"Miasto 44"
Zośka była za mim. Jak zawsze coś dobrego:
palce w wolnym tańcu zaplecione modlitewnie na plecach.
Przestali grać, poczuł uderzenie w żebra.
Zazdrośnik dostał z głowy,
przyboczni polecieli na dechy.
Poprawił: to jest mój brat skurwysyny.
Pamiętajcie, ja się z jednym nie biję.
Otworzył się nad nim przed kwasotą win patykiem na wodzie pisanych.
Kiedy sam uderzył. Zamienił zniewagę w płacz zdziwionego.
Kumple mówili, że ma to samo kozackie pociągnięcie.
Nie używał tego, kiedy mógł być człowiekiem. Jak on.
Komentarze (5)
ty, brat i jeszcze może szwagier i trzęsiecie tanc-budą.
trzeba się jakoś podrasować, by być człowiekiem.
NO!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania