Masz wybór

Napisałam to opowiadanie i sama do końca nie wiem, co jest jego motywem przewodnim. Wiem, że jest bez sensu i ciężko w nim doszukiwać się jakiegokolwiek znaczenia. Jednak chcę się z Wami nim podzielić.

------------------------------------------------------------------------------

Idę pustą ulicą. Nie widzę nikogo. Jest potwornie cicho. Skręcam do parku. Dzwoni mój telefon. Kto to? Matka? On? Wszystko mi jedno. Ignoruję melodyjny sygnał. Wiem, co zrobiłam, nawet bardzo dobrze wiem.

Nagle coś uderza mnie w głowę. Czuję nieprzyjemny, pulsujący ból. Już chcę się odwrócić, gdy zapada ciemność. Nie ma w niej żadnych dźwięków, panuje jeszcze większa cisza.

Budzę się w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Chyba nie ma tu nikogo. Nie mogę się poruszyć. Wszystko zbyt mnie boli. Liczę do stu i podnoszę się. Wstrząsa mną fala drgawek. Spadam z tego, na czym leżałam. To stół. Zwykły stół. Cztery brudne, bure ściany, osadzone bardzo blisko siebie i drzwi bez klamki.

Nie mogli mnie zamknąć. Jakim cudem?

Brakuje mi oddechu, ale mam to gdzieś. W rogu wisi kamera. Spoglądam w nią. Jej bardzo mała lampka jest tu jedynym źródłem światła. Kładę się na podłodze.

Nagle otwierają się drzwi. Oślepia mnie światło. Ktoś chwyta mnie za łokieć i podciąga brutalnie do góry. Prowadzi jakimś piekielnie jasnym korytarzem. Nie czuję stóp, wiem tylko, że bolą, jak cała reszta ciała. Nie wiem kto ani gdzie mnie prowadzi. Nie umiem składać faktów. Stajemy. Ktoś coś do kogoś mówi. I znów idziemy. Otwierają się drzwi. Sadzają mnie na krześle i przypinają moje ręce kajdankami. Kolejny człowiek. Siada po drugiej stronie stołu. Jego twarz jest zamazana i zniekształcona. Chyba mnie o coś pyta. Nie rozumiem o co. Nawet, gdybym chciała coś mu odpowiedzieć, to nie mogę. Jeszcze chwilę tak siedzę. Ten sam mężczyzna wstaje i odpina moje kajdanki. Podnosi mnie w takim sam sposób, jak wcześniej. Tym razem nie mam zamiaru iść. Upadam. Z trudem łapię oddech. Jego to nie obchodzi. Bierze mnie pod ramiona i prowadzi do mojej celi. Tam znów zostaję sama.

Nie wiem, ile czasu mija. Może zaledwie kilka godzin, może dni, a może tygodni. Znów otwierają się drzwi mojego więzienia i ktoś wbija mi igłę w rękę. Jest podpięta do kroplówki. Prowadzą mnie do innej celi. Takiej, gdzie jest łóżko. Kładą na nim i wychodzą.

- Masz wybór – powiedział mój chłopak.

- Nie, Tom. Ty go masz, ja nie – odpowiedziałam tamtego wieczora, ładując pistolet. Pocałował mnie wówczas i zaczął płakać. Nie wiem czemu. Po mnie nikt nie będzie płakał.

Przy następnej wizycie proszę o kartkę i coś do pisania. Dostaję to, czego chcę. Kiedy wychodzą, piszę na niej kilka słów. Potem odpinam kroplówkę. Wyciągam igłę i dźgam się w rękę. Zaczynam płakać. Co ja wtedy myślałam? Co chciałam osiągnąć? Nikt nie zasługuje na śmierć – nawet mój ojciec. Już wiem, co poczuł, gdy celowałam do niego z pistoletu. Nie spodziewał się, że nie strzelę w niego.

Wbijam igłę tak głęboko, jak mogę i rozcinam sobie skórę na nadgarstku.

On siedzi w sąsiedniej celi. Chcę by mnie usłyszał.

On miał wybór, ja nie.

Co innego jest próbować zabić kogoś i tu trafić.

A co innego spróbować zrobić to sobie.

Teraz wiem, na czym polega różnica.

Tryska krew i znów zapada ciemność.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Rasia 23.09.2015
    Jest troszkę błędów i jak dla mnie trochę za mało wyjaśnień. Moim zdaniem opowiadanie jest zbyt chaotyczne i trochę nie wiadomo, co się w nim dzieje. A więc:
    1. "Nie czuję stóp, wiem tylko, że bolą, jak cała reszta ciała." - raz już wspominałaś, że całe ciało boli, więc drugi nie musisz.
    2. "Wiem, co zrobiłam, nawet bardzo dobrze wiem." - to zdanie trochę mi się nie podoba. Zmieniłabym na "Wiem, co zrobiłam i to bardzo dobrze" albo "Wiem, co zrobiłam. Bardzo dobrze o tym wiem."
    Rozumiem, że chciałaś oddać tajemnicę tego miejsca i dezorientację bohaterki, jednakże... trochę niewygodnie czyta się takie strzępki zdań typu "Ktoś coś do kogoś powiedział, ktoś coś zrobił, coś się stało", bo tak de facto nic to nie wyjaśnia, zwłaszcza, że stosowałaś je dosyć często.
    Wiem jednak, że pewnie zdajesz sobie z tego sprawę po tym, co napisałaś na początku ;) Powodzenia w dalszym pisaniu, ode mnie na razie tylko 3. Pozdrawiam.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania