Marzec 2013

Marzec 2013

 

Spaliłam kilka jego ubrań, nawet buty.

Mały plecak z resztą wystawiłam na schody.

- Won natychmiast! Koniec gwałtów!

Niebo, jak mój umysł, było przejrzyste. No może tu i ówdzie kilka drobnych jasnych bałwanków na błękitnym tle.

To były najpiękniejsze chwile. Porzuciłam urojenia, że uwolni mnie mężczyzna w czarnym płaszczu.

Zapomniałam o workach na śmieci, w których miały być moje zwłoki.

To był najcudnieszy czas. Lejb... gdzieś w wirtualu, ale zawsze on, cudny duży dzieciak.

Synek... Pyszne zdrowe obiadki. Dom pełen spokoju bez małżeńskich kłótni. Nagle słońce zaczęło częściej zaglądać. Rysowanie kijkiem uśmiechniętych buziek na śniegu. A gdy przyszły roztopy biegaliśmy po kałużach. Synek przede mną. On prowadził. Było mi strasznie dobrze. Ale te kałuże ludziom się nie spodobały. Wezwano pogotowie. Policji też nie zabrakło.

Podeszłam do ich samochodu.

- Podobno pani dokucza ludziom i pali znicze po nocach na cmentarzu i w domu.

- Nie dokuczam ludziom. Koleżanka mnie tylko zdenerwowała i powiedziałam, żeby lepiej dupy dała chłopu dobrze, a nie interesowała się moim życiem.

A znicze to już dawno temu paliłam, dwa lata temu dokładnie, gdy rozsypałam kości po podwórku. Po czym szeptem dodałam - Zbiegły się teraz wściekłe psy, bo odkopują kościste cmentarze

Policjanci spojrzeli na siebie dość przenikliwie, potem na mnie. Pani pozwoli do domu, pogotowie zaraz będzie.

Przyjechali w czerwonych uniformach. I był lekarz buc. Grubas bardzo niemiły. Powiedziałam, żeby się uśmiechnął, gdyż ma minę jakby na kiju siedział.

Zabrali mnie pod przymusem. W drodze śpiewałam: "A mury runą mury runą..."

Ci w czerwonych kombinezonach byli śmiertelnie poważni. Jeszcze nie wiedziałam, gdzie mnie wiozą. Myślałam, że to ma być normalny szpital taki, jak kiedyś w Warszawie. Ale to był szpital zakonnic chyba! Rygor od cholery. W przenośni oczywista. Po prostu nie mówiłam szpital tylko "u zakonnic".Tam pacjent był traktowany jak przedmiot. To był Hades szkółka niedzielna. Pacjent mógł w izolatce kilka dni w gównach pływać. Nic z tym nie robiono.

Cdn. Chyba :)

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • MartynaM dwa lata temu
    Agnes, nie sprzedawaj wszystkiego w necie, bo nic Ci nie zostanie...
    Nie oceniam.
  • Agnes07 dwa lata temu
    Dziękuję Martynko. To taki kadr z psychozy maniakalnej. Osoba w tym stanie ma bardzo niedobrze. Zresztą otoczenie również :(
  • Agnes07 dwa lata temu
    Z nieleczonej oczywiście psychozy. Rzucilam wtedy leki to był wyraz buntu. Ale slono za to zapłaciłam i moi bliscy :(
  • MartynaM dwa lata temu
    No widzisz, trzeba dbać o siebie, nie dopuszczać do takich sytuacji.
    Ale najważniejsze, że wyszłaś i piękne wiersze piszesz.
    Brakuje mi ich. Jakoś ostatnio zaniedbałaś poezję... czemu?
  • Agnes07 dwa lata temu
    Coś dziwnego zauważyłam. Lepiej mi bez niej ja już prawie w ogóle nie czytam wierszy a ich czytanie to tez warsztat tez forma pisania. Poezja jest okrutna jest zazdrosna. Potrzebuje dużo czasu a ja go mam coraz mniej. Bardziej mnie martwią teraz ceny węgla i życia niz wiersze. Multum tych wierszy w necie. Bardzo dużo ludzi pisze a ilu czyta? Oprócz samych siebie? Ja nie czytam dużo i nie piszę. Może to co miałam przekazać juz przekazałam.
    Dzięki Martynko :) masz dużo empatii w sobie i takiego trudno to określić ale wydajesz mi się osobą bardzo doświadczoną ale tez wrażliwą szczerą otwartą. Ja Cię od razu polubiłam :) i lubię nawet jak jesteś lobuzicą małą zołzą.
    Wszystkiego dobrego.
  • MartynaM dwa lata temu
    Agnes, ja Ciebie też bardzo lubię. Jesteś szczera, to najbardziej cenię w ludziach. Mało już takich.
    Bardzo bym chciała, żebyś wreszcie znalazła szczęście, jak nikt zaslugujesz na nie.
    Buziaczki?
  • MartynaM dwa lata temu
    No i mam nadzieję, że wrócisz do poezji... bo jak przestaną pisać ludzie z talentem, to co pozostanie mi czytać?
    Chociaż od czasu do czasu jakiś wiersz... ok?
  • Agnes07 dwa lata temu
    Martynko :)
  • 110101011 dwa lata temu
    Napisałem swego czasu tekst "Wariatkowo, mon amour" i trochę mi było z nim źle, choć komentarze dostałem nie najgorsze. Kiedy przeczytałem Twój "Marzec", poczułem wstyd, że źle mi było z moim "Wariatkowem". Oto jak cudze nieszczęście zmienia perspektywę. Agnesko, świat nie jest przyjaznym miejscem dla wrażliwych, a ofiary i nieszczęśnicy nie są lubiani w tzw. towarzystwie. Tzw. towarzystwo woli ludzi opowiadających wesołe historie i nie posiadających żadnych problemów, natomiast smutasów i pechowców wypluwa na margines.
    Co do poezji - niedawno zarzekałaś się, że rzucasz pisanie i poetyckie kręgi, co przyjąłem ze smutkiem, bo jak Ci wiadomo, jestem nałogowym konsumentem Twojej prozy poetyckiej spod znaku dzikiego, surowego mięsa. Kiedy Cię tu spotkałem, wróciła do mnie nadzieja. A teraz czytam, że znów się dąsasz na poezję i bierzesz z nią rozbrat. Ja rozumiem, że artyści są kapryśni, ale bardzo, bardzo Cię proszę, wróć do prozy poetyckiej, rzuć przynajmniej czasem kawałek mięcha na pożarcie głodnemu tygrysowi...
    Z ukłonami,
    Poncjusz
  • Agnes07 dwa lata temu
    Może błędem jest że nie zaznaczyłam w tekście info ze bohaterka jest w stanie psychozy :(
    Dziekuje Ci za słowa Poncjuszu.
    Zdolowal mnie Różewicz stad znowu niesmak do poezji. Ale dziś na legimi odkryłam nawet nawet niedolującego poetę Jerzego Kronholda. Podobają mi się jego wiersze.
    Z kolei na fb jedna poetka lubiąca się tak jak ja pławić w traumach znowu zdołowała. :( musze szukać światła. Tych budujących a niedolujacych perełek. I jestem na rozstaju dróg. Albo kryminał albo wiersze :( to trudny wybór mam na myśli czytanie bo w gruncie rzeczy gdzies tam głęboko ciągnie do jednego i do drugiego.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania