Marzenie nad Przepaścią
Północny wiatr, niczym wzdęty żagiel,
wskazuje drogę ku północy.
Nocne niebo, niczym ciemne morze,
otula z każdej strony swym kojącym mrokiem.
Niespodziewanie pojawia się blask na niebie -
nie ranka zapowiedź, a gwiazdy polarnej.
Lecz ta, miast wisieć na nieboskłonie,
ukazuje się tuż przy skalnym urwisku.
Wtem ukazuje się pierwsza postać -
mężczyzna dosyć wiekowy, lecz nie stary.
Jego włosy, wciąż brązowe jak kora dębu,
kierowały się wraz z oddechem wiatru,
twarz jego natomiast naznaczona była bruzdami.
Niczym matka z ojcem otulały go ciekawość i łaknienie,
gdyż jego najcenniejszym sennym płomieniem
było spotkanie cielesne z gwiazdą.
Pragnął on tego z całej swojej duszy,
poczuć nocny promień na swej sędziwej dłoni.
I oto jest - jego marzenie tuż przed nim lewituje.
Lecz niespodziewanie przemienia się w kobietę
o świetlistych włosach i albinoskiej skórze.
Mężczyzna, spętany szokiem i zachwytem,
niczym w rękach transu kieruje dłoń ku astralnej postaci.
Ta natomiast chyłkiem oddala się jak sarna.
Podchodzi on coraz bliżej i bliżej.
Nagle byt staje nieruchomy - jak tafla jeziora
Swymi smukłymi rękoma obejmuje wędrowca w uścisku,
Wtem, niczym stado kruków, spada nieszczęście,
gdyż gwiazda sprowadziła wędrowca ku zgubie.
Lewitują wtuleni w siebie nawzajem przez chwilę
po czym istota spuszcza go wprost ku paszczy przepaści.
Tak oto mężczyzna - choć spełniony - leży teraz martwy,
gdyż cudowna kobieta, miast być świetlistym cudem
Dalekim pragnieniem, niebiańską efemerydą
To okazała się być nikim innym
jak mrocznym żniwiarzem we własnej osobie.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania