się dostało od fachowca od fantastyki. Niestety nie mam nic na swoją obronę, gdyż nigdy w życiu tym gatunkiem się nie interesowałam. W zasadzie uważałam go za totalnie nudny. Jednak jak się człowiek nie rozwija to się cofie, a ja się cofać nie zamierzam. To taka pierwsza próba, przyznaję wrzucony tekst to totalna surówka. Obyczajowka jest na finiszu, muszę nie niej odpocząć, a że długo bez klawiatury wytrzymać nie potrafię , to popełniłam takowy eksperyment.
  • Alienator 09.01.2022
    Cicho_sza Dlatego proponuję wprawki warsztatowe, przyniosą lepszy efekt niż babranie się z kolejną serią.
  • Cicho_sza 09.01.2022
    Alienator to nie będzie seria. Nie utargalabym. Może kilka części i szlus. Myślę nad jakimś opkiem z fantastyki. To miała być taka pierwsza próba ugryzienia tematu, ale też inne sprawy chciałabym na tym eksperymencie poćwiczyć.
  • Alienator 09.01.2022
    Cicho_sza Mogę Ci wymyśleć jakieś ćwiczenie, wyników nie musisz publikować. Myślę, że to szybciej pozwoli Ci spojrzeć trochę inaczej na to, co piszesz lub chcesz pisać.
  • Cicho_sza 09.01.2022
    Alienator super. W zakładce mam maila, możesz mi zadać jakiś homework ? Może być ciekawie, choć drżę na myśl, cóż mi tam wymyślisz.
  • Alienator 09.01.2022
    Cicho_sza Nic skomplikowanego, dlatego mail jest zbyteczny.
    Po prostu zgaś światło i przyjrzyj się otoczeniu, zastanów się, co widzisz, co czujesz, postaraj się odnaleźć krawędzie, zbadać otoczenie zmysłami, a jeśli się nie uda, spróbuj wyobrazić sobie to, co powinnaś widzieć. Później zapal światło i zrób to samo co wcześniej, dostrzeż zmiany. Temat i gatunek nie mają żadnego znaczenia. Pierwszą połówkę tekstu utrzymaj w klimacie zgaszonego światła, a drugą zapalonego (lub na odwrót). Dodatkowo wpleć w to jakiś smak, ale nie możesz napisać o nim wprost, musisz to zostawić inwencji czytelnika. No i zamknij się w jakiejś cywilizowanej liczbie liter. Np. 5000 albo 10000 znaków.
  • Cicho_sza 09.01.2022
    Alienator Brzmi ciekawie. Spróbuję. Choć nie wiem czy się upublicznię. Dzięki!
  • Alienator 09.01.2022
    Cicho_sza Wprawki są po to, żeby się wprawiać, a nie żeby się chwalić. Jak będziesz miała jakieś pytania, to pisz. Mi sporo pomogła wiedza, że w tekst można wepchnąć wiele rzeczy o których bym wcześniej nawet nie pomyślał.
  • Cicho_sza 09.01.2022
    Alienator to prawda, czasem jeśli ktoś z boku coś podpowie to otwiera się jakaś szufladka, o której istnieniu nawet się nie wiedziało i samemu, by nigdy się tam nie zajrzało.
  • Jordan Tomczyk 11.01.2022
    Masz bardzo bogaty zasób wyszukanych słów, z których potrafisz klecić finezyjne zdania. Pięknie naszkicowany, mroczny las, który stał się sceną intrygującej i zarazem mistycznej historii. 5 z wykrzyknikiem i czekam na więcej!
  • Cicho_sza 13.02.2022
    Dzięki Jordan, nie wiem czy będzie kontynuacja, taki przerywnik w pracy to był. Może jeszcze coś się pojawi, bo fantastyczne figury nęcą mnie od pewnego czasu ?
  • W końcu trafiłam i do Ciebie. Zapoznaję się z fajnymi Autorami stopniowo, ale jestem już i tutaj i pośledzę Twoje teksty, bo dobrze mi się czytało - nie czytałam pod kątem "co jest nie tak", tylko zwyczajnie dla przyjemności. Skutkiem czego zauważyłam tylko nieobecność znaku przestankowego w osobie przecinka i jeszcze jak bohater myśli to ja osobiście lubię to w cudzym w slowie. .
    Tak że trzema słowy - podobało mi się.
  • Cicho_sza 13.02.2022
    Blue, fajnie, że wpadłaś ? Fantasy to nie jest moja bajka, ale łeb trzeba mieć otwarty, żeby we własnym sosie nie ukisnac jako te ogory ? Jam jest obyczajowka, ale Marena się mi tak ulala w momencie zmęczenia materiału obyczajowego. Pozdrawiam
  • Cicho_sza Ja też bardziej obyczaj. Może być osadzony w różnych kontekstach, ale kontyekst tylko jako tło. Zastanawiam się czy jest w necie jakiś sensowny portal, gdzie można publikować coś, bo z opowi chyba zrezygnuję.
  • Cicho_sza 13.02.2022
    błękitnypłomień jest jeszcze kilka, choć ja jakoś nie próbowałam. Jestem na discordzie, wpadnij to pogadamy ?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania