Metamorfozy - bajki
Słowo wstępne.
Metamorfozy, czyli przemiany, to częsty motyw w bajkach. Nie będę więc bardzo odkrywczy, wykorzystując taki właśnie temat.
Miłego czytania.
Margaryna
Pewna gruba, albo poprawniej politycznie puszysta, albo jeszcze poprawniej chuda inaczej dziewczyna, bardzo chciała schudnąć. Oczywiście, nie wiadomo po co chciała schudnąć, skoro była tylko chuda inaczej, ale to zapewne przez to, że była wychowywana przez zaściankowych i ciemnych rodziców. Oczywiście nie światłych, ciemnoskórych Afroamerykanów, tylko przez tępych Polaczków, rodem z Ciemnogrodu.
Tak więc, szczupła i zwiewna dzieweczka, ważąca przeszło sto kilogramów przy wzroście stu pięćdziesięciu centymetrów w kapeluszu, dowiedziała się na kanale pewnego Youtubera, że gdzieś tam, w południowej Kinszasie, gdzieś w okolicach równika, w Czarnej (sic!) Afryce, żyje plemię wojowniczych Masajów, którzy żywią się jedynie krowami i ich mlekiem. Masajowie owi, wyróżniają się nie tylko walecznością, ale i smukłymi sylwetkami.
Postanowiła tam się udać, za wszelką cenę, nie bacząc na trudności.
Wędrowała długo, żywiła się w tym czasie korzonkami i upolowanymi z trudem owadami i drobnymi ssakami. Przemierzyła w ten sposób całą Polskę. Wyruszyła bowiem z Kielc i dotarła aż do Kołobrzegu i napotkała przeszkodę. Barierę nie do pokonania w postaci Morza bałtyckiego. Usiadła zmordowana na wydmie i załkała gorzko.
- Już nigdy nie będę szczupła jak modelki, tylko do końca życia zostanę pasztetem z golonką! - wykrzykiwała płacząc i spazmując.
Usłyszał ją pewien wieśniak, a może to był rybak. Podszedł do niej i zachwycił się jej urodą. Z miejsca też się jej oświadczył padając na kolana i wręczając świeżo złowioną rybę.
Tak, i żyli długo i szczęśliwie. Margaryna powiła tuzin dzieciątek, rybak się rozpił, ale to już inna historia.
Ale co się okazało?
Margaryna wędrując po Polsce, odżywiała się wysoce dietetycznie, no i była w ciągłym ruchu. Nie zalegiwała przed telewizorem i nie wpierdalała śmieciowego żarcia, tylko wędrowała i polowała. Prowadziła aktywny tryb życia.
W wyniku tego, po prostu schudła, nabrała zdrowego i żwawego wyglądu. No i rybak ją ujrzawszy, po prostu się zakochał, bo wydało mu się, że widzi rusałkę, a nie kwadratowego babsztyla, którym kiedyś była.
Felek Burdelek
O Felku Burdelku można by długo opowiadać, ale tak w skrócie, to był to zwykły pijak i lump. Wiecznie pijany, pił ciągle bo chciał uniknąć kaca, który mu się nie podobał, ponieważ miał od niego dyskomfort i absmak. Nie miał za wiele kasy, nigdzie nie pracował, no chyba że uznać za pracę zbieractwo i żebractwo. No więc uznajmy że trudnił się żebraniem koło Biedronki i zbieractwem surowców wtórnych, które upłynniał w okolicznym Punkcie Skupu Surowców Wtórnych. Pod tym względem był pracownikiem wzorcowym, bowiem pracował praktycznie non stop, z krótkimi tylko przerwami na nerwowy sen i drobnymi utarczkami ze swoimi współpracownikami, którzy stanowili dlań konkurencję w zdobywaniu co wartościowszych znalezisk w pobliskim śmietniku. Ale mniejsza z tym.
Pewnego, wczesnego popołudnia, Felek obudził się w mule, nad rzeką, prawdopodobnie Wisłą, na potwornym kacu. Z trudem przypomniał sobie, że oblewał cenne znalezisko w postaci kilku kilogramów przewodu miedzianego. Oblewał to sam, bo z natury był skryty i skąpy. Z trudem wstał z grząskiego mułu i wtedy dostrzegł, że obok niego leży wielka ryba. Felek nie był ichtiologiem, więc nie wiedxział czy to był karp, sandacz czy może sum, dla niego to była po prostu wielka ryba, która łapała powietrze i patrzyła na niego.
W pewnym momencie ryba odezwała się. "Kichuj" pomyślał Felek, lecz ryba nie dała mu dojść do głosu.
- Felek, ty lumpie. Spełnię twoje jedno życzenie, ale musisz mi pomóc wrócić do rzeki. Gadaj, co chcesz?
Felek zamyślił się. Dziwne mu to było wszystko, bo przecież podobno ryby głosu nie mają, ale gdzieś słyszał, że istnieją ryby spełniające życzenia. Kac go gnębił, więc wystrzelił od razu.
- Chcę, żeby wszystko co tylko dotknę, zamieniało się w czysty spirytus!
- Ok - rzekła ryba i pstryknęła płetwą. Zaraz też strzelił z jasnego nieba piorun i zaśmierdziało ozonem. Felek chciał spełnić obietnice i wepchnąć rybę do rzeki, lecz jak tylko ją dotknął, od razu zamieniła się w wielki antał spirytusu.
Felek oniemiał, ale bardzo się nie zmartwił. Była ryba, nie ma ryby. Za to jest co wypić. Antał jednak był z zabitym wiekiem. Chciał spróbować go zerwać, ale w momencie rozpłynął się w postaci ciekłego alkoholu. Felek nieopatrznie dotknął beczki i ona się rozpłynęła i pociekła strumykiem wprost do rzeki. Przyssał się do mułu chcąc cokolwiek wypić, lecz najadł się mułu, który od razu zwymiotował.
Nic tam, pomyślał, otarł usta i już chciał dotknąć czegokolwiek by w końcu móc się napić, gdy usta spłynęły mu piekącą stróżką. Zamiast ust, zrobiła mu się na twarzy duża dziura. Ja pierdolę! Jęknął Felek, lecz zamiast soczystego przekleństwa z jego dziury gębowej wyszedł tylko bełkot. Złapał się przerażony za głowę i... spłynęła mu ona bulgocząc. Felek zachwiał się i padł z powrotem prosto w muł.
Taki był koniec Felka. Nikt za nim nie płakał, tylko jego kumple, zastanawiali się, co się z nim stało, ale i oni o nim szybko zapomnieli.
Podsumowanie.
- Pierdu, pierdu Panie Autor.
- Dlaczemu? :(
- Dlatemu, że jak pierwsza bajka miała jeszcze jakis sens, tak z drugą pojechałeś po bandzie i wyszedł ci pomidor.
- Pomidor?
- Pomidor! Druga bajka jest bez sensu. No i nie ma żadnego morału.
- Po kolei. Po pierwsze, wyjaśnij mi, dlaczego bez sensu? Po drugie, nie ma morału? Morał jest: nie bądź łapczywy, czy coś tam. Bądź przewidujący, ryba nie przewidziała konsekwencji swych czynów i dlatego marnie skończyła.
- No dobra, załóżmy, że jakiś tam morał jest, co nie zmienia faktu, że bajka ta nie trzyma się kupy-dupy. Brak konsekwencji. Felek dotknął rybę i ona zamieniła się w beczkę spirytusu. Ok, niech będzie, to w końcu bajka, ale już dalej tylko gorzej. Felek dotyka siebie i nie, tak jak w przypadku ryby, zamienia się sam w kolejny antał spirytu, tylko lokalnie, poszczególne części jego ciała przeistaczają się w ten wyskokowy trunek. Jak tę niekonsekwencję wytłumaczysz?
- No tak, tu masz trochę racji. Można by powiedzieć, że skrewiłem, dałem plamę po całości. Ale zważ, że to tylko bajka, bajeczka, której naczelnym zadaniem jest przedstawić czytelnikowi morał, a nie być ściśle logicznym. Popatrz sobie na bajki innych autorów. Czy tam wszystko jest piękne i logiczne? Też jest sporo niekonsekwencji.
- Takie tłumaczenie, że ktoś gdzieś napisał też do dupy, nie jest żadnym tłumaczeniem. Powinieneś dążyć do tego, żeby twoje dzieło nie miało mankamentów, nie powinieneś wzorować się na tekstach słabych, lecz na tych najlepszych. Druga bajka do utylizacji!
- Ok, chyba masz rację. Ale niech zostanie. Spróbuję napisać lepszą bajkę, ale nie teraz. Kiedyś tam i popracuję nad nią lepiej, mając na uwadze twoje wytyczne.
Komentarze (47)
Mnie nie obraziłeś, więc mnie nie masz za co przepraszać, po prostu pokazałeś mi wyraźnie jakim jesteś beznadziejem.
Baw się grzecznie
No nie wiem, czy się doczekasz, bo zacząłem pisać książkę po chińsku
Portal piszę w php, to prawie jak po chińsku :)
Zajrzyj se
https://t3kstura.eu/
Teksty, obrazki, nagrania dźwiękowe i filmy z You tuba
Zdjęcia tylko swojego autorstwa
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania