Mgła
— Aż, cholera jasna. Nigdy w życiu bym nie pomyślał, że może tak piździć — rzekł młokos, utuliwszy się szczelniej zwierzęcymi skórami. — A my, jak debile jacyś, na około jedziemy.
— Nie klnij, mój synu — zganił go ojciec, chociaż w głębi ducha zgadzał się z piętnastolatkiem. — Poza tym spójrz na tę mgłę.
— Mgła jak mgła. W zimie to dość popularne zjawisko — burknął chłopak, po czym dodał głosem przesiąkniętym kpiną. — Tyle w lesie pracujemy, powinieneś to wiedzieć…
— Synu, zważaj na to, co mówisz! — Matka niemal wykrzyczała te słowa. — Ojciec ma rację, ta mgła jest zła. Wystarczy na nią spojrzeć.
Faktycznie, mgła już na pierwszy rzut oka różniła się od zwyczajnej. Nie przepuszczała spojrzenia nawet na pół kroku, ponadto wydawała się gęstsza od kamieni i drzew, które skrywała. Jej oślepiająca biel niemal wołała swe ofiary, ale w oczach niedowiarka niczym nie różniła się od innych mgieł.
— Takiej mgle nie towarzyszy żadna wilgoć ani inne brednie uczonych, a sama Śmierć, mój synu…
— To są wioskowe baśnie, ojcze. Możesz mi mówić prawdę. O niedźwiedzie i wilki chodzi?
— Nie — odparł dobitnie. — Znam cię i wiem, że zwierzęta pokonałbyś nawet w tej mgle. Poza tym wilki i niedźwiedzie są na tyle mądre, że gdy dostrzegają Mgłę Śmierci, chowają się w swych jamach.
— Więc tym bardziej powinniśmy pójść tamtędy — warknął chłopiec, po czym wstrzymał konia. — Zresztą mam to w dupie. Róbcie, co chcecie, ja pojadę zwykłą drogą.
— Ani mi się waż! — wykrzyknęli jego rodzice, lecz nie zdołali powstrzymać chłopaka.
Zniknął we mgle, po czym wykrzyknął radośnie. Ku jego zdziwieniu, nie odpowiedziało mu nawet echo. Rozejrzał się dookoła, po czym straciwszy już swą pewność siebie, kazał swemu rumakowi przyspieszyć nieco tempa.
Zgodnie ze słowami ojca po drodze nie napotykał żadnych zwierząt. Chociaż mogło być inaczej, a on po prostu niczego nie zauważył. Wszystko przez to, że mgła bawiła się z nim, nasyłała na niego wizje cieni przebiegających w krzakach, szeptała i roztaczała woń kwiatów.
„No tak, to pewno jakaś magia czy narkotyki. Mogę się założyć, że stąd wzięły się te wszystkie plotki” — Pomyślał chłopak. — „W sumie koń zna drogę, mogę przymknąć oczy. Te cienie doprowadzają mnie do szaleństwa”.
Jak pomyślał, tak zrobił. Zimno, które powoli się do niego dobierało, zaganiało go stronę wiecznego snu.
— Hej, zapnij kurtkę, bo zamarzniesz. — Młodzieniec niemal podskoczył ze strachu, po czym spojrzał w prawo.
To, co zobaczył, wprawiło go z zadumę. Delikatna suknia młodej kobiety, która, nawiasem mówiąc, była jej jedynym odzieniem, zlewała się z puszystym śniegiem. Co innego jej wszędobylskie kwiaty we wszelkich barwach świata oraz złociste włosy. Te były tak charakterystyczne w niewiadomy sposób, że nie można było o nich zapomnieć.
— Ach, kurwa jego mać, rację z tymi cieniami miałem — mruknął pod nosem, po czym zaczął wpatrywać się w malutki kawałek ścieżki, jaki mógł dostrzec.
— Doprowadzają do szaleństwa, to prawda, ale ja jestem prawdziwa. — Jej uśmiech sprawił, że serce młodzika zamarło na sekundę.
— Aha — mruknął. — Na pewno.
— Nie wierzysz mi? — Teatralnym gestem podkreśliła swe urażenie. — A powinieneś.
— Przecież wierzę — odparł jeszcze bardziej ironicznie niż poprzednio.
— A czemu niby mi nie wierzysz?
— Starczy spojrzeć na twój ubiór…
— Ach… — Zaśmiała się. — No tak… Ale widzisz, ja jestem wyjątkowa.
Chłopak nagle poczuł ukłucie strachu. Przypomniał sobie wszelkie opowieści ojca, w których występowała Śmierć we własnej osobie. Piękna, skąpana w kwiatach blondynka w białej sukni, zawsze tak ją opisywał. Głos rozsądku, głoszący, iż wygląd tej dziewki to pewnie wytwór przerażonej podświadomości, z jakiegoś powodu nie brzmiał zbyt pewnie.
— Kim jesteś? — zapytał, starając się udawać, że kieruje nim jedynie ciekawość.
— Nie lubię tego pytania — westchnęła. — Ludzie się go boją, nie mam pojęcia czemu…
— Jesteś tym, kim myślę, że jesteś?
Kiwnęła powoli głową, a plecy chłopaka oblał zimny pot. Nawet nie zauważył, że kazał koniowi pogalopować. Pęd i mgła oślepiły go, a łomot wiatru zagłuszył wszelkie inne dźwięki, jednakowoż instynkt pana i zwierzęcia poprowadził ich do domu.
Młodzik rozejrzał się dookoła. Przybył jako pierwszy.
— Ha! I tyle warta jest Mgła Śmierci! — Zaśmiał się szyderczo, po czym zaczął szukać klucza w kieszeni.
— Czyżby? — Kobieta objęła go od tyłu. — A wiesz, że ostatecznie nie zapiąłeś tej kurtki?
Notatka do czytelnika:
Hej! Sam pomysł należy do Karo, który zapytał o to, jak zabiłbym jakąś postać. :) Chciałem mu za to podziękować i w sumie zachęcić resztę, by do niego zajrzała. :)
Komentarze (26)
Jak pomyślał, tak zrobił. Zimno, które powoli się do niego dobierało, powoi zaganiało go stronę wiecznego snu. - powtórzenie i zgubiłeś jedną literkę w "powoli"
Świetna ta postać Śmierci ;) Oraz ta metafora "objęcia przez ramiona śmierci" boskie ;) 5 !
P.S. Myślę, że to ja zainspirowałem Cię do tego powiadania (jestem z siebie dumny, że stworzyłeś takie cudo), więc chciałbym byś choćby w komentarzu o mnie wspomniał :D w końcu staram się być rozpoznawany na tej stronie.
"mgła już na pierwszy rzut oka różniła od zwyczajnej" - zjadłeś tam "się" - różniła się
Wyszło bardzo klimatycznie, no i sama postać Śmierci coś w sobie ma, także dorzucę piątkę od siebie. :)
"Zgodnie ze słowami ojca, po drodze nie napotykał żadnych zwierząt" - bez przecinka
"nasyłała na niego wizje cieni, przebiegających w krzakach" - i tu też
Świetne zakończenie, bardzo mi się podoba. Takie... pieszczotliwe, przerażające i zaskakujące zarazem, pomimo że czytelnik cały czas ma wrażenie, że i tak śmierć w końcu chłopaka dopadnie. Właściwie można nawet odnosić wrażenie, że to nie kobieta, która wpędza do grobu, a czuła kochanka witająca podróżującego po ciężkiej wędrówce. Wiesz co, to był chyba najlepszy tekst, jaki u Ciebie czytałam, a poza tym szanuję ludzi, którzy potrafią tak nieszablonowo ukazać zjawiska, jakich na dobrą sprawę pewnie nigdy nie pojmiemy. Ja akurat w takim klimacie nie potrafię tego zrobić, dlatego zostawiłabym Ci nawet i szósteczkę :)
No i co do komentarzy powyżej - gdyby mi obniżano oceny za "brzydkie słownictwo" pod ostatnimi seriami, to chyba leciałabym na samych jedynkach :) Przecież to stylizacja językowa, niezbędna i piekielnie ważna w opowiadaniach, żeby nadać im realizmu, a nie utrzymywać w tonie cukierkowego świata, no ludzie... Gdybym ja była tak zmęczona i zirytowana tą mgłą, to na pewno nie mówiłabym "Och, jaka piękna mgła! Chyba jednak nie dotrę przez nią do domu, ale to nie szkodzi, w końcu wędrowałam tylko miesiąc po to, żeby zachwycać się taką ładną i gęstą mgłą, a może nawet zostać tu na zawsze, Bóg i tak mnie kocha, sialalala!" (Przepraszam, że ja o tym tutaj, ale takie komentarze nieco mnie zawsze rozsierdzają).
Bohater jest nijaki, nie jest postacią ciekawą. Jedyne co mnie zainteresowało to co odkryje we mgle. I pojawia się kobieta, jest jej opis co mnie cieszy, bo wyszedł całkiem spoko.
A teraz to co lubię w opowiadaniach tło i ciekawe dialogi. Tutaj tłem jest cały czas mgła, rozumiem bo w końcu tytuł jest taki opowiadania. Pojawia się jakaś gałąź ale znika szybko... Dialogi, muszę powiedzieć, że dawno nie czytałam u Ciebie tak tępych, pustych, sztywnych rozmów. Nic nie wnosiły.
Rozmowa chłopaka z kobietą jest słaba, słabsza niż wcześniejsza rozmowa, którą zaczynasz opowiadanie. A liczyłam, że ich rozmowa ( kobiety z chłopakiem) będzie punktem kulminacyjnym :/
Jedyne co wiem to, że mgła jest wszystkim prócz mgłą. Przykuł mnie tytuł, bo liczyłam na coś lekko mrożącego krew w żyłach, ale coś innego mi przedstawiłeś. Ja bardziej czytając miałam uśmiech na twarzy.
Przekleństwa mi odpowiadają. A zakończenie jest, jest po prostu zakończeniem.
Naciągane 3 :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania