Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Marzenia, których nie spełnisz
PATRYCJA
Jeszcze tylko matura i znikam. Wybywam z tego końca świata. Do miasta, do miasta mnie gna! Zostanę światowej sławy modelką. Jestem tak piękna, tak idealna. Każdy będzie chciał na mnie patrzeć. I podziwiać! Patrzeć i podziwiać!
Bo tu, na tej wsi, na tym końcu wszelkich marzeń, co mnie może czekać? Praca w polu, żniwa, wykopki. Jakiś kawaler z Bożej łaski, stojący po robocie pod sklepem. Albo ten głupek, Łukasz. Facet ma z siedemnaście lat, patrzy wiecznie w bok i cieknie mu ślina.
Może założę tę chabrową sukienkę? Na pierwszy dzień w Wielkim Mieście będzie idealna.
Obiecałam matce, że jutro posiedzę z tym przygłupem parę godzin, bo jego starzy gdzieś jadą. Będę niańką dla siedemnastoletniego debila. Niech jej będzie. Za niedługo i tak stąd zniknę.
ŁUKASZ
Ciemno i cicho. Kazali spać, ale mi się nie chce. Idę do Patrycji. Patrzę w okno jej pokoju. Ona tańczy. Taka jest ładna. Jak tańczy. Patrzę, ale mnie nie widzi. Łaskocze mnie gdzieś w kroku. Wkładam rękę i kręci mi się w głowie. Chyba umieram. Ale nie umarłem. Leżę na ziemi. Jedną rękę mam mokrą i mam na niej coś białego. Drugą mam mokrą i mam na niej coś czarnego. O nie, Kuleczka się nie rusza. Moja mała sikorka. Taka się zrobiła sztywna.
PATRYCJA
Idę do tego Łukasza. Posiedzę z nim parę godzin. Przypilnuję, żeby kretyn nie zrobił sobie krzywdy, nie udławił się, czy coś. Wchodzę do jego domu. W progu mijam się z jego rodzicami. Oni się żegnają. Ja siadam w fotelu, włączam telewizor i zaczynam odliczanie. Nagle wchodzi Łukasz i siada na drugim fotelu. Ślina mu cieknie tak, że ma mokrą bluzę. Jak dziecko. Tylko śliniaczka mi brakuje. Mówię do niego, że nie muszą mu poszukać nowej niańki, bo ja wyjeżdżam i więcej na tę wieś nie wrócę. Nagle robi mi się ciemno.
ŁUKASZ
Ale ja nie chcę, żeby Patrycja sobie pojechała. Ja nie chcę. Niech ona zostanie. Leży teraz na podłodze. Taka ładna. Nie rusza się. Mogę ją dotknąć. Znowu czuję, że mnie łaskocze. Wkładam rękę i tak mi przyjemnie. Już nic nie widzę. Nie chcę umierać, nie chcę. O nie, znowu mam mokro. I Patrycja taka brudna. Całą buzię ma czerwoną. Jest sztywna jak sikorka. Ruszam ją. Chcę, żeby otworzyła oczy. Ale ona nic nie robi. Smutno mi, bo wczoraj sikorka przestała się ruszać, a dzisiaj Partycja. Nie mogę jej podnieść. Jest za ciężka. Biorę ją za ręce i ciągnę do swojego pokoju. Otwieram wersalkę. Nie trzymam tam kołdry i mam dużo miejsca. Odsuwam sikorkę Kuleczkę, pieska Puszka, kotka Mruczka i myszkę Uszatkę. Układam obok nich Patrycję i przykrywam kocykiem. Tu też jest fajnie. Nie trzeba nigdzie jechać.
Ewelina K.
Komentarze (8)
Nastąpiła kolizja planów tych dwóch osób, niestety kierunek mieli może i ten sam, ale zwrot przeciwny. Nic się już nie da zrobić, poza gdybaniem: ach gdyby tylko tam nie poszła.
Jedna zabita, ale martwych choć z funkcjami życiowymi to tu będzie więcej.
Ale to tylko sugestia.
Pomysł z tapczanem i nieświadomością czynienia zła na duży plus, bo urealnia opisywane sytuacje.
Pozdrawiam
Pozdrawiam ?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania