Matka
przyszła do mnie matka
taka młoda wypoczęta
ubrana na biało
suknia lekka zwiewna
trochę pomięta
na brzegu łóżka usiadła
delikatna i krucha
na twarzy blada
może teraz pobladła
wzrok w moją stronę skierowała
nie mówiąc nic przez chwilę
za rękę trzymała
mamo odeszłaś przecież
choć w to nie wierzyłam
nie wróci mówili
oni mnie nie znali cieszmy się
spotkaniem cieszmy się
z tej chwili
u mnie ciągła wiosna ten sam maj
muszę dbać o białe róże które
od was dostałam
stanęła w progu
jakby chciała się pożegnać
ja nie pozwalałam
zabierz mnie ze sobą mamo
wyprasuję ci sukienkę
zadbam o te róże
tyle kwiatów wokół ciebie
jesteś jeszcze im potrzebna
zostań z nimi dłużej
pozostał migający cień na ścianie
jakby ktoś szybko przewijał kadr
marzenia bywają złudne
zapaliłam światło chociaż ręka drżała
to był sen czy jawa
tego nie wiedziałam
Komentarze (4)
póki nie krzywdzi to innych
a tobie niesie ulgę, tak wierz:)
A wiersz, jest troska, pamięć
tęsknota, nadzieja - ty jeteś
a o to w wierszach chodzi
Może dzięki temu wierszu i różom mi się przyśni...
Pozdrawiam KamMaRo.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania