Martwy punkt
Biegnę rozpędzona ulicami życia,
dochodzę do ściany, nie mogę się przebić.
Całe tony marzeń są nie do zdobycia.
Żyję, żeby marzyć. Marzę, żeby przeżyć.
Myśli obolałe i nieznośne lęki
szukają gdzieś ujścia, chcą być wykrzyczane.
Dusza zapomniana zrozumienia tęskni,
lecz nikt jej nie słucha, znów spotyka ścianę.
Stoję w martwym punkcie, po uszy ugrzęzłam.
Błagam o uwagę, o pomoc i wsparcie.
Siły twoich dłoni tak jestem niepewna,
że z miejsca nie ruszę, poddam się na starcie.
Komentarze (6)
Czasem te ściany są potrzebne do zderzenia, bo nie zawsze idziemy w dobrym kierunku.
Nie zawsze już w tym momencie.
Życie to wielka zagadka:)
Pzdr🌞
Pozdro
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania