Memories.

Raz dwa, raz dwa. Dalej i dalej, jeszcze trochę. - szeptała sama do siebie Rose podczas porannej przebieżki. Dało się usłyszeć cichy odgłos stykania się buta z kolorowym chodnikiem, który po każdym kolejnym ruchu lekko odbijał się echem po całym parku. Wtórowały mu wszystkie poranne pieśni lasku budzącego się do życia. Szelest koron drzew, małe nieśmiało ćwierkające ptaszki czy też wiewiórki krzątające się po gałęziach. Rose uwielbiała widok natury budzącej się do życia. Zawsze rano, jeszcze przed lekcjami podczas porannego biegania kochała przypatrywać się temu, czego tak wiele ludzi nie zauważa w codziennym pośpiechu i stresie. Przez to wszystko nie czują więzi z tym co ich otacza. Nie są już częścią tego świata w którym się urodzili. Żyją we własnym, szarym i smutnym. Przez Rose na myśl o tym aż lekko opadł uśmiech z ust, gdy pomyślała o swoich rodzicach codzień wracających o późnej godzinie. Zmęczonych, zdenerwowanych a co najgorsze smutnych, często płaczących nocami. Chciała opowiadać im jak wiele tracą przez to, że nie zauważają tego jakie cuda ich otaczają, ale wtedy jedynie przytulali ją i odchodzili smutni jeszcze mocniej. Nie wiedziała czemu są tacy zamknięci w sobie. Brak im czasu nawet dla ich jedynej córki.

- Nie dość, że przez ciągłe przeprowadzki nie mam nikogo znajomego to i oni nie zwracają na mnie uwagi. - posmutniała i zatrzymała się na chwilkę. Gdy miała już biec dalej usłyszała jakiś dziwny głos. Nie był to głos jakiegoś człowieka. Mogłaby przysiąc, iż to sam wiatr do niej krzyczy. Myślała już, że traci rozum od tej samotności. Nagle jednak poczuła, iż ktoś szarpie za jej ramię. Odwróciła się. Jej oczy ujrzały chłopca. Wyglądał jakby miał tyle samo lat co ona. Jednak nie miała pewności. Niezbyt dobrze widziała jego twarz przez otaczającą ich mgłę.

- Przepraszam, czemu mnie ciągniesz za rękę? - lekko wystraszona zapytała Rose.

Nie doczekała się jednak odpowiedzi na to pytanie. Chłopiec wciąż trzymał ją za ramię wpatrując się głęboko w jej niebieskawe oczy. Jego usta poruszały się, jednak nie dochodził z nich żaden dźwięk. Zakłopotana tą sytuacją Rose nie wiedziała jak zareagować. Oboje stali tak przez chwilę wpatrując się sobie w oczy. Przechodzące staruszki nawet zaśmiały się przez chwilę mówiąc, iż wyglądają razem naprawdę uroczo. Rose zawstydziła się tym trochę i odepchnęła chłopca oswobadzając tym samym swoją rękę. Chłopiec zdziwił się, po czym posmutniał. Spojrzał jeszcze ukradkiem na dziewcznę po czym wyjął z plecaka kartkę i długopis. Rose zrobiło się troszkę głupio, że tak niemiło go odepchnęła i myślała nad jakimiś słowami przeprosin. Wtem jej oczom ukazały się słowa napisane na kartce przez chłopca. Przeczytała je raz, drugi, trzeci. Za każdym razem, gdy litery składały się w słowa w jej umyśle, to nie mogła uwierzyć w to co widzi i czuła ogromną wewnętrzną radość. Nie mogła przestać ich czytać. Wtedy obudziła się w swoim szpitalnym łóżku, zaś w jej oczach były łzy. Mimo wszystko na twarzy nie gościły jedynie słone krople. Nie było ich dużo, gdyż większość miejsca zajął ogromny uśmiech. Zaś myśli Rose cały czas krzyczały. - Przepraszam! Nigdy już nie chcę o tobie zapomnieć, nieważne jak mocno by to nie bolało...

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Aisak 18.11.2017
    trochęsięwylałoskondensowałoprzydałybysięakapityalejeśliuważażaszżetakjestdobrzetookaleniejestdobrzeczarnaplamababiałejprzestrzenibraktchu.ityle.
  • Drey 26.11.2017
    Zawsze nie wiem w których miejscach je robic :/

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania