Marionetka
Szła coraz wolniej. Przeklinany każdego dnia ostatni dzwonek rozbrzmiał zbyt szybko. Droga daleka, lecz jakże krótka; ten sam krajobraz, znajome twarze. Kobieta w średnim wieku wycierająca barowe stoliki, sąsiadka podlewająca kwiaty; przemiły dziadek, punktualnie o piętnastej wyprowadzający psa.
Przykucnęła, aby przywitać się z kudłaczem – pyszna przystawka przed głównym daniem. Gorzkie menu – niesmaczna rutyna codzienności. Trucizna, na którą nie sposób znaleźć antidotum. Dziś będzie tak samo.
A wszystko przez tego wrednego typa...
Ruszyła dalej. Cholera, dlaczego nie zniknie, nie odpuści, nie daruje sobie tak dobrze znanego: "To niedopuszczalne, stać cię na więcej!" Chociaż raz. "Tępota, debil i leń". – Ambicja niejedno ma imię. "Mała głupia suka, bezczelna ignorantka. Za grosz wdzięczności...! Te wszystkie starania, długie godziny, dni, tygodnie... przecież to wszystko dla ciebie".
Świerkowa numer pięć – schronienie, bezpieczny kąt, a w nim maszkara – demon wygórowanych ambicji i planów. "Bo co ludzie powiedzą?" Kurwa, jacy ludzie? Podobne Tobie snoby, klony, ciągające za sznurki skradzionego żywota. Pieprzeni złodzieje marzeń. Marionetka jest bierna, zbyt słaba, aby walczyć. "To miało być najlepsze przedstawienie, miały być pochwały, podziw i brawa! A ty znowu to spieprzyłaś..." Ile razy już to słyszała?
Taśma ciągnie się w nieskończoność, czy ktoś mógłby wyciągnąć wtyczkę?
A wszystko przez tego wrednego typa...
Kolejny krok, potem w prawo i po schodkach, monstrum czeka. Klamka, trzaśnięcie drzwiami, minuta ciszy, a po chwili...? Głośnik wyje, kto dotykał pokrętła? "Czwórka?! Tylko pierdolona czwórka?!" Poczwara się wściekła, szczerzy kły, tocząc pianę. Kukiełka robi się coraz słabsza i mniejsza, czy pomógłby zwykły plusik? Nie, on nie wybije na szczyt takiej marnej istotki, tej wątłej, szmacianej laleczki.
Szmacianej? Hehe, dobry żart. Nie szmacianej – zeszmaconej, wytartej, porwanej w strzępy. Tylko sznurki trzymają mocno, solidne kajdany przymusu.
Kolejne sekundy, minuty, godziny... spektakl trzeba będzie powtórzyć, tym razem musi być nieskazitelny. Powieki opadają, umysł zasypia, lecz linki szarpią dalej. Ciągną i nie przestaną, póki głodna potwora nie będzie syta.
Kukiełka nie wie, jak zrobić strawę, która ukoi ten chory głód. Widocznie marny z niej kucharz.
A wszystko przez tego wrednego typa... boga, umiłowanego profesora od fizyki.
Komentarze (5)
https://www.opowi.pl/forum/serdecznie-zapraszamy-do-wziecia-udzialu-w1349/
Temat główny: Jaskinia
Temat dodatkowy: Skaza czy skarb (dar)
Wybieramy jeden, lub drugi lub obydwa. Wybór należy do ciebie.
Piszemy do 17.12.2020 do północy.
Liczymy na Ciebie!!!
Literkowa.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania