Miasto samotnych poetów

MIASTO SAMOTNYCH POETÓW

 

(„Miasto samotnych poetów, którzy piszą, bo muszą” I kierując te uwagi do siebie i wiersza Ergo sumus z charakterystyczną frazą: „Tu

poeci / w dwustu językach dla nikogo / piszą swe wiersze

jak szaleni” – wyznała: „[…] gdy powstał ten wiersz, także

N. Gross: Nie przeminęło z wiatrem (poetka emigracyjna Anna

Frajlich) „Archiwum Emigracji”. - Wiersze pisze się w języku matki.

 

Przeczytajmy zatem raz jeszcze ten wiersz, który jest

wizytówką emigracyjnej twórczości Anny Frajlich. Zamknęła

w nim jedno z najważniejszych dla siebie doświadczeń.

Doświadczenie obcości języków, które dlatego właśnie, że są

dla siebie obce, paradoksalnie stają się – w jakimś sensie –

także sobie bliskie.

 

A więc jesteśmy

ja – z prowincji

i ty ze wszystkich stolic świata

pijemy wino w Nowym Jorku

– stolicy stolic

i prowincji wszystkich prowincji –

pijemy wino a za oknem

w galerii wiszą trzy Chagalle.

Tu zdetronizowani królowie

i cesarzowe bez cesarstwa

wyprowadzają psa na spacer.

Tu poeci

w dwustu językach dla nikogo

piszą swe wiersze jak szaleni

piszą wiersze

że aż miasto – jak balon –

wzdęte jest poezją

i tylko pstryknąć

a poleci.

Poleci z naszym winem

z nami

i z restauracją

gdzie do ryby podają noże

z żebrakami

którzy sypiają w pustych schronach

ze szczurami

i z mostem

i z „widokiem z mostu”

i z giełdą i rozdartą sosną

i szklanych domów całym sznurem

poleci w górę.

Ale to tylko przypuszczenie

bo choć poeci wiersze piszą

nie ma takiego śmiałka

który

by pstryknął.

 

Ergo sumus jest dla poruszanej przeze mnie problematyki

w y g n a n i a utworem zasadniczym. Anna Węgrzyniak w jego świetnej interpretacji zanotowała ważną uwagę o emigracyjnej „wspólnocie miejsca, czasu i losu”. Wspólnota ma tutaj wymiar jednostkowy i społeczny, rodzi się w kakafonii języków, w nowojorskiej Wieży Babel:

Bohaterem wiersza jest poeta emigrant, ktoś bliżej nieokreślony, ktoś ze wszystkich stron świata, „piszący w dwustu językach dla nikogo”. I nie ma tutaj rdzennych Amerykanów bądź szczęśliwców, którym się udało, są wyłącznie nędzarze: zdetronizowani królowie, cesarzowe bez cesarstwa, sypiający w szczurzych schronach żebracy, biznesmeni idealiści („giełda” obok „rozdartej sosny” i „szklanych domów”), rzesza poetów bez odbiorcy.

Łączy ich wspólnota miejsca, czasu i losu: upadek, bezdomność, życie bez perspektyw. W Ergo sumus rozgoryczenie dopuszcza nawet spokojną myśl o katastrofie).

 

___________________________

 

A ja otrzymałem bilet do Nowego Jorku w Obozie dla Uchodźców w Traiskirchen pod Wiedniem a jednak zrezygnowałem, i dobry wybór wybrałem, pozostałem w Austrii w Europie. W Wiedniu mieszkałem prawie 13 lat a potem powróciłem po zmianie systemu do Polski.

 

Zygmunt Jan Prusiński

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania