Marionetka cz. I
Mężczyzna przyglądał się, jak dziewczynka poruszała marionetką.
- A teraz rusz prawym ramieniem.
- Dobrze? - Sznurek uniósł ramię szmacianej lalki.
- Tak, bardzo dobrze – pochwalił córkę.
Blondynka zadowolona z nowej sztuczki, kierowała marionetką, która wyczyniała coraz to nowe akrobacje. Pomimo iż niedawno skończyła dwanaście lat, radziła sobie całkiem nieźle. Na próbach spędzała kilka godzin dziennie, lecz nie nudziło jej to, a wręcz sprawiało niebywałą przyjemność. Drobne ręce przyzwyczajone do pewnych odruchów, samoistnie wykonywały schematy.
Cienkie ledwie widoczne nitki raz połyskiwały w słońcu, innym razem zdawały się być całkiem niewidoczne. W chwili, gdy stały się niewidzialne, Yoth straciła panowanie nad zabawką, a ta upadła. Przyglądała się drobnej posturze szmacianej latki, zastanawiając się, co zrobiła nie tak.
- Nie da się nią kierować, kiedy nie widzę, jak się poruszają – wskazała na sznureczki.
- Potrzeba ci jeszcze trochę wprawy. Z czasem nauczysz się widzieć i rzeczy, których na pierwszy rzut oka nie widać. Wtedy staniesz się prawdziwym marionetkarzem.
Wstał od stołu i pogładził córkę po głowie. Yoth spojrzała nad siebie, na twarz już starego mężczyzny. Chciała kiedyś opanować do perfekcji tą sztukę.
Zakochała się w marionetkach, kiedy pierwszy raz zobaczyła przedstawienie. Wątłe postacie poruszające się z gracją, mogące latać, tańczyć, biegać. Pozornie bez życia, emanowały niezwykłą energią płynącą od artysty, który nimi poruszał. Niesamowita wydała jej się władza, którą można mieć nad nimi. Każdy jeden ruch krzyżakiem, jedno pociągnięcie, wyrażające niezwykłą ekspresję.
- Odpocznij już – powiedział widząc podkrążone oczy blondynki. - Pamiętaj, musisz być w pełni sił, aby być w stanie je ożywić – uśmiechnął się ciepło i pocałował ją w czoło.
Córka posłusznie wybiegła z pomieszczenia, pozostawiając marionetkę na stole.
Mieszkali sami od ponad dziesięciu lat. Elize zmarła nagłą śmiercią, pozostawiając córeczkę i męża samego. Jan większość swojego czasu spędzał w swojej pracy, zaniedbując córkę. Udoskonalał swoją sztukę, tak, że w niedługim czasie stał się sławny w całym kraju.
Wielu poddawało w wątpliwość, iż niezwykłe przedstawienia, były sprawą jedynie sprawnych rąk. Krążyły pogłoski o tajemnych sztukach magicznych, rytuałach i kontraktach z demonami, dzięki czemu postacie, którymi władał, zdawały się ożywać. Mężczyzna jednak zdawał się nie przejmować oskarżeniami otoczenia. Wiedział, że wielu mu zazdrościło i to właśnie oni rozsiewali plotki na jego temat.
Zacisnął pięść na oparciu już pustego krzesła, a drugą ręką przetarł czoło, na którym zebrały się krople potu.

Komentarze (8)
Czytałaś Światła września Carloza Ruiza Zafóna??? W tej książce opisane jest życie takiego kreatora zabawek, w których kryły się demony :D książka godną polecenia ;) nie mogę się doczekać twojej następnej części ;) 5
Książki niestety nie czytałam, ale kto wie? Wszystko przede mną. :)
Następna część pojawi się pod koniec tygodnia. Trochę brak mi czasu, ale fabułę, dalszą historię mam już w głowie, wystarczy napisać :3 Dziękuję za komentarz. :)
A... i 5, oczywiście :D
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania