Margerita pożarta przez Maroka, przywołującego Detektywa z Pardwy, czyli danse delirium i jednocześnie zakończenie Co się wydarzyło w czasie opowijskiego spotkania by Filip (Nuncjusz) i Tomasz (Fanthomas)
Nałożyli nam worki na głowy i zabrali ze sobą.
Ściągnęli je dopiero, gdy byliśmy przy ruinach. Nie wiem po co ta szopka. Zgromadziło się tam kilkanaście zakapturzonych postaci. Poza nimi byli jeszcze więźniowie, nie tylko my, bo pojmali też Teklę, Macieja i Maurycego. Nie dziwota, że nie przybyli na spotkanie. Musieli wpaść w ręce tych psycholi dużo wcześniej. Wszystkiemu zaś przewodził Marek, który zaśmiał się na widok naszych zaskoczonych min. Wyciągnął spomiędzy fałd sukni w kwiaty długą szpilę i wbił ją Filipowi w dupę.
- Spokojnie, nie wierć się.
- Co mi robisz, karasiu? Wiedziałem, że ciepła z ciebie klucha.
- Pobieram tylko krew do badań. Został jeszcze Tomasz i gotowe.
- Wpierwdalaj ode mnie - powiedziałem, ale on miał to gdzieś. Mi również wbił kolec w dupę.
- Podobno jeszcze niejaka Margerita błąka się po okolicy - warknął do swych sług. - Dopadnijcie ją, a potem przystąpimy do ceremonii przywołania mrocznego ducha detektywa z Pardwy.
- Mógłby nam ktoś powiedzieć o co biega? - zaczął Filip, ale nikt go nie słuchał. Sekciarze, czy kim oni byli, rozebrali się do naga i przystąpili do dzikich tańców i zbiorowej masturbacji. Do tego wszyscy palili co jakiś czas podejrzane zielsko i podjadali dzikie jagody. Widocznie szykowała się gruba impreza.
***
Filip nie mógł znieść myśli, ze coś może się stać jego ukochanej Margericie. Wszystkich mogli zbiorowo zgwałcić i zjeść, tylko nie ją! Sekciarze, na skutek szaleństw i pozbycia się znacznej ilości nasienia, osłabli wnet i zwolnili tempo buszmeńskiego tańca. Międzyczasem dwójka zbrojnych psychopatów przywlekła skrępowaną Margeritę z podwójnym serem. Polali ją chyba keczupem, bo cała była czerwona. Wyglądała wyjątkowo smacznie.
- Nie dla psa kiełbasa! - Zaśmiał się okrutnie Marek, obserwujący Filipa uważnie. - Ją pierwszą wykorzystamy seksualnie i kulinarnie. Tych tam, zjemy na przystawkę.
Oprócz Margerity był tam Maciuś z Klanu i ktoś jeszcze. Oklapli tancerze na ten widok dostali nowych sił i rozpalili ogień pod wielkim kotłem.
***
Marek zrobił jednak rzecz niezwykłą, oszalały zapewne z nadmiaru zjedzonych jagód rzucił się na swych ziomków, zupełnie niesłychanym sposobem zmienił się w ogromną trzygłową bestię i pożarł wszystkich sekciarzy. Po chwili znów był sobą.
- Tak, to było potrzebne do przeprowadzenia popieprzonego rytuału przywołania Detektywa z Pardwy. Teraz jeszcze pożrę niewinną dziewicę i... A, zresztą pożrę was wszystkich.
Znów zmienił się w wielgachnego potwora, złapał biedną Margeritę i ją zjadł. Wtedy Filip wpadł w furię i wrzucił w paszczę bestii kawałek węgla, który okazał się granitem, a może nawet granatem, gdyż stwora rozdęło, potem dostał sraki jagodzianej, a na koniec się rozpękł. I finito.
Wreszcie wszyscy, którzy przetrwali wrócili do chatki, by świętować i świrować do białego rana. I tak to było z opowijskim spotkaniem, choć mogło mi się coś popieprzyć od tych wilczych jagód.
Komentarze (24)
Genialne! Co za zwroty akcji!
Na koniec się popłakałem!
Pozdrowionka :))
to musiałeś mnie zaraz zabijać? Ale i tak dziękuję, że mnie umieściłeś w swoim tekście
w moim tekście to ty wystąpisz gościnnie ale ciebie nie zabiję
Poza tym jestem pod wrażeniem. Cudowne opowiadanie <3
Ale ciekawa ta abstrakcja.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania