Marszałek Gieorgij Konstantinowicz Żukow Bohater, czy zwykły łotr, wykorzystujący talenty innych?

Marszałek Gieorgij Konstantinowicz Żukow

Bohater, czy zwykły łotr, wykorzystujący talenty innych?

 

"Nieustępliwy, zdyscyplinowany. Stale wymagający. W stosunkach osobistych nieco oziębły i nie dość taktowny. Bardzo uparty. Okropnie dumny. Nie nadaje się do pracy sztabowej"

Marszałek Konstanty Rokossowski

 

Gieorgij Żukow, marszałek, jeden z najbardziej znanych dowódców Armii Czerwonej. Przez wiele lat po wojnie, a szczególnie w czasach Breżniewa stworzono kult tego człowieka jako największego i najlepszego dowódcy II wojny światowej. Przez dziesiątki lat propaganda radziecka ukazywało go jako "Marszałka zwycięstwa" nie tylko w ZSRR, ale także w krajach "Demokracji Ludowej", gdzie bardzo często obchodzono uroczyście rocznicę jego urodzin, śmierci, albo zdobycia Berlina. Żukow był przedstawiany jako genialny strateg, taktyk , prawdziwy "ojciec zwycięstwa" nad hitlerowskimi Niemcami.

Praktycznie dopiero po ukazaniu się książek Wiktora Suworowa (Władimira Bogdanowicza Riezuna) o marszałku ("Żukow Cień Zwycięstwa, Klęska") wielu ludzi zaczęło całkiem inaczej patrzeć na jego dokonania. Muszę uczciwie przyznać, że jest mi trudno obiektywnie oceniać to, co pisze Suworow, który przedstawia Żukowa w całkiem innym świetle, zupełnie odmiennym od tego, czego mnie uczono i co było przez wiele lat dogmatem. Autor twierdzi wprost, że marszałek był kompletnym idiotą (to najdelikatniejsze określenie). Według niego to był sadysta i choleryk, który potrafił tylko bić po twarzy generałów, albo ich rozstrzeliwać. Według Suworowa Żukow nie odniósł żadnego sukcesu w II wojnie światowej, a te mu przypisywane, nie były przez niego przygotowywane, ani opracowane, a sam marszałek przypisał sobie zwycięstwa innych. To bardzo kontrowersyjna opinia, ale autor przytacza tak wiele różnych faktów na poparcie swojej tezy, że mówiąc tak poetycko ”wielki marmurowy pomnik marszałka popękał" - a czy się zawalił to już pozostawiam do oceny czytelnikom dzieł Suworowa”.

Gieorgij Żukow urodził się 1 grudnia 1896 roku we wsi Striełkowka w guberni kałuskiej (obecnie w obwodzie kałuskim), w ubogiej chłopskiej rodzinie. W sierpniu 1915 roku został powołany do Armii Imperium Rosyjskiego, gdzie służył w kawalerii, wyróżniał się odwagą, był kilkakrotnie ranny i kontuzjowany. Pod koniec sierpnia 1916 roku, walczył w 10. Nowogrodzkim Pułku Dragonów na Froncie Południowo-Zachodnim. W październiku odniósł ciężką kontuzję połączoną z częściową utratą słuchu. Za walki na Froncie Zachodnim i odniesione rany został dwukrotnie odznaczony Krzyżem św. Jerzego V i IV klasy. Pod koniec 1917 po rozwiązaniu szwadronu, wrócił do Moskwy, a następnie do rodzinnej wsi, gdzie długo chorował na tyfus.

W sierpniu 1918 roku wstąpił w szeregi Armii Czerwonej. Brał udział w rewolucji październikowej, a następnie w latach 1918–1920, w wojnie domowej w Rosji. Walczył jako dowódca szwadronu kawalerii na Frontach: Wschodnim, Zachodnim i Południowym przeciwko wojskom Kozaków uralskich pod Carycynem oraz wojskom gen. Antona Denikina i gen. Piotra Wrangla. Od maja do czerwca 1919, w składzie Moskiewskiej Dywizji Kawalerii udał się na Ural, gdzie brał udział w bitwach z Kozakami w rejonie stacji Szipowo, a od czerwca do sierpnia tego roku, w walkach o Orał. Od września do października roku 1919, brał udział w walkach pod Carycynem, a następnie nad Achtubą, gdzie został ranny odłamkiem granatu. W 1921 roku wziął udział w tłumieniu przez Armię Czerwoną Powstania Antonowa na Tambowszczynie. Został za to nagrodzony Orderem Czerwonego Sztandaru. W latach 20. XX w. był dowódcą pułku, później dowodził brygadą kawalerii.

W 1937 roku nastąpił przełom w jego karierze. Był to okres stalinowskich czystek w Armii Czerwonej. Usunięto w sumie ponad 30 tys. oficerów w tym Rokossowskiego. Żukowa czystki ominęły i dzięki temu został dowódcą 3 Korpusu Kawalerii, a w 1938 roku zastępcą dowódcy Białoruskiego Okręgu Wojskowego. W 1939 roku dowodzona przez niego 1 Grupa Armii pokonała nad rzeką Chałchin-Goł wojska japońskie. Za to zwycięstwo Żukow otrzymał tytuł Bohatera Związku Radzieckiego. Sukces zwrócił na niego uwagę Stalina i już w 1940 roku został mianowany dowódcą Kijowskiego Specjalnego Okręgu Wojskowego i po raz pierwszy spotkał się ze Stalinem. Musiał zrobić na nim bardzo dobre wrażenie, bo już kilka dni później otrzymał awans na generała armii. W styczniu 1941 roku Żukow objął stanowisko szefa Sztabu Generalnego.

Pracował bardzo ciężko, nie rzadko po 16-18 godzin na dobę. Jak wspominał, to dzięki bardzo dużej pomocy bliskich współpracowników udało mu się w tak krótkim czasie uporać z zagadnieniami bezpośrednio dotyczącymi pracy Sztabu Generalnego. Był jednym z tych generałów, na których spoczęło przygotowanie Armii Czerwonej do zbliżającej się wojny. To Żukow wydał rozkaz stworzenia baz w odległości około 20 km od pierwszej linii, a rezerwy strategiczne skoncentrować przy samej granicy, lotniska przesunąć jak najbliżej granicy. Te działania szefa Sztabu Generalnego przyczyniły się do pasma klęsk w początkowej fazie wojny i pozwoliły Niemcom zniszczyć praktycznie lotnictwo radzieckie, a zgromadzone rezerwy przejąć już w pierwszych dniach wojny.

Jak twierdził Suworow: "Żukow zaprzepaścił tę szansę. Jego kardynalne błędy popełnione do końca 1941 roku spowodowały, że Armia Czerwona właściwie przestała istnieć: sprzęt został zniszczony lub przejęli go Niemcy, a miliony żołnierzy poległy albo dostały się do niewoli"

Takie rozkazy oczywiście mogą dziwić, jednak według kolejnej kontrowersyjnej tezy Suworowa nie chodziło o obronę, ale o atak. Według niego Armia Czerwona przygotowywała się do ataku i stąd takie rozkazy, a Niemcy po prostu uderzyli wcześniej. W lipcu 1941 roku Żukow wszedł w skład Kwatery Głównej Najwyższego Dowództwa tzw. Stawki. 29 lipca Żukowa zwolniono ze stanowiska szefa Sztabu Generalnego, przydzielając mu dowództwo Frontu Odwodowego. 8 września 1941 roku udał się na front leningradzki, gdzie trwały ciężkie walki o miasto broniące się resztkami sił i wydawało się, że lada dzień zostanie przez Niemców zdobyte. Generał miał zreorganizować obronę i doprowadzić do zwycięstwa w bitwie o miasto. Kiedy przybył do okrążonego miasta, objął dowództwo nad Frontem Leningradzkim.

Na początku października, kiedy oddziały radzieckie udanie odpierały ataki niemieckie, Stalin wezwał Żukowa do Moskwy. Kiedy tam dotarł okazało się, że wódz naczelny powierzył mu obronę Moskwy. W jego ręce oddano wszystkie możliwe odwody i nakazano zatrzymanie ofensywy wroga. Po bardzo ciężkich walkach udało się zatrzymać oddziały niemieckie tuż przy granicach miasta i wkrótce Armia Czerwona rozpoczęła kontratak, w którym odrzucono wroga o 250 km od zagrożonego miasta. W sierpniu 1942 roku Komitet Obrony Państwa mianował Żukowa zastępcą naczelnego dowódcy, a więc Stalina. W tym samym miesiącu przydzielono mu kolejne bardzo trudne zadanie. Żukow miał stanąć na czele obrońców oblężonego Stalingradu, który bronił się resztkami sił. Po bardzo ciężkich walkach w lutym 1943 roku bitwa wygasła, a generał po raz kolejny został bohaterem. Na początku stycznia odesłano Żukowa do Leningradu, jako koordynatora dwóch frontów: Leningradzkiego i Wołchowskiego. Blokada miasta została przełamana 18 stycznia 1943 roku. Tego samego dnia prezydium Rady Najwyższej ZSRR uchwaliło awans Żukowa do rangi marszałka Związku Radzieckiego.

W tym momencie zadaniem Żukowa i innych wyższych dowódców było organizowanie i koordynacja dalszych walk Armii Czerwonej. Marszałek stale podróżował, wysyłany w różne miejsca, przemieszczał się od jednego dowództwa frontu do drugiego. Brał aktywny udział w przygotowaniach Armii Czerwonej do kampanii letniej 1943 roku. Podczas ostatniej wielkiej ofensywy niemieckiej, czyli bitwy pod Kurskiem i Charkowem Żukow koordynował działania frontów. Kiedy atak został odparty, Armia Czerwona ruszyła do kontrofensywy i 23 sierpnia zdobyła Charków. Było już jasne, że sytuacja na frontach diametralnie się zmieniła. Niemcy byli w odwrocie. Po bitwie pod Kurskiem gdzie ponieśli ogromne straty szczególnie w czołgach (których już do końca wojny nie udało się wyrównać) utracili inicjatywę strategiczną.

 

1 marca 1944 roku Kwatera Główna mianowała marszałka dowódcą 1 Frontu Ukraińskiego. W związku z operacją "Bagration" Żukow koordynował pracę 1 i 2 Frontu Białoruskiego, z którymi wkroczył przez Ukrainę i Białoruś na ziemie polskie. Armia Czerwona posuwała się na zachód, coraz bliżej Berlina. Pod koniec września 1944 roku marszałek objął dowództwo nad 1 Frontem Białoruskim. 16 kwietnia 1945 roku rozpoczął z nim operację berlińską. Wyścig z marszałkiem Koniewem o zdobycie stolicy III Rzeszy i twardy rozkaz zdobycia Berlina za wszelką cenę kosztował wojska Frontu Białoruskiego ponad 350 tys. zabitych żołnierzy. Marszałek chciał zdobyć stolicę III Rzeszy i jego marzenie stało się faktem. 8 maja 1945 roku w obecności przedstawicieli alianckich dowództw otwierał ceremonię podpisania aktu kapitulacji wojsk niemieckich w Berlinie.

24 czerwca 1945 roku w Moskwie zorganizowano wielką defiladę z okazji zwycięstwa w II wojnie światowej, podczas której marszałkowi przypadł zaszczyt objazdu defilujących wojsk na białym koniu. W tym czasie Żukow był dowódcą wojsk radzieckiej strefy okupacyjnej na terenach Niemiec, a później w marcu 1946 roku objął dowodzenia nad całością wojsk lądowych ZSRR. Był to bez wątpienia szczyt jego wojskowej kariery. Jednak bardzo szybko popadł w niełaskę Stalina i już trzy miesiące później został usunięty z pełnionego stanowiska i skierowany do Odeskiego Okręgu Wojskowego, co było niemal obelgą dla takiego wodza.

 

Najprawdopodobniej Generalissimus chciał go aresztować, co dałoby początek kolejnej fali czystek i terroru w Armii Czerwonej. Tym razem jednak najważniejsi dowódcy armii wiedząc, do czego to prowadzi, wystąpili razem przeciwko Stalinowi, nie zgadzając się na ukaranie Żukowa. Marszałkowie wiedzieli, że po Żukowie przyjdzie kolei na nich, tak jak to było w latach trzydziestych. Stalin, widząc jednolity front przeciwko sobie, musiał się wycofać i nie odważył się postawić Żukowa przed sądem, choć wszystko wskazywało na to, iż w szybkim czasie pozbędzie się wiernego mu marszałka. W 1947 roku Gieorgij został usunięty z KC KPZR. Jednocześnie rozpoczęto śledztwo w sprawie łupów wojennych zagarniętych przez niego. Komisja partyjna wykazała, że marszałek zabrał masę trofeów: złote klejnoty, dywany, obrazy, jedwab, futra. Nakazano mu przekazanie zagarniętych dóbr na rzecz państwa. W tym samym czasie przeniesiono go do Uralskiego Okręgu Wojskowego, co było wielkim zesłaniem marszałka. Zaczęto też masowo usuwać jego nazwisko i zdjęcia z historii.

Takie poniżenie spowodowało pogorszenie stanu zdrowia Żukowa, który w 1948 roku przeżył zawał serca. Po śmierci Stalina Żukow wrócił do łask. W 1955 roku został ministrem obrony ZSRR. W tym czasie rozprawił się z Ławrientijem Berią, który nieomal doprowadził go do śmierci. Marszałek pomógł I sekretarzowi Chruszczowowi w 1957 roku w czasie próby przewrotu kierowanego przez Wiaczesława Mołotowa. Ten sukces był jednocześnie powodem odwołania Żukowa ze stanowiska. Chruszczow, widząc, do czego był zdolny, po prostu przestraszył się, że marszałek może pozbawić go władzy. Dlatego też w 1958 roku odebrano mu wszystkie stanowiska i przeniesiono w stan spoczynku. Będąc na wymuszonej emeryturze, wziął się za pisanie pamiętników, które zostały wydrukowane pod koniec lat 60., a wydanie poprawione i rozszerzone "Wspomnień i refleksji" ukazało się już po jego śmierci w 1974 roku. Do końca życia marszałek pozostawał na uboczu. Gieorgij Konstantinowicz Żukow zmarł 18 czerwca 1974 roku.

Jego pogrzeb przerodził się w propagandowy spektakl. Ciało wyłożono w Centralnym Domu Armii Czerwonej gdzie gromadziły się tłumy ludzi, by oddać hołd zmarłemu. Kult Żukowa rozpoczął swoje wieloletnie życie.

Na pytanie, jak to się stało, że w czasach Breżniewa i późniejszych otaczano marszałka niemal bałwochwalczym podziwem, daje odpowiedź Wiktor Suworow w jednym ze swoich wywiadów: "Żukow zarówno w czasach ZSRR, jak i w dzisiejszej Rosji to ikona. Związek radziecki był przestępczym reżimem, który potrzebował takiego bohatera. Sławiąc Żukowa, komuniści chcieli pokazać, że w kraju nie wszystko jest złe. To kult jednostki. Jeszcze za czasów radzieckich w centrum Moskwy, w pobliżu Kremla postawiono pomnik Żukowa i trudno znaleźć w stolicy Rosji podobne upamiętnienie Wasilewskiego, Koniewa czy Malinowskiego. Ustanowiono też Medal Żukowa, odznaczenie, które wręcza się do dzisiaj"

Można nie zgadzać się z Suworowem w wielu kwestiach, ale w tym wypadku niewątpliwie ma rację. Żaden inny oficer radziecki, ba pewnie nawet żaden dowódca z II wojny światowej nie stał się obiektem tak wielkiego kultu, wpajanego nam wszystkim przez wiele lat.

Na koniec mała osobista dygresja. Jako człowiek wychowany przez lata na kulcie Żukowa (pamiętam szkolne uroczystości z okazji jego urodzin albo rocznicy śmierci) nazywanego "marszałkiem zwycięstwa" muszę przyznać, że kiedy pierwszy raz wziąłem do ręki "Cień Zwycięstwa" Suworowa przeczytałem może 1/3 książki i odłożyłem ją na półkę. Wydawało mi się, że ten były agent GRU prowadzi jakąś prywatną krucjatę przeciw marszałkowi. Trzeba mu jednak przyznać, że zebrał ogromną ilość obciążających materiałów w swoich książkach, nawet jeśli wiele faktów interpretuje na swoją stronę. Kiedy jednak po jakimś czasie na spokojnie przeczytałem całą książkę, zacząłem się zastanawiać, czy aby autor nie ma racji. Oczywiście nie podejmę się oceniać czy Żukow był bohaterem, czy tylko sadystą i katem bez mrugnięcia okiem posyłającego na śmierć setki tysięcy radzieckich żołnierzy (jak np. w operacji berlińskiej). To sprawa dalszych badań i dostępu do poradzieckich archiwów, bo choć od śmierci marszałka minęło ponad 40 lat, nadal nie znamy jasnej odpowiedzi na pytanie: jakim człowiekiem był marszałek Gieorgij Żukow?

Czy był bohaterem i największym wodzem II wojny światowej jak wpajano nam przez ponad 40 lat, czy tylko ślepym wykonawcą woli Stalina, który przypisywał sobie wszystkie zwycięstwa, wykorzystując talenty swoich podwładnych. Pewnie prawda jak zwykle leży gdzieś pośrodku, ale z drugiej strony jakoś nie chce mi się wierzyć, żeby Stalin powierzył obronę Moskwy (i de facto samego siebie) komuś, kto był niekompetentnym idiotą. Można powiedzieć różne rzeczy o Stalinie, ale głupi na pewno nie był.

Średnia ocena: 4.4  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (16)

  • Mane Tekel Fares 04.06.2019
    Nie przeczytałem jeszcze. Ale marszałku mogę powiedzieć tyle, iż z pewnością był skuteczny. Beria zastawiał na niego pułapki. To włąsnie po tej defiladzie zapadła decyzja o usunięciu Żukowa. Ale był zbyt silny, a powołanie go na szefa wojsk lądowych było jedynym sposobem, by ściągnąć go z Berlina. Tego rozkazu nie mógł już olać i wiedział, co go czeka.
  • Ozar 04.06.2019
    Tak było, nawet w 1945 roku wysłał oddział NKWD żeby aresztował Żukowa w Berlinie, ale marszałek miał swoich ludzi i ci nie dopuścili enkawudzistów do niego. W maju 1945 był za mocny nawet dla Berii.
  • Kapelusznik 04.06.2019
    NO!
    Bardzo fajny artykuł, nie powiem, nie powiem

    Miło że zdanie Suworowa się pojawiło jako kontrast do tego jak był przedstawiany oraz twojego osobistego zdania

    Uwag nie mam
    no może trochę brakuje mi cytatów samego Żukowa - by nadać pracy więcej charakterku
    Ale tak czy inaczej - zostawiam zasłużone 5
    Pozdrawiam
    Kapelusznik
  • Tomek Bordo 04.06.2019
    Czyli to jakos masz czas czytać mimo sesji, a moich tekstów nie?
  • krajew34 04.06.2019
    Tomek Bordo nie obraź się, ale nawet ja znajdę czas i chęci na przeczytanie tekstu Ozara w przeciwieństwie do twoich. Lubię czytać o przeszłości i jej ważniejszych postaciach, w twoich utworach tego nie widzę.( mam na na myśli czegoś interesującego) Jeśli ktoś będzie chciał to przeczyta, jeśli nie to nie. Najgorsze co może być, to zmuszać kogoś do czegoś.
  • Kapelusznik 04.06.2019
    Tomek Bordo
    A pamiętasz jak wskazałem że jesteś arogancki jak na pierwsze wrażenie?
    ...
    no
    To tylko to potwierdzasz
    Twoje działania udowadniają raczej że BARDZO CHCESZ CZYJEJŚ UWAGI
    NIE DOSTANIESZ JEJ
    Boże święty i przeklęty
    Pisze sporo tekstów i też proszę innych autorów by zajrzeli pod moje prace - ALE PROŚBĘ TĄ PISZĘ POD KOMENTARZEM DO ICH PRACY
    A nie od tak
    Bo jam jest jaśniepan Tomek Bordo i oczekuję twojej obecności pod moimi tekstami

    Weź się opanuj
    Pozdrawiam
    Kapelusznik
  • Ozar 05.06.2019
    Kapelusznik. Bardzo trafna uwaga, bo zawsze staram się wrzucać cytaty, a tu mi jakoś umknęło. Ja jak już pisałem byłem wychowany na kulcie Żukowa i to, co napisał Suworow wstrząsnęło mną całkiem mocno. Mimo wszystko uważam, że aż tak złym dowódcą nie był, bo jakby nie patrzeć wygrał prawie wszystkie bitwy. Jednak jest jedna sprawa, Żukow zawsze zabierał ze sobą pewnego sztabowca pułkownika Ponomarienko (chyba tak się nazywał). Być może ten właśnie oficer tworzył wszelkie koncepcje strategiczno-taktyczne, a marszałek je wykonywał. Jeśli tak było, to świadczy dobrze o Żukowie, bo wiedział że się nie nadaje do sztabu, a do tego potrafił słuchać lepszego od siebie.
  • Ozar 05.06.2019
    Tomek Bordo Tomek pisz, poprawiaj, staraj się słuchać mądrzejszych od ciebie ludzi na opowi. Jak będziesz tak robił to zwrócisz na siebie uwagę, no chyba że nie będziesz się starał poprawiać i pisać coraz lepiej korzystając z uwag w komentarzach. A do tego komentuj innych, to inni będą ciebie komentować.
  • krajew34 04.06.2019
    Z tego co pamiętam Żukow nie cieszył się poważaniem Stalina, lecz tamten wielkiego ojczyźnianego bohatera nie mógł się pozbyć. Te książki, które czytałem, wynikało z nich, że marszałek potrafił przeprowadzić udaną akcję okrążającą i zebrać w odpowiednim czasie rozproszone siły. Pierwszy raz spotykam się z tezą, że zamiast dobrego generała, był po prostu idiotą. Sam nie wiem, co o tym sądzić. Z drugiej strony sam ZSRR był dziwnym tworem, gdzie przyjaciele, mogli bardzo szybko stać się wrogami, a tak zwany profesjonalizm nie istniał. Sam Beria wiele razy wykorzystywał swoje stanowisko, by aresztować ludzi z pobudek osobistych. Sam nie wiem, czy z owym Suworowem nie było inaczej, jak pisał ową książkę. Tak czy siak możemy opierać się tylko na różnych książkach, a te na które trafiłem dość inaczej przedstawiały Żukowa, za pewne masz rację i prawda leży po środku. Kawał fajnego tekstu.
  • Mane Tekel Fares 04.06.2019
    Żuków był zręcznym politykiem. Jak wielu, wiedział, jakie Stalin ma fobie, jakich metod używa i, że nie cofnie się przed niczym. Z drugiej strony nie posądzał bym go odmienność mentalną od reszty narodu. Brak szacunku do człowieka był elementarnym czynnikiem trzymająca ta całą machinę.
  • Ozar 05.06.2019
    Stalin rzeczywiście w jakiś tam sposób uznawał i nawet szanował zdanie Żukowa. Ten podobno był jedynym z elity Kremla, który potrafił się kłócić z nim i mimo tego przeżył. Co do jakości Żukowa to mnie nie do końca przekonał Suworow.
    Ale tak generalnie to dowódcy dzielą się na trzy rodzaje (mam na myśli tych wybitnych). Znakomity dowódca, znakomity sztabowiec i ci najrzadsi którzy mają obie te cechy.
    Do tych pierwszych możemy zaliczyć takich dowódców jak Rommel, Patton, Guderian, Rokossowski, Batow, Kleeberg, Maczek. Ci ludzie potrafili podejmować szybkie i zazwyczaj dobre decyzję nawet bez oglądania się na rozkazy, czyli mówiąc potocznie mieli jaja.
    Drugi rodzaj to typowi sztabowcy, tacy jak Paulus, Kutrzeba, Keitel, Zeitzler, Halder, Malinin i tu wszystko jest ok, do momentu kiedy taki sztabowiec obejmuje dowództwo. Podam dwa przykłady : generał Kutrzeba, znakomity sztabowiec, ale słaby dowódca, który od 2 do 8 września czekał na rozkaz ataku , zamiast podjąć decyzję już 2 września, co mogłoby odmienić całą kampanię wrześniową. Drugim był generał von Paulus, też znakomity sztabowiec, ale słaby dowódca. On też po okrążeniu 6 armii pod Stalingradem czekał na rozkaz Hitlera, który pozwoliłby mu przebijać się w stronę odsieczy. Nie doczekał się a sam decyzji ie podjął i 6 armia została zniszczona. Obu brakło jaj mówiąc tak prosto.
    Wreszcie trzecim rodzajem dowódców byli tacy którzy nie dość, że byli znakomici w dowodzeniu mieli też taktyczno-strategicznego czuja. Do takich możemy zaliczyć Rommla, Mansteina, Guderiana, Pattona, Modela, Rokossowskiego, Koniewa. Zauważ że gdyby Armią Poznań zamiast Kutrzeby dowodził np. Patton, albo Guderian to jestem pewien że uderzyłby wcześniej, podobnie z Paulusem, którego zdecydowanie mogło uratować 6 armie.
    Co do Żukowa to wydaje mi się, że był dobrym dowódcą, ale tez potrafił słuchać swoich sztabowców. To połączenie dawało mu zwycięstwa. Wadą oczywiście jest to, że zawsze chwalił się że to on wszystko opracował i wprowadził w życie. Cóż typowa arogancja władzy.
  • Ozar 05.06.2019
    Mane Tekel Fares MTF tu akurat bym się z tobą nie zgodził tak do końca. Otóż zwykły Rosjanin jest normalnym człowiekiem, znającym w zasadzie tylko biedę i represje. Oni nigdy nie mieli demokracji, nawet tak oszukanej i judaszowej jak my dzisiaj. Rosjanie mają po prostu pecha do władzy. Najpierw Car i zamordyzm, potem komuna i jeszcze większy zamordyzm. Niestety zarówno partia, jaki armia, słuzby specjalne takie jak Czeka, potem NKWD, a dalej KGB w zasadzie trzymały cały naród pod batem przez dziesiątki lat i w zasadzie dalej trzymają. Rosjanie byli i są ogłupionymi propagandą, strachem niewolnikami we własnym kraju. Moim zdaniem to nie brak szacunku trzyma wszystko do kupy ale rozbudowany aparat terroru i idący wraz z nim strach.
  • Bogumił 04.06.2019
    Jedna sowiecka kanalia była gorsza od drugiej. Brakuje skali, żeby ich z kimkolwiek porównywać. Trudno też nazywać ich politykami. Raczej politrukami.
  • Ozar 05.06.2019
    Bogumił piszesz sowiecka kanalia. Cóż ja bym ich tak nie nazwał, bo gdyby nie oni, to w Polsce Anno Domini 2019 nie byłoby ani mnie, ani ciebie, ani pewnie opowi. Można ich nie lubić, a nawet nienawidzieć, ale gdyby nie AC to dzisiaj Polska liczyłaby może 10 mln. i to niewolników. Pomijam wszystko inne, ale o tym co napisałem trzeba pamiętać.
  • Nefer 05.06.2019
    Prace Suworowa to swego rozdaju "kij w mrowisko". Prezentuje w nich tezy bardzo kontrowersyjne, pobudzające dyskusję, ale i różnie przyjmowane. Najważniejsza z nich to, moim zdaniem, twierdzenie, iż ZSRR przygotowywał atak na Niemcy w 1941 (najpóźniej w 1942 r.) i Hitler po prostu uprzedził Stalina. W rożnych opracowaniach autorów zachodnich spotkałem się zarówno z całkowitą aprobatą tego poglądu i oparciu na nim prób wyjaśnienie przebiegu wypadków, jak i z zupełną jego negacją. Jedni i drudzy przedstawiali takie czy inne argumenty. Ogólnie jednak teza Suworowa oparta jest na poszlakach, twardych dowodów brakuje. Takimi mogłyby się stać dokumenty radzieckie z tego okresu. Być może, nadal istnieją, być może, zostały zniszczone, by nie naruszać oficjalnej wersji o napadniętym z zaskoczenia "pokojowym" państwie i narodzie. Gdyby podjęto jednak konkretne przygotowania (a Suworow twierdzi, że tak własnie było, o czym miałaby świadczyć nietypowa dyslokacja wojsk radzieckich latem 1941 r.) to trudno przypuszczać, by zdołano zniszczyć wszystko. Czyli, albo coś jeszcze w archiwach rosyjskich obecnie zostało (a z ujawnianiem nigdy się tam nie spieszą), albo teza nie jest jednak prawdziwa. O tym będą mogli rozstrzygnąc chyba dopiero przyszłe pokolenia historyków.
  • Ozar 05.06.2019
    Akurat ten temat wyprzedzenia Adolfa przez wujaszka Stalina znam bardzo dobrze. Czytałem na ten temat nie tylko Suworowa ale i inne dzieła i są pewne poszlaki wskazujące za tą tezą. Nie chce tu wypisywać detali bo je znasz, ale zwrócę tylko uwagę na dwa fakty, które pewnie znasz, ale ktoś mniej obeznany może tego nie wiedzieć. Chodzi mi o to że Stalin nakazał rozbiórkę linii obronnych na wschodzie od dawnej granicy z Polską w głąb ZSRR. Pisze o tym Suworow, ale i inni też. Fakty są takie że większość bunkrów rozebrano itd., a do tego przerwano budowę nowych. Druga sprawa, to przerzucenie na zachodnią granicę ZSRR całych dywizji i korpusów wojsk desantowych czyli tzw. komandosów. To też fakt, a do tego przebazowanie ogromnej ilości samolotów na zachód, równie ogromnych zapasów amunicji, ropy, benzyny itd. Takie działania dla nawet laika świadczą o przygotowaniach do ataku, a nie obrony. Mało tego jak wspominał sam Żukow zdecydowana większość tzw. gier wojennych organizowanych przez sztab generalny w Moskwie dotyczyła ataku, a nie obrony. Co więcej jeden z najbardziej tajnych agentów Abwehry, który był prawdopodobnie oficerem sztabu generalnego przekazał kilka takich scenariuszy ataku. Z drugiej strony kto wie, czy nie lepiej dla Niemców było poczekać na atak, rozbić Rosjan (a to było niemal pewne, zważywszy na ówczesne morale i wyszkolenie szczególnie oficerów, tych nowych po czystkach) i wtedy ruszyć na wschód. Moim zdaniem mogło tak być, ale albo Hitler się wystraszył i wolał sam zaatakować, albo liczył na to, że nawet wojska specjalne w zasadzie lekko zbrojne zostaną zmiecione przez jego dywizje pancerne co zresztą się stało.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania