Miałem aborcję

Młodsza córka skończyła piętnasty rok życia. Zależało mi, żeby odwiedziła kraj rodziców. Jej starsza siostra miała tam dobrą zabawę dziewięć lat temu, lecz tym razem oponowała zawzięcie:

— Czemu nie Włochy lub Hiszpania? W Polsce zimno nawet latem i oprócz tego obozu, nie ma nic ciekawego do zwiedzania.

Nalegałem, żeby miały na względzie babkę, która nie znosiła najlepiej podróży samolotem i przesiadek na lotnisku.

— Jeśli tam pojadę, to wyjdę na miasto w koszulce z napisem „Miałam aborcję”.

Byłem zszokowany, skąd ten pomysł przyszedł jej do głowy.

— Bo mnie wkurza, jak tam traktują kobiety!

 

Co ona mogła wiedzieć o aborcji? Miała siedemnaście lat, nie umawiała się z chłopakami, tylko latała uzbrojona w torebkę z gumkami i lubrykantem na jakieś popijawy. Dobrze zabezpieczona. Lepiej niż jej matka. Nigdy nie wspominaliśmy jej o tamtym dniu. Byliśmy wtedy jedenaście lat po ślubie; najmłodsze dziecko miało siedem lat. Wiadomość, że jest w ciąży zaskoczyła mnie, ale przyjąłem ją jako szczęśliwy znak. Miałem dobrą pracę, byłem w fazie wspinania się po drabinie kariery. Jeszcze jedno dziecko? Trochę późno. Odwykłem od przewijania pieluch, noszenia na rękach, ale jakoś wytrzymam. Może to dodatkowe obciążenie stanie się bodźcem do wynegocjowania lepszych warunków. Zażądam podwyżki, albo przejdę na stawki kontraktowe i będę zarabiać dwa razy tyle. Następnego dnia wiatr zmienił kierunek i myślałem mniej optymistycznie. Układ jaki miałem był optymalny. Niedoskonały, ale w życiu nie można mieć wszystkiego. Byłem ożeniony z pracą, która nie pozwalała na dodatkowe obowiązki. Moje rozterki nie miały jednak znaczenia. Wierzyłem, że ten trudny wybór należy wyłącznie do niej. Maria była od początku za usunięciem, jednak ociągała się z podjęciem decyzji. Usiłowałem grać rolę przeciwwagi.

— Będę ci pomagał.

— Jak? Siedzisz cały dzień w biurze, w wygodnym fotelu, w klimatyzacji i nic cię nie obchodzi — rozpoczęła zwyczajową tyradę. — A ja muszę sprzątać, gotować, użerać się z dzieciakami. Gdybyś nie pił przed pójściem do łóżka, może by do tego nie doszło.

 

Miała rację. Praca była moją pasją, lecz nie zostawiała miejsca na nic innego. Wracałem do domu późnym wieczorem, połykałem w pośpiechu obiad, wypijałem kilka piw, zwalałem się bez czucia do łóżka. Czasem budziłem się w środku nocy i zbierało mi się na czułości. Dzieliliśmy jedno łoże, żyli w odrębnych światach. Taka jest cena sukcesu. Nie byliśmy w tym względzie odosobnieni: chrzestny naszego syna i jego żona stanęli przed podobnym dylematem kilka lat wcześniej. Obydwoje pracowali na znakomicie opłacanych stanowiskach, mimo to uważali, że nie będą w stanie zapewnić dwojgu dzieci przyszłości: elitarnej szkoły, lekcji baletu, mieszkania w drogiej dzielnicy. Podejmując decyzję nie mieli najmniejszych skrupułów na tle etycznym. Przecież głuptaki maskowe też tak robią: biernie się przyglądają, jak najsilniejsze pisklę zadziobuje na śmierć rodzeństwo, a czego nie rozszarpie dziobem, wyrzuca z gniazda. A czy człowiek nie jest częścią tej samej natury? Samo myślenie o czymś takim wydawało mi się przestępstwem, a w duchu to nawet mnie cieszyło, że mam nad kumem moralną przewagę, dopóki nie spotkało mnie to samo. Teraz żadna ilość demagogii, bądź publicznej debaty nie mogły nam pomóc. Zrozumiałem, że dyskusja na temat aborcji ma cel czysto populistyczny, natomiast niewiele wspólnego z kobietą, ani jej partnerem.

 

Legalny limit upływał dwudziestego czwartego tygodnia, lecz Maria nie chciała zwlekać tak długo. Była zdecydowana poddać się zabiegowi już w dziewiątym tygodniu. Zamówiła wizytę w gabinecie położonym około pół godziny jazdy od naszego domu. Wyruszyliśmy we dwójkę, bo w ostatniej chwili uparłem się, żeby jej towarzyszyć.

— Widziałem jak rodziłaś pierwsze dziecko, muszę udzielić ci wsparcia również teraz.

Nie byłem pewien czy to dobry pomysł, ale Maria nie protestowała. Jechaliśmy w milczeniu. Poprosiła, żebym podkręcił klimatyzację, bo dostaje mdłości. Na dworze było ciepło, lecz nie upalnie. Widocznie samochód, który zaledwie dwa tygodnie temu odebrałem od dilera, pachniał wciąż fabryczną wyprawą. Osiem cylindrów, pojemność 5,7 litra, niskie zawieszenie, jak w sportowym wozie, wydawał się w tej chwili pogrzebowym karawanem. Byliśmy w połowie drogi, gdy Maria wybuchnęła spazmatycznym płaczem. Tak raptownie, że omal nie wypuściłem kierownicy z rąk. Zatrzymałem samochód na poboczu.

— Czy chcesz, żebym zawrócił?

— Nie chcę — mówiła przez łzy — jedź prędko!

 

Wbrew przypuszczeniom gabinet znajdował się w otoczonej bujną roślinnością, stylowej rezydencji, zupełnie nie przypominającej przychodni lekarskiej. W środku przywitała nas kierowniczka ośrodka. Zrobiła to w sposób wyjątkowo uprzejmy i delikatny. Wytłumaczyła Marii w kilku słowach przepisy prawne dotyczące aborcji. Planowanie rodziny każdy stan normował inaczej. Podobnie było w innych dziedzinach życia. Prawa jazdy wydanego w Coolangatta nie honorowano na terenie Twead Heads, choć obydwa miasteczka zaglądały sobie w okna z przeciwnych stron tej samej ulicy. Prostytucja była legalna w Wiktorii, ale w sąsiednim stanie za jej wykonywanie groziła kara. Wystarczyło jednak zmienić etykietkę prostytutki na etykietkę masażystki, nazwać dom publiczny salonem odnowy biologicznej, a proceder stawał się legalny. Rozwiązywano w ten sposób drażliwe kwestie. Łamałem sobie głowę, jaki sens było tu przyjeżdżać, skoro aborcja w naszym stanie jest zakazana.

— Aborcja jest dopuszczalna w wyjątkowych wypadkach, na przykład gdy ciąża jest źródłem stresu — wyjaśniła kierowniczka. — Wystarczy potwierdzić ten fakt podpisem… o, tutaj.

Mówiąc to, położyła na stole arkusz papieru. Maria podniosła go drżącymi rękami i zaczęła czytać. Niby zwykła formalność, ale los poczętego życia został przesądzony w tymże momencie. Złożyła podpis i z oczami unieruchomionymi w nicości, oczekiwała na swoją kolej. Siedziałem przy niej, trzymając w ręku pudełko z chusteczkami. Oddawała mi mokrą, sięgała po następną. Od łez porobiły się jej czerwone plamy pod oczami i na policzkach. Przed nami czekały w kolejce na zabieg dwie dziewczyny. Nie płakały, bo nie miały nikogo do podawania chusteczek. To chyba ich pierwsza ciąża. Dobrze, że coś takiego nie przytrafiło się Marii. Urodziła trójkę dzieci, ma święte prawo do podjęcia decyzji. Zużyła wiele chusteczek zanim wezwano ją do gabinetu. Mężczyzn nie wpuszczano, więc zostałem w poczekalni sam. Lekarka, która zabrała Marię, rzuciła mi spojrzenie pełne nienawiści: byłem dla niej zbrodniarzem; to mnie należało poddać operacji usunięcia, po której sikałbym kucając. Tak mi się przynajmniej zdawało, a może zaczynałem odchodzić od zmysłów, aż straciłem poczucie czasu. Ocknąłem się dopiero gdy Maria wyszła z gabinetu w asyście tej samej lekarki. Twarz Marii była pozbawiona śladów jakiegokolwiek uczucia, jakby zmrożono ją botoksem. Lekarka szeptała jej coś do ucha. Nie patrzyły w moją stronę. W drodze powrotnej nie odezwaliśmy się słowem, a wieczór zszedł nam na unikaniu siebie. Wyszedłem z psem na spacer, ona pogasiła światła i siedziała zamknięta w swoim pokoju. Nawet dzieciaki wyczuły, że coś złego wisi w powietrzu i dokazywały mniej niż zwykle. Nazajutrz zachowywaliśmy się, jakby któreś z nas złapało groźnego wirusa. Kilka nocy spaliśmy osobno, aż w końcu proza życiowa zaczęła brać górę nad naszym nieszczęściem i wyciągnęła nas powoli z tego żałosnego stanu. Czas pozwolił zaleczyć bolesne wspomnienia. Jednego razu napomknąłem zupełnie przypadkowo:

— Wiesz, gdybyśmy się zdecydowali, dziecko miałoby już osiem lat…

— Miałoby? — Popatrzyła na mnie z wyrzutem. — Jak łatwo potrafisz podsumować wszystko jednym zdaniem. Jestem z tobą tyle lat , ale czasem wydaje mi się, że nic nie wiesz o życiu.

Umilkłem i nie poruszałem nigdy więcej tego tematu.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 10

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (56)

  • Bożena Joanna 09.10.2021
    Smutne, kariera kontra życie rodzinne, to nie do końca prawda. Wydaje mi się, że kobieta oczekiwała mocniejszej argumentacji męża przeciw aborcji. Pozostały wspomnienia i tęsknota za nienarodzonym dzieckiem. Tak mi się wydaje.

    Pozdrowienia!
  • Narrator 10.10.2021
    Bożena Joanna
    To tylko takie ogólne refleksje z punktu widzenia faceta, co nie powinien wchodzić w małżeństwo, a tym bardziej płodzić dzieci.

    Dziękuję za przeczytanie i opinię.
  • Tjeri 10.10.2021
    Narrator aa, jakoś przyjęłam, że "młodsza oponowała".
  • Tjeri 10.10.2021
    Narrator zapomniałabym... Tytuł jest świetny. Na takim forum jak to, to jakbyś sam ubrał tę koszulkę ;).
  • Tjeri 09.10.2021
    Nie od dziś wiadomo, że rosnący standard życia, wygoda, coraz większe wymagania, wyższa świadomość – to swoista pułapka. Dziecku trzeba zapewnić "dobry start". Angielski, karate, taniec, szybkie czytanie, wspinaczka, jazda konna i lepienie garnków. Trzeba na to wszystko zarobić, spędza się więc coraz dłuższe godziny w pracy, mijając z dziećmi. Odbieramy im tym samym największą "inwestycję" w ich przyszłość - nasz czas, wspólne bycie. Nie tworzymy ludzi szczęśliwszych, lepiej do życia przygotowanych. Tak mi się trochę obok tekstu (a trochę nie obok) nasunęło.

    Smutny utwór, napisany w bardzo zmyślny sposób – bez narzucania zdania czytelnikowi, niemal reportersko. Trzeba by jeno ujednolicić wiek córki, bo raz ma 15 a raz 17.
    Bardzo dobre pisanie.
  • Narrator 10.10.2021
    Tjeri
    >>>> Trzeba by jeno ujednolicić wiek córki, bo raz ma 15 a raz 17.
    Dwie córki, starsza 17 lat, młodsza 15.

    Dziękuję za obszerny komentarz.
  • Józef Kemilk 09.10.2021
    Dobrze napisane.
    To jak postrzegamy świat, wynika z wychowania i kultury w jakiej się znajdujemy. Tu aborcja, tam eutanazja, gdzie indziej kanibalizm. Oczywistości nigdy nie są oczywiste. Jak się w odpowiedni sposób zmanipuluje ludźmi, to w danej kulturze wszystko można zracjonalizować i nawet gloryfikować. Niestety wciąż etycznie jako ludzie leżymy i nie zapowiada się jakaś zmiana w tym zakresie.
    A jedną z większych naszych wad jest brak wiary w siebie i szukanie wśród innych oparcia, bo sami często robimy to, co wydaje się nam, że inni od nas oczekują. I tym samym wpadamy w pułapkę, z której często wyjścia nie ma. Wiemy, że robimy błąd i chcemy by ktoś nas zatrzymał, ale tak zazwyczaj się nie dzieje. A z wyrzutami sumienia pozostajemy samemu, oczywiste jest, że wyrzuty sumienia wynikają z wychowania i kultury w jakiej jesteśmy wychowani.
    Pozdrawiam 5
  • Narrator 10.10.2021
    Józef Kemilk
    Bardzo ciekawy komentarz, wiele dający do myślenia.
  • Dobrze napisane, smutne opowiadanie (coś mi się zdaje, że oparte na faktach, chociaż wołałbym się tutaj mylić). Pozdrawiam bez oceny
  • Narrator 10.10.2021
    Marek Adam Grabowski
    Naprawdę ani jednej gwiazdki? Jaka szkoda...
  • Patriota 10.10.2021
    Narratorze, nie rozpaczaj, zastąpię Marka w tym zaszczytnym obowiązku i dam pięć.
  • Narrator Chociaż w pewnym sensie podobało mi się, to nie dałem oceny, gdyż wydaje mi się to trochę publicystyczne, a z zasady publicystyki nie oceniam. Ciągnę chciałbym się dowiedzieć czy historii jest ziarno prawdy. Może wtedy dam jakąś 4 czy 5. Pozdrawiam
  • Tjeri 10.10.2021
    Marek Adam Grabowski
    Bardzo niestosowne życzenia...
  • Tjeri Nie chciałem być nie miłym, po prosty mnie to zainteresowało. Po za tym nie potrafię ocenić bez tej wiedzy.
  • Tjeri 10.10.2021
    Marek Adam Grabowski
    To portal literacki i tekst literacki. Oceniamy teksty i sprawność pisania. Czasem znamy okoliczności powstania utworu, czasem nie.
    Mimo, że bardzo Cię lubię, to żądanie informacji w tak delikatnym temacie jest dla mnie grubiaństwem.
  • pansowa 10.10.2021
    Tjeri W sumie raczej nie chodzi raczej o szczegółową informację oraz czy autor doświadczył jej osobiście.
    Równie dobrze mógł usłyszeć od kogoś.
    Nie przesadzaj Tjeri.
  • Tjeri 10.10.2021
    pansowa ano może i jestem przeczulona. Niech będzie.
  • pansowa 10.10.2021
    Tjeri Jesteś chwalebnie przeczulona, bo sprawy prywatne powinny być święte i nietykalne.
    Ale ew. odpowiedź autora, że historia jest autentyczna w niczym nie narusza prywatności.
    Na czym polega szczegółowe grzebanie w cudzych życiorysach doskonale tu wiemy.
  • Tjeri 10.10.2021
    pansowa nie chce mi się kontynuować śmieciowego tematu. Wyraziłam swoje zdanie, nikt nie musi się ze mną zgadzać. Zresztą nie tylko o prywatność szło, ale i o to, że tekst literacki powinniśmy umieć ocenić nawet anonimowy - w sensie bezkontekstowy. Sam utwór, sposób kompozycji, styl, poprawność daje wystarczające podstawy do oceny. Choć nie przeczę, że informacje dodatkowe czasem dobrze wiedzieć i czasem ułatwiają sprawę. Z mojej strony koniec tematu, przepraszam Autora za spam.
  • Oczywiście prywatność jest ważna, ale jak tekst można intepretować jak autentyczny to ona sama unika. Pytałem gdyż brak tej wiedzy daje mi mieszane uczucia; inne sprawa, że gdyby to była prawdziwa historia to trudno były ja ocenić, gdyż jak oceniać czyjeś wspomnienia.
  • pansowa 10.10.2021
    Marek Adam Grabowski Równie dobrze, autor mógł gdzieś przeczytać tę historię.
  • pansowa Możliwe, ale właśnie to chciałbym wiedzieć i o to pytam. Tjeri pisze że oceniamy sposób kompozycji, styl ect... (tutaj to wszystko jest OK), ale ja biorę pod uwagę również fabułę i przesłanie, ale bez pewnej informacji tego nie mogę ocenić.
  • Tjeri 10.10.2021
    Marek Adam Grabowski
    Opowieść (każdą) opowiada narrator. Może to też być Narrator prze duże N, ale niekoniecznie.
    Jakieś chore zwyczaje z opowi każą szukać autora w narratorze czy podmiocie lirycznym. Widzę to i poezji i w prozie. Ech.
  • pansowa 10.10.2021
    Marek Adam Grabowski Powiedzmy, że ta wiedza nie jest konieczna, ale może być przydatna do oceny.
    Mówimy cały czas o wiedzy ogólnej - czy historia jest autentyczna, czy nie.
  • pansowa Dokładnie. Oczywiście nie pytamy o szczegóły gdyż temat jest delikatny.
  • pansowa 10.10.2021
    Marek Adam Grabowski No i gut :)
  • Tjeri ja z reguły nie szukam, gdyż zazwyczaj to z tekstu nie wynika. Raz zdarzyło mi się zadać tutaj podobne pytanie i wtedy autor (nie pamiętam kto) obruszył się na mnie, że podważam autentyczność. Oczywiście przeprosiłem.
  • Tjeri 10.10.2021
    Marek Adam Grabowski
    Ok. Twoja sprawa, Marek.
  • Narrator 11.10.2021
    Marek Adam Grabowski
    To czy zdarzenie miało miejsce naprawdę moim zdaniem nie ma żadnego znaczenia. W końcu w literaturze nie chodzi o fakty.

    W tym opowiadaniu starałem się nie zawrzeć żadnych argumentów mogących kształtować opinię publiczną. Jest to jedynie próba pogodzenia się z konsekwencją wyboru podjętego przez jednostkę. Ale rozumiem, że każdy może to odbierać przez pryzmat własnych doświadczeń oraz poglądów.

    Pozdrawiam.
  • Narrator Rozumiem, chociaż i tak już pewną interpretacje sobie wyrobiłem. Oczywiście zostaje pewien niedosyt, chociaż być może taki był twój cel. Daje 4, co jest dobrą oceną. Opowiadanie ciekawie, intrygujące i sprawnie napisane, nie daję jednak 5, gdyż jest ono dwuznaczne, a ja w kwestiach bioetycznych lubię konkretność. Pozdrawiam
  • Tjeri 11.10.2021
    Marek Adam Grabowski
    Wiem, nie powinnam się wtrącać i już żałuję, że to robię... Ale nie wiem, czy to bardziej śmieszne, czy żałosne...
    To portal literacki! Tu ważne jest jak kto pisze. Oceniasz poglądy bohatera? A jak napiszę (na przykład) tekst o Hitlerze i jego przyjemnościach w pierwszej osobie to też w kategoriach etyki rozpatrzysz? Rany... Nie wierzę, że to przeczytam. Ech.
  • Tjeri jak napiszesz to wtedy ocenię. Nie będę rozmawiał o nieistniejącym opowiadaniu. Natomiast jak coś komentuję to nie patrzę tylko na pióro.
  • Narrator 12.10.2021
    Marek Adam Grabowski
    Masz rację. Dziś oprócz pióra należy brać pod uwagę inne czynniki, między innymi:
    1. Przynależność autora do partii politycznej
    2. Poglądy na wyjście Polski z Europy i przyłączenie się do krajów trzeciego świata
    3. Czy autor chodzi do kościoła, a jeśli, to jak często
    4. Czy lubi czytać Olgę Tokarczuk
    5. Czy broń boże nie jest gejem
  • Szpilka 12.10.2021
    Narrator

    Ano, tu tak jest, napiszę fraszkę na lewaków - niedobrze, na prawaków też nie, a przecież satyra ma prawo wszystko i wszystkich obśmiać, ale nie tutaj, zaraz zaczyna się personalna nagonka albo z lewej, albo z prawej flanki. A ja ani lewacka, ani prawacka, obśmiewam to, co mi w danym momencie wydaje się śmiesznym, i tyle, a żeby było śmieszniej tu wielu orędowników wolności, chyba tylko dla siebie ?
  • Narrator 12.10.2021
    Szpilka
    Tak, Ty Szpilka jesteś kobieta nowoczesna. Oby takich jak najwięcej :)
  • Szpilka 12.10.2021
    Narrator

    Dzięki, lekko nie jest, zwłaszcza że tu betonowych dziadersów w bród ?
  • Narrator Niepotrzebna ironia. Jeśli opowiadanie porusza kwestie aksjologiczne to analizuje je pod tym kątem, jeśli jest neutralne to nie szukam dziury w całym. Przykładowo poglądy autora na aborcje interesują mnie jedynie jeśli opowiadanie (wiersz) jest o aborcji.
  • Tjeri 12.10.2021
    Marek Adam Grabowski

    Marku! To nie publicystyka zaangażowana!
    Co ma auror do narratora?? To dwie rozdzielne figury. Nie uczyłeś się na polskim?
    Owszem, czasem one się pokrywają, ale to prywatna sprawa niehaczająca o literaturę... Chyba że z jakichś powodów autor chce to ujawnić.

    To co napisałeś, to nie tylko zupełnie dziecinne podejście, ale i niekulturalne.

    Znikam zanim spadną na mnie gromy.
  • Narrator 12.10.2021
    Marek Adam Grabowski
    Zanim ocenisz innych, powinieneś te same kryteria stosować do własnej pracy. Jednemu z Twoich opowiadań dałem pięć gwiazdek, chociaż wcale nie było „neutralne”, lecz naszpikowane tanią ksenofobią i zawierało elementy anty-europejskie. Jednak potrafiłem odrzucić wszelki subiektywizm i koncentrować się jedynie na sposobie pisania oraz wartości literackiej.
  • Narrator oceniasz jak chcesz. 5 jest dla mnie zawsze miłe, ale jak dajesz mniej, to szanuje każdy powód. Przykro mi, że moje jedno pytanie zrobiło taką burzę, zapewniam, że to nie był mój cel. Pozdrawiam Ps. Owszem miewałem "nieneutralne", ale nie ksenofobiczne.
  • Tjeri Nie wiem co w tym jest dziecinnego i niekulturalnego? Nie wiem czy pamiętasz, ale parokrotnie pod wierszami Bogumiła pisałam, że rymy są kiepskie, ale daje 4 gdyż doceniam patriotyczne przesłanie. Ja po prostu patrzę całościowo. Pozdrawiam
  • Tjeri 12.10.2021
    Marek Adam Grabowski
    Na publicystykę, powiedzmy, że wiersz patriotyczny albo inną twórczość zaangażowaną patrzymy inaczej niż na tekst literacki (jak to opowiadanie). To jakbyś porównywał Mein Kampf do Białego Kła.
    Ale oki. Widać nie potrafię przekazać klarownie. Kapituluję.
  • Tjeri Rozumiem, o co chodzi. Te opowiadanie miała po prostu opisać problem aborcji, bez oceniania go i podania stanowiska autora. Sęk w tym, że ja wolę przy tak ważnym temacie poznać te stanowisko. Rozumiem, że ty masz inaczej. OK, nie musimy o to się kłócić.
  • Tjeri 12.10.2021
    Marek Adam Grabowski
    Jak napisałam - kapituluję.
  • Tjeri Ale czy ten cały spór nie zrobił się jałowy i niekonstruktywny?
  • Narrator 12.10.2021
    Marek Adam Grabowski
    Zauważyłem, że ogólnie nie oceniasz utworu, ale zawarte w nim poglądy. Jeśli zdanie autora pokrywa się z Twoim, dajesz 5. Jeśli nie, dajesz mniej, lub wstrzymujesz się od oceny. Takie podejście wcale mnie nie dziwi, gdyż podobnie postępuje większość osób. Ale po profesorze filozofii spodziewałem się trochę więcej.
  • Tjeri 12.10.2021
    Marek Adam Grabowski
    Zgadza się. Dlatego uznaję swoję porażkę i nie zamierzam się więcej w sprawie odzywać.
  • Narrator to źle zawarzyłeś. Proszę cię przeczytaj jeszcze raz, bardzo uważnie moje komentarze.
  • Szpilka 10.10.2021
    No cóż..., czasem życie dyktuje warunki, a my musimy je przyjąć, zaś umoralniające gadki najczęściej wypływają z ust ludzi, którzy guano o życiu wiedzą i guano przeżyli. Nie tylko z fachowych publikacji, ale i z autopsji wiem, że dzieci ze szczęśliwych rodzin też założą szczęśliwe rodziny, im więcej szczęśliwych, tym szczęśliwsze i zdrowsze społeczeństwo.
    Wychowanie dziecka to ogromny wysiłek, jeśli się nie jest na niego gotowym, lepiej nie powoływać nowego życia.

    Na potwierdzenie moich słów przytoczę fragmencik programu o monstrualnie otyłych, ich zażeranie się na śmierć spowodowało trudne dzieciństwo, czuli się niekochani i niechciani:

    https://www.youtube.com/watch?v=fAj0UfEYvV4

    Pacjenci doktora Nowzaradana - Jeanne

    Aha, bardzo dobry kawałek prozy, piątak ??
  • Narrator 11.10.2021
    Szpilka
    Też uważam, że jesteśmy ledwie przekaźnikami — czym nasiąkniemy za młodu, promieniujemy w późniejszym wieku. Osoby wychowane w miłości, oddają miłość, niezależnie od okoliczności. Kto miłości nie zaznał, ten jej nikomu nie da, bo nie wie co to jest. Na pustyni będzie połykać piasek myśląc, że to woda.

    Jeanne z filmu dostała niewiele, bo tylko jedzenie sprawiało jej przyjemność, dlatego jadła, coraz więcej, żeby zabić stres, uciec od samej siebie, aż wpadła w niekończącą się spiralę obżarstwa. Ciężkie jest to życie, a miało być tak fajnie...

    Dzięki za wielkiego kciuka i słonko :)
  • Lotos 10.10.2021
    Dobry tekst, czasem warto się nad tym wszystkim wokół nas zastanowić. Niby nic to nie daje, ale...
  • Narrator 11.10.2021
    Lotos
    Dziękuję za potrzebę zastanowienia się :)
  • Trzy Cztery 11.10.2021
    Tekst pokazuje, że problem aborcji jest też problemem mężczyzny. Lecz mało się o tym mówi. Kobieta płacze, mężczyzna trzyma pudełko z chusteczkami. A co się dzieje w jego głowie? Gdy wreszcie powie cokolwiek, choćby i po latach, każe mu się milczeć, bo "nic nie wie o życiu".

    W opowieści jest wiele wątków, zaznaczonych czasem tylko jednym, dwoma zdaniami, które zatrzymują i domagają się rozwinięcia. Choćby temat zimnego, nudnego kraju, z "ciekawym obozem", albo styl życia współczesnej nastolatki, albo jakość związku, w którym przychodzi trwać.
    Możliwe, że jakość związku zaważyła a podjęciu ostatecznej decyzji: "Dzieliliśmy jedno łoże, żyli w odrębnych światach".

    Ciekawa, bogata w mocne obserwacje opowieść, z bardzo dobrym tytułem, i jak zwykle - bardzo dobrze napisana.
  • Narrator 11.10.2021
    Trzy Cztery
    Takie komentarze zepsują nawet najskromniejszego człowieka :)
  • Vincent Vega 14.10.2021
    Cóż ciężko dodać coś więcej. Tekst dotyka, mówiąc poetycko nerwu życia. Ma przynajmniej dwa punkty, o których można szeroko dyskutować. Pierwszy dotyczy czym jest doświadczenie aborcji. Drugi odsłania świat wokół nas, który zmusza człowieka, do zastanowienia się, czy będzie go stać na utrzymanie kolejnego potomka, czy fizycznie będziemy stanie to uczynić. Nawet jako małżeństwo, zarabiające nie najgorsze pieniądze. Chylę czoła.
  • Narrator 15.10.2021
    Vincent Vega
    Przyszłość rozwiąże ten problem. Kobiety będą zamrażać jaja, trzymać je w banku, w wieku 60 lat zapładniać spermą super-menów, a później długie lata cieszyć się szczęśliwym macierzyństwem.

    Dziękuję za czytanie i komentarz.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania