MI (drabble)
Obserwowałem MI. Czemu właśnie ją? Była jedną z najwredniejszych kobiet jakie znałem, ale jednocześnie rozczulała. Doceniałem, gdy zagryzając wargi do krwi, odparowywała ciosy sprowokowane na własne życzenie.
Przed ekranem odpalała jeden papieros od drugiego. Widziałem nerwowe ocieranie łez, czułem jej emocje, kiedy serwowała głodne kawałki, upewniając siebie, bo przecież nie widzów rozbawionych tragifarsą „ Ja wam jeszcze pokażę”, o wyjściu z tarczą. W takich momentach naprawdę było mi jej żal.
Od pozornej skruchy do jadowitego tańca rogatej żmii przechodziła płynnie, pomijając stany pośrednie. Aktorka?
Nie, to tylko dorosłe dziecko z bidula, które chce być najważniejsze w grupie.
Kochamy cię, MI.
Komentarze (13)
Celny drabbelek ?
Nieważne co o mnie mówią, ważne aby mówili.
Pozdrawiam serdecznie
Zostawiam 5
ale z drugiej strony, dają nam możliwość, miłowania tych, ''co nam urągają''
Po cóż to za problem, kochać tych, co nas kochają. Każdy głupi potrafi:D
@Szpilka - terapia potrzebna, ale rozumienie czynników warunkujących opisaną postawę równie ważne, jak nie ważniejsze.
@Bajkopisarz - jeśli ma się kogoś, dla kogo jest się najważniejszym na świecie (jak rodzice dla dziecka) potrzeba zdominowania otoczenia w takiej postaci znacznie maleje.
@Pasja - dokładnie tak. Ceną jest samotność. Brak akceptacji na minimalnym choćby poziomie. Po jakimś czasie taka osoba albo się wycofuje, albo walczy, dopóki jej "nie zabiją".
@Laura123 - nie jest regułą, że spotykają. A jeśli już takiego kogoś mają szczęście poznać, bywa często, że niestety skutecznie zrażą go do siebie, wymagając bezwarunkowej akceptacji każdego swojego czynu. Z drobiazgu robią aferę, odsądzając empatycznego od czci i wiary. No ale trzeba próbować dla obopólnego dobrostanu lub, kiedy aureoli nad głową brak, odsunąć się.
@Dekaos Dondi - święta racja :-)
Pozdrawiam Wszystkich.
I nie jest tak, że wszystkich podopiecznych Domów Dziecka i sierocińców się nienawidzi. Wręcz odwrotnie, w cywilizacji zachodu najpierwszą reakcją jest współczucie, bądź litość, którą trudno im znieść.
Na nienawiść najczęściej zapracowują sami. Zrozumienie tego faktu jest dla nich bardzo trudne, bo realia (taki swoisty darwinizm) z Bidula przenoszą automatycznie w dorosłe życie.
Dziękuję za dialog.
Pamiętam słowa cioci o wychowaniu dzieci "kochać, kochać i jeszcze raz kochać". Dzieciom wychowanym bez miłości jest trudniej. Czasem trafią na kogoś, kto nie da się odstraszyć. Czasem nie.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania