Marność istnienia – Inkubator zwany Ziemią
– Co chciałeś mi powiedzieć, tato? – Najmłodsza członkini rodziny delikatnie potrząsnęła moją ręką, przypominając o swojej obecności. Przywołany do rzeczywistości pociągnąłem za sobą Anis do najbliższego fotela, gdzie ochoczo spocząłem zmęczony swymi diabolicznymi przemyśleniami. Gestem nakazałem jej usiąść naprzeciwko mnie. Zważywszy na powstającą zażyłość pomiędzy córką a sługami, postanowiłem nieco przyspieszyć i tak nieuniknioną już rozmowę, do której zresztą przygotowywałem się od dłuższego czasu.
Ogarnąłem spojrzeniem filigranową postać dziewczynki, zatrzymując się na alabastrowej twarzyczce naznaczonej szmaragdowymi oczami. Zwieńczona rudymi lokami buzia zapowiadała niebywałą urodę młodej wampirzycy. Następnie powiodłem wzrokiem w kierunku linii włosów, gdzie można było dostrzec delikatne żyłki, pulsujące w rytm jej martwego serduszka. Naczynia krwionośne będące swego rodzaju nośnikiem życiodajnego płynu ukazywały prawdziwe oblicze rasy, podporządkowującej sobie od wieków ludzi jako podrzędny, a zarazem gorszy gatunek, który ułatwiał nam funkcjonowanie we wszechświecie. Przyszedł już czas, aby wyjaśnić potomkini rodu wyższość naszego bytu nad celem ich marnego żywota.
– Anis, musisz zrozumieć, że nie bawimy się jedzeniem, a już w ogóle nie obdarzymy go uczuciami jak puchatego kota. – Spojrzała na mnie oskarżającym wzrokiem, próbując wzbudzić litość.
Niesforne kocisko ocierało się o moją nogę, więc odgoniłem je machnięciem ręki. Córka przymrużyła oczy, ukazując tym samym swoje niezadowolenie. Niewątpliwie była rozpieszczonym dzieckiem, któremu wiele uchodziło płazem, ale przyszedł już czas na wprowadzenie pewnych nieprzekraczalnych granic. Przecież wkrótce stanie się pierwszą damą dworu, a tym samym najważniejszą personą w klanie. Przyszłość Anis Julite Werges została zaplanowana jeszcze przed jej narodzinami, zapewniając długowieczny pokój pomiędzy niegdyś wrogimi i walczącymi ze sobą rodami. Musiałem w miarę łagodnie uświadomić jej pewne niuanse naszego długowiecznego życia, a to mogło okazać się szokiem dla tak delikatnej istoty. Milczałem, zastanawiając się jak przekazać swemu dziecku brutalną prawdę. Przez myśl przebiegały mi setki argumentów, które chciałem wykorzystać, acz wiedziałem, iż najistotniejsze informacje i tak okażą się dla niej szokiem.
Podgatunek ludzi żyje w ułudzie i myśli, że rządzi swą marną planetą, nieustannie czyniąc się najinteligentniejszymi stworzeniami w znanym im Układzie Słonecznym. Nic bardziej mylnego. Ziemia jest wielkim pastwiskiem dla naszej nacji, gdzie zaspokajamy podstawowe potrzeby, hodując zwierzynę, by potem wlec ją na rzeź jak bydło przeznaczone na ubój. Inwestujemy w rozwój stojącego niżej gatunku, mnożąc go pieczołowicie, by służył rasie, którą zna z legend i książek. Ludzka gawiedź jest niczym innym jak tylko podstawą wszelkiej egzystencji, częścią łańcucha pokarmowego, a wreszcie głównym daniem naszego wysublimowanego jadłospisu. Taki bowiem ich marny los i przeznaczenie – tylko po to zostali stworzeni.
– Tatusiu, czy ja zrobiłam coś złego? – Cienki głosik uświadomił mi, że jest jeszcze dzieckiem i muszę postępować ostrożnie, by w miarę delikatnie przedstawić całą sytuację.
– Nie kochanie. Proszę, zaprowadź Mruczka do kuchni. Czeka tam na niego miseczka z mlekiem, dobrze?
– Ale tato! Ja jeszcze nie skończyłam się z nim bawić! – Tupnęła nóżką, chcąc podkreślić swoje niezadowolenie, co wywołało na mojej twarzy grymas przypominający uśmiech.
– Anis, pośpiesz się, bo zaraz podadzą nam obiad. Chyba nie chcesz wysmarować sierści kotka krwistą posoką, prawda? – Pokręciłem głową nad swoją niekompetencją. Kolejny raz wycofałem się ze swej powinności, jaką było umiejętne przekazanie przyszłej królowej, że to my żyjemy w zgodzie ze swoją naturą, żerując niczym pasożyty na ludzkiej gawiedzi. Tak już skonstruowano ten bezsensowny świat. – Ach te córeczki tatusia – powiedziałem szeptem do siebie.
Komentarze (24)
Definitywnie jest to ktoś, kto wie jak się buduje poprawnie dialogi i wyraźnie to zaznacza.
Rozstrzał mam od Ausek, AA, Shiroi po Ronję.
I ni wafla nie wiem :(
No nic, główkuję dalej.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania