marzenia psa stolarza _ pasja
Mieszkam „Pod Aniołem” przy starej przybudówce przerobionej na warsztat stolarski. Pilnuję tej budy od kilku lat. Mieszaniec, nic nadzwyczajnego i czarny jak węgiel… wołają na mnie Strug, a stary grabarz Fredek przezywa mnie Drzazgą - przecież jestem pies z krwi i kości. Pewnie chciałby mieć taką kość?
Nie powiem, mam swoje mieszkanie jednopokojowe z łożem ze starej kołdry i wszędzie wiórki sosnowe. Kolor mojej daczy to trzydniowa strawiona wątróbka z prześwitującą domieszką niestrawionych ziaren kukurydzy. W przedpokoju stoją dwie michy, to moja jadalnia. W jednej jest woda, a w drugiej jakieś resztki z pańskiego stołu. Przywiązany jestem do swej posiadłości grubym łańcuchem mojego przodka, który pewnie był wielkim, bo pokój ma duży metraż. Ma to dobre i złe strony. Dobre to, że mogę się dobrze wyspać i zaprosić na nocleg jakąś panienkę. Ale do tej pory nie trafiła mi się żadna. Złe to, że nie mogę zobaczyć co jest z tyłu mojej posiadłości, bo więzy rodzinne skróciły mnie. Jak poczuję potrzebę fizjologicznego wypróżnienia, to muszę się mocno nagimnastykować, żeby nie sfajdać sobie futra.
Mam też w pokoju dzikich lokatorów, zagnieździły się bez mojego pozwolenia. Pchły, które rozmnażają się jak grzyby po deszczu. Mój dobroczyńca sprząta od czasu do czasu i spryskuje moją sierść i obejście jakimś świństwem - mówi, że to perfumy. Nawet kiedyś doznałem przyjemności kąpieli w starej wannie.
Odwiedza mnie dwa razy dziennie z racją żywnościową i wodą studzienną. Chyba że wypije za dużo w robocie, to obiadokolacja przepada, a ja głodny zasypiam. Bo wiecie: struga, hebluje tarcice i zbija je w deskę na ostatnią drogę. No, i taki mebel trzeba suto pokropić.
Wielki pan z niego. Stolarz całą gębą. Jeździ mercem i ma sygnet na serdecznym. Tylko dla psa nie ma kiełbasy. Jego pani mówi, że ma węża w kieszeni.
Nie powiem, od czasu do czasu objadam się na party garden - za stolarnią w altance. Przychodzą pod mój dom sikacze, żeby ulżyć i w prezencie dają mi smakowite kąski. Szaleją do białego rana i spać nie dają.
Z takim jednym fagasem przychodzi sunia, piękna jak gwiazda z Hollywood, wilczka Onyks. Nawet na mnie nie spojrzy niedobra. Szkoda, bo tyle mam miejsca w sypialni i taki przystojniak jestem. Czasem szczeknę zalotnie, ale zaraz dostaję czymś w łeb.
Marzę o tym, żeby kiedyś rozerwać te okowy po przodkach, pobiec przed siebie na łąkę, potarzać się w trawie i poszczekać do woli. Aportować tak, jak mój sąsiad zza ogrodzenia - pies ogrodnika.
Komentarze (22)
Dobrze uchwycone, owe rozterki. Aczkolwiek: "Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma".
Chociaż "pies ogrodnika" to jak lizanie kiełbasy przez szybę.
Pozdrawiam:)↔5
Pozdrówka
Pozdrawiam serdecznie
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania